Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu w Białej Podlaskiej radna PiS Anna Jakuszko z Terespola wystąpiła z dramatycznym apelem do starosty bialskiego o natychmiastową interwencję w sprawie zwalnianych setek pracowników. Podkreśliła, że występuje w imieniu własnym oraz klubu radnych PiS.
– Zwolnienia u nas obejmują ponad 300 osób, w tym kobiety w ciąży. Nie możemy pozwolić, aby ludzie byli traktowani jak przedmioty. Wiele osób pozostanie bez środków do życia – alarmowała radna.
Dodała, że suchy port w Małaszewiczach jest zagrożony likwidacją.
– W Kobylanach na 45 dotychczasowych pracowników zwalnia się 40, czas oczekiwania na odprawę pociągów wydłużył się do 20 godzin. Setki rodzin kolejarskich stoją na granicy ubóstwa. Są bezradne, zostały pozostawione same sobie – podkreśliła radna. Zaznaczyła, że zarząd PKP Cargo odmawia jakiegokolwiek dialogu, ignoruje prośby kolejarzy, którzy gotowi są nawet zrezygnować z 30 procent swoich zarobków, aby pozostać w pracy. Radnych wspiera w obronie zwalnianych poseł Dariusz Stefaniuk.
– Ludzie pozostaną bez środków do życia, dramatycznie wzrośnie liczba bezrobotnych. Jak nie zatrzymamy tego, to będziemy mieć do czynienia z katastrofą społeczną – alarmowała radna.
Polemika polityczna
Polemizował z nią wiceprzewodniczący rady Paweł Stefaniuk (KW Trzecia Droga) z Chotyłowa. Wskazał na przypadki zarabiania przez trzech działaczy NSZZ "Solidarność" aż po 300 tys. zł rocznie oraz zatrudnianie w spółce PKP Cargo w Lublinie jednej osoby na czterech etatach.
– W spółce były fikcyjne stanowiska – podsumował.
Radny PiS Marek Uściński z Łomaz na to odpowiedział, że trzeba było zwalniać tych, którzy zarabiali po 300 tys. zł rocznie, a nie "odprawiaczy pociągu, jak mamusia szanownej koleżanki."
– Tu jest hurtowe zwalnianie wszystkich w czambuł! Jak zwolnicie wszystkich, to kto będzie odprawiać pociągi? Weźmie się za tych, którzy rządzili, a nie zwykłych ludzi, którzy w trudzie świadczyli pracę – radził.
Radna Anna Jakuszko jeszcze zabrała głos, wskazując na zwalnianie specjalistów, pracowników po szkole kolejarskiej, którzy mają wieloletnią praktykę, a pozostawia ludzi bez doświadczenia. Zauważyła, że pewnie chodzi o wyeliminowanie z rynku PKP Cargo i oddanie go firmom prywatnym.
Wiceprzewodniczący Paweł Stefaniuk przyznał, że jest zbulwersowany, gdyż wiele osób jest zwalnianych z pracy.
– Są rodziny, gdzie mąż i żona pracują na kolei. Z powodu wożenia węgla straciliśmy kontakty, których nie da się odbudować. Mam nadzieję, że wcześniej, czy później ta firma stanie na nogi – zakończył optymistycznie.
Za co żyć?
Zwolniony z PKP Cargo pan Andrzej powiedział nam, że cieszy się, iż miał możliwość przejść na zasiłek przedemerytalny. Zwolniono także jego żonę i syna. Zasmucił go jednak szczególnie los kolegów, którzy przepracowali 39 lat i dostali zwolnienie, a nie mieli szans nawet na podobny zasiłek. Teraz ludzie martwią się, za co mają żyć.
– Należeli do "Solidarności". Działacze innego związku wykorzystali znalezione w aktach firmy listy solidarnościowe, na których zapisani członkowie mają pracę już tylko do końca października – wskazuje nasz rozmówca. Dodaje, że ludzie są zastraszeni. Nie wyszedł nawet strajk planowany na 16 września.
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Białej Podlaskiej dowiedzieliśmy się, że w terespolskim oddziale PUP zarejestrowało się jako bezrobotni około 100 osób.
Wielu pracowników z niepokojem wyczekuje, kiedy i u nich pojawi się listonosz z wypowiedzeniem. Dużo mieszkańców Kobylan dotąd pracowało na kolei.
Kamil Kożuchowski, burmistrz Piszczaca, powiedział nam, że martwi go dramat zwalnianych w PKP Cargo także wielu z jego gminy.
– Dawniej była radość z pracy na kolei. Teraz ludzie nie znają dnia ani godziny... – mówi burmistrz.
Trochę mniej zwolnią
Oficjalnie 30 września władze PKP CARGO SA w restrukturyzacji powiadomiły związkowców, że nie zostanie wykonana zapowiedź o 4142 zwolnieniach w całej spółce, która na początku procesu redukcji załogi liczyła 13711 osób. Do końca października prawdopodobnie zostanie zwolnionych 3755 osób.
- Tzw. naturalne odejścia, np. na emeryturę czy wygaśnięcie umów, to 1 244 osoby i jest to ok. 1/3 wszystkich, którzy przestaną być pracownikami PKP Cargo. Szacuje się więc, że w listopadzie w spółce będzie zatrudnionych nieco ponad 10 tys. osób – brzmiał komunikat.
Krzysztof Iwaniuk, wójt gm. Terespol: W Małaszewiczach i w innych miejscowościach naszej gminy jest ponad trzy tys. miejsc pracy na kolei i w firmach przeładunkowych. Pracuje tam około 1200 mieszkańców naszej gminy. Z moich obserwacji wynika, że nie przypadkiem prywatyzowano Cargo. Nie remontowano wagonów, a je sprzedawano. Wcześniej PKP Cargo miało monopol i go utraciło. Trudno zrozumieć, dlaczego aż 80 proc. obsługi towarowej robią terminale prywatne. Ktoś potrafi obsłużyć 10 składów, a państwowa firma tylko dwa na dobę. Prywatna firma przewozi od godz. 4 rano siedem składów z Brześcia, a Cargo dwa. Taki jest wynik zarządzania z Warszawy.
Dariusz Stefaniuk, poseł PiS: Wysłałem interpelację w sprawie zwolnień w PKP Cargo. Czekam na odpowiedź. Protestu nie było w Kobylanach. Był w Warszawie pod siedzibą PKP Cargo.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.