Marek Trela został zwolniony z funkcji prezesa Stadniny Koni w Janowie Podlaskim w lutym 2016 roku. Powodem był "brak zaufania pracodawców". Wtedy też ówczesny minister rolnictwa, Krzysztof Jurgiel, tłumaczył, że zwolnił Trelę za "złodziejstwo".
Były prezes odwołał się do sądu, domagając się przywrócenia do pracy oraz odszkodowania w wysokości 36 tys. zł, czyli równowartości trzymiesięcznego wynagrodzenia.
Trela przegrał, najpierw we wrześniu 2017 roku w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej, a później w kwietniu 2018 roku w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Zdecydował się jednak na skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
24 września Sąd Najwyższy po rozpoznaniu sprawy w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych zdecydował się jednak oddalić skargę kasacyjną. Sędzia sprawozdawca Maciej Pacuda w uzasadnieniu podkreślał, że w momencie rozstania Treli ze stadniną koni w Janowie Podlaskim obowiązywały inne przepisy regulujące kwestię umów o pracę, co zmieniła dopiero nowelizacja Kodeksu pracy z 2016 roku.
Wyjaśniał ponadto, że prawo dopuszczało wówczas umowę o pracę zawieraną na czas wykonywania określonej pracy. W ocenie SN sądy niższych instancji trafnie zdiagnozowały, że w sprawie Treli trzeba uznać, że mamy do czynienia właśnie z taką umową.
Marek Trela przyznawał "Wspólnocie", że nie chodziło mu o pieniądze.
- Jakby nawet sąd zasądził na moją korzyść odszkodowanie, to te pieniądze przekazałbym na biedne konie lub na fundację zwalczającą głupotę władz - tłumaczył.
Obecnie były prezes stadniny mieszka w Ammanie, stolicy Jordanii. Kieruje rezerwatem dla dzikich zwierząt "Al Ma`wa for Nature and Wildlife".