W ostatnich latach dał się poznać jako współzałożyciel GLKS-u. Był prezesem, działaczem i trenerem tego klubu w Klasie B. W sierpniu tego roku prosił o najcenniejszy dar, czyli krew. Wiele osób udało się do punktu krwiodawstwa, by pomóc popularnemu "Jasiowi".
Za duże ryzyko
Przed startem tego sezonu Janusz Trochimiuk wraz z działaczami i piłkarzami GLKS-u Roskosz-Grabanów podjęli trudną decyzję. Wycofali się z rozgrywek. "Jasio" przesłał pismo do Bialskopodlaskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, w którym podał główny powód rezygnacji z gry. Jak napisał, istnieje za duże ryzyko w stosunku do "osiągnięć" na boisku. - Zawsze trzymaliśmy się podstawowej zasady - bezpieczeństwa zawodników - napisał.
Prezesostwo to ciężki kawałek chleba
- O jego przygodzie ze sportem można mówić godzinami. Poznałem go na pierwszym spotkaniu ligowym w Klasie B, gdzie graliśmy mecz, jak dobrze pamiętam, w Zalesiu. Był człowiekiem oddanym sportowi, nie był tu z przypadku, był z miłości do piłki. To typowy lokalny społecznik, chcący zrobić coś więcej dla ogółu. Często na meczach rozmawialiśmy jak prezes z prezesem. Nie ukrywam, że dawał mi często cenne wskazówki, gdyż ja dopiero raczkowałem w futbolu. Jego słowa o tym, że bycie prezesem to ciężki kawałek chleba, potwierdziły się. Zapamiętam go zawsze uśmiechniętego i pogodnego. Wbrew drobnej posturze, dosadnie krzyczał na meczu. Trzymaj się kolego prezesie. Kiedyś jeszcze zagramy razem mecz - mówi Łukasz Łosicki, prezes Krzny Rzeczyca.
Wzorowy starosta roku
Cezary Hince, sympatyk lokalnego futbolu, przyjął wiadomość o śmierci Janusza Trochimiuka z wielkim smutkiem. - Wiedziałem, że od kilku lat zmaga się z bardzo ciężką chorobą. Zresztą to w związku z nią Jasiek w sierpniu potrzebował dawki krwi od innych ludzi. Poznałem go 21 lat temu. Studiowaliśmy razem przez pięć lat. Wówczas dał się poznać jako człowiek niezwykle koleżeński, otwarty, zaradny i skory do pomocy innym. Był bardzo lubiany. To wszystko wpłynęło na wybór Janusza na starostę roku. Oczywiście, dobrze sprawdził się w tej roli. Dzięki niemu mogliśmy mieć niezapomnianą zabawę na półmetku studiów w jednym z bialskich lokali - mówi.
"Człowiek orkiestra"
Hince pamięta moment, kiedy Janusz "wypłynął" na szerokie wody lokalnej piłki, jako jeden z inicjatorów założenia zespołu piłkarskiego GLKS Roskosz-Grabanów. Tutaj też się sprawdził jako "człowiek orkiestra" i motor napędowy zespołu. Udało im się wejść w 2013 roku na sezon do Klasy A. Jeszcze kilka lat temu Janusz, kilka godzin przed meczem swego GLKS-u, rozsyłał SMS-a informującego o spotkaniu z dokładnym miejscem jego rozegrania. Było to miłe i wyjątkowe, zresztą taki też był prawie trzynastoletni czas działalności tego klubu. Co ciekawe, klub leżący na terenie gminy Biała Podlaska, nie miał żadnego wsparcia finansowego ze strony wójta. To ewenement na ogólnopolską skalę - dodaje.
Charakteryzował go uśmiech i radość
Były zawodnik GLKS-u Damian Szyc zawsze będzie kojarzyć Janusza "Jasia" Trochimiuka jako człowieka, który miał chęć stworzenia czegoś wspaniałego dla ludzi z Roskoszy i Grabanowa.
- Zawsze będę pamiętał, jak zaproponował mi granie w projekcie, który tworzył. Mam przed oczami jego radość, kiedy awansowaliśmy i mogliśmy grać w Klasie A. Pamiętam mecz, w którym zaliczyłem dwie asysty i wyściskał mnie. Wierzył we mnie. Nie zagraliśmy w tej klasie rozgrywek, bo nie spełnialiśmy pewnych wytycznych, ale uśmiech i radość to coś, co go charakteryzowało. Nigdy nie użył w czasie treningów czy meczach przekleństw. Zawsze dbał o młodszych chłopaków, o ich karierę. Potrafił motywować do lepszej gry. W Ciciborze chciał stworzyć boisko do grania i prosił każdego, aby jakoś pomógł. To człowiek, który działał bezinteresownie dla dobra małych społeczności. Janusz zawsze będzie w naszych sercach - mówi Damian Szyc.
Żartował z choroby. Miał silną psychikę
Piotr Wetoszka poznał Janusza zaraz po swoich studiach, jakieś 10 lat temu. - Kopałem wtedy piłkę w drużynie GLKS Rozkosz-Grabanów, którą prowadził. Był człowiekiem ogromnie zaangażowanym, życzliwym i zawsze uśmiechniętym. Wkładał całe serce w to, co robił. Jak było trzeba, potrafił dać reprymendę. Moja gra skończyła się po dwóch latach, ale kontakt i dobre relacje zostały. Dwa miesiące temu poprosił mnie o krew. Klub krwiodawców przy Urzędzie Celno-Skarbowym, który prowadzę, stanął na wysokości zadania i zebrał ponad 20 litrów.
Obiecywał. Niestety...
- Janusz obiecywał wtedy, że tym razem jeszcze się z tego wyliże. Niestety. Miałem nadzieję, że mu się uda. Nawet podczas tej ostatniej rozmowy żartował z choroby. Miał bardzo silną psychikę i był bardzo pozytywnym człowiekiem. Jakoś na początku września mówił, że jest lepiej, że potrzebna krew. Do końca chciał czynić dobro. Argumentem było to, że ta krew przyda się innym, on tylko skorzysta przy okazji. Jego odejście jest wielką stratą dla bialskiego sportu, wielką stratą dla lokalnej społeczności. Janusz, do zobaczenia na "niebieskich boiskach" - dodaje.
Ostatni mecz
Janusz Trochimiuk zmarł 23 października 2020 roku. Dokładnie cztery lata wcześniej - 23 października 2016 roku - rozegrał ostatni mecz w życiu w barwach GLKS-u. Jego ekipa uległa 1:2 Krznie Rzeczyca.