W trakcie prac przygotowawczych do budowy bariery elektronicznej w kilku wsiach doszło do konfliktów pomiędzy osobami wycinającymi pas zadrzewień i lasów nad Bugiem, a właścicielami gruntów – indywidualnymi rolnikami i członkami wspólnoty wiejskiej.
Wycinają i wywożą
Przed kilkoma dniami członek wspólnoty gruntowej we wsi Murawiec-Żuki Andrzej Masiuk zwrócił się do nas o interwencję, gdyż rolnicy z jego połączonych dwóch wsi są bezradni, ponieważ nie honoruje ich prawa do drewna firma dokonująca wycinki drzew i zakrzaczeń z około 15-metrowego pasa przy granicznej rzece.
– Już kilka razy zgłaszaliśmy patrolom policji, z jakich numerów działek firma zabiera drewno i tnie i wywozi zrębkę. Najbardziej poszkodowany rolnik robił w nocy zdjęcia zabierającym jego drewno. Niekiedy ten pas wycinki jest poszerzany, gdy są piękne jesiony lub inne wysokie drzewa – rolnik nie kryje rozżalenia.
Dziwi się, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie kontroluje tych odstępstw na terenach chronionych Naturą 2000. Dodaje, że posiadający duże lasy jeden sąsiad mógł stracić nawet 15-20 tirów drewna. Członek wspólnoty podczas pierwszej rozmowy narzekał, że tylko w ich gminie jest taka sytuacja, że rolnicy nie zostali dokładnie powiadomieni o zasadach wykorzystania drewna z wycinki.
– Tu mamy wolną amerykankę. Wójt wcale nie interesował się naszymi kłopotami. W innych gminach, jak np. w Kodniu, wójtowie organizowali spotkania z oficerem ze Straży Granicznej i wykonawcami, ustalono zasady zagospodarowania drewna – mówi Andrzej Masiuk.
Dodaje, że oburzony dzwonił z prośbą o interwencję także do głównego wykonawcy bariery elektronicznej we Wrocławiu oraz do Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, a nawet do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Radny przyciska wójta do ściany
Podobne głosy pojawiły się na ostatniej sesji Rady Gminy Terespol w czwartek. Radny Mirosław Kozak wywołał wilka z lasu, kiedy zapytał wójta terespolskiej gminy, czy otrzymał informację od inwestora budującego barierę elektroniczną i jeśli był powiadomiony, to dlaczego nie przekazał tej wiedzy na zebraniach we wsiach.
– Wójtowie w gminach Rokitno i Kodeń zrobili zebrania, rolnicy byli tam doinformowani. U nas jest partyzantka, wchodzi firma z rębakami i zabiera zrębkę. Kiedy pytano inwestora, odpowiadał, że wójt gm. Terespol nie widzi potrzeby informowania mieszkańców – radny żądał odpowiedzi od wójta.
Wójt Krzysztof Iwaniuk odpowiedział, że tylko dzięki uprzejmości Straży Granicznej dowiedział się, iż jest podwykonawca wycinki drzew.
– W związku z sygnałami przeprowadziłem rozmowę telefoniczną z dyrektorem, a on obiecał, że zdyscyplinuje podwykonawców, którzy nie rozumieją, co to jest wspólnota gruntowa i nie mogą ustalić właścicieli gruntów. Obiecano, że w poszczególnych sołectwach zrobią zebrania – mówił wójt.
Nadal radny dopominał się o odpowiedź, czy urzędnicy z Kobylan wiedzieli wcześniej, że będzie prowadzona wycinka.
– Tylko jako właściciel gruntów, jakim jest nasza gmina, dostaliśmy wiadomość. Nikt nie konsultował z nami zakresu prac. Koniec, kropka i cześć – wójt nie ukrywał dystansu.
– W innych gminach włodarze zorganizowali zebrania. Nie zostawiali ludzi z rękami w nocnikach – podsumował radny Mirosław Kozak. Nowo wybrana sołtys Barbara Kopciuszuk z Krzyczewa wyjaśniła, że tylko wspólnoty gruntowe uzyskały informację, a indywidualni rolnicy nie otrzymali żadnego powiadomienia.
Komendant potwierdza interwencję policji
Przewodniczący Rady Gminy Łukasz Dragun poinformował radnych, że już w maju jego spółka do zagospodarowania wspólnoty gruntowej wsi Łobaczew Duży odebrała pismo w związku z przygotowaniem inwestycji przy Bugu, że w ramach pilnowania 15-metrowego pasa przy granicy rolnicy mają możliwość pozyskania drewna.
– Firma zapowiedziała, że sama wytnie drzewa i drewno zostanie złożone w odległości powyżej 15 m od brzegu. Trzymamy rękę na pulsie. Mleko się trochę rozlało... Nie cały teren jest jeszcze wycięty – podkreślił przewodniczący.
Obecny na sesji komendant Komisariatu Policji w Terespolu mł. insp. Krzysztof Gdula poinformował zebranych, że przed dwoma dniami rolnicy ze wspólnoty gruntowej zgłosili policjantom fakt przywłaszczenia ich drewna.
– Dwie przyczepy zostały zawrócone. Musimy mieć zawiadomienie właściciela działki – podkreślił komendant.
Także w czwartek rano wreszcie do sołectwa Murawiee-Żuki przyjechali przedstawiciele Straży Granicznej i wykonawcy bariery. Mieszkaniec Murawca Andrzej Masiuk nie ukrywał satysfakcji, że skuteczne były jego liczne telefony do wielu instytucji.
– Główny wykonawca nie chce naszych wniosków do sądu. Mówił, że się dogada. Zapłaci wspólnocie za możliwość składowania słupów i innych elementów budowy. Teraz już wycięte drewno będzie kładzione na kupę z przeznaczeniem dla właścicieli. Wypędzono pierwszego podwykonawcę – przedstawia optymistyczne rozwiązanie.
Także sołtys sołectwa Murawiec-Żuki Ryszard Chwesiuk potwierdza, że ma nadzieję, że rolnicy nie będą ograbiani z drewna.
Niestety, na naszą prośbę o wyjaśnienie tych incydentów i konfliktów nad Bugiem z powodu wycinki drzew nie odpowiedzieli nam Komenda Główna Straży Granicznej jako inwestor i wykonawca Elektrotim S.A. z Wrocławia. Kiedy na całą inwestycję przeznaczono prawie 280 mln zł, dziwny wydaje się towarzyszący jej bałagan informacyjny i lekceważenie rolników żyjących przy samej granicy. Trudno jednak przemilczeć wstydliwą tajemnicę nad Bugiem.
Straż Graniczna zapewniała Wykonawcy na odcinkach nadbużańskim i podlaskim zobowiązali się zapewnić nadzór przyrodniczy przez osoby posiadające wiedzę specjalistyczną z zakresu ornitologii, herpetologii oraz botaniki oraz do współpracy z regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska |
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.