Rywal przedstawiciela Dzikiego Wschodu Biała Podlaska to weteran sportów walki. W swoim dorobku ma 20 wygranych, 13 porażek oraz jeden remis. W dwóch ostatnich walkach podczas KSW przegrał z Darko Stosiciem i Philem De Fries. Zwycięstwo zanotował 29 sierpnia 2020 roku w Warszawie, kiedy ciosami pięściami skończył Michała Andryszaka.
A Marek? W kwietniu zadebiutował w największej organizacji sportów walki w Polsce i jednej z największych w Europie. Podczas KSW 60 rozprawił się z Izu Ugonohem w drugiej rundzie. 25-latek znalazł się w karcie walk na kilka dni przed galą. Początkowo Izu miał bić się z Thomasem Narmo, jednak ten doznał złamania żeber. Zastępcą został Uğur Özkaplan. Reprezentant niemieckiego UFD Gym, podobnie jak Narmo, musiał zrezygnować z walki nad Wisłą. Stwierdzono u niego zakażenie koronawirusem.
Organizatorzy sięgnęli po Marka Samociuka. Podopieczny Łukasza Grochowskiego do tego momentu miał stoczone trzy walki. Dwie wygrał, a w jednym przypadku musiał uznać wyższość rywala. Kilka dni wcześniej wygrał jednogłośną decyzją sędziów z Tomaszem Janiszewskim podczas pierwszej gali nowej federacji EFM Show. Oczywiście, walkę wziął w zastępstwo.
Walczył na gołe pięści
Samociuk szerszej publiczności pokazał się na początku poprzedniego roku. 25-latek wziął udział w pierwszej gali Wotore, czyli walkach na gołe pięści. Wygrał i za trzy zwycięskie walki zgarnął 50 000 złotych. Był to wielki sukces mieszkańca Białej Podlaskiej, który pochodzi z niewielkiej miejscowości o nazwie Kotówka niedaleko Hajnówki. Tak brutalnych pojedynków w polskich sportach walki jeszcze nie było. W stawce było ośmiu zawodników, a zwycięzca był tylko jeden. Fighterzy rywalizowali bez żadnych kategorii wagowych ani limitów czasowych. Walki odbywały się na brutalnych zasadach, przypominających vale tudo. Starcie mogło zakończyć się tylko przez nokaut lub wyrzucenie zawodnika z areny zmagań. Kiedy pojawił się w karcie walk? W ostatniej chwili, zastępując zatrzymanego przez policję tuż przed galą Denisa Z. Cała otoczka budziła wrażenie.
ROZMOWA Z Markiem Samociukiem, zawodnikiem Dzikiego Wschodu Biała Podlaska
Walka zweryfikuje moje umiejętności
Przed Tobą duże wyzwanie?
- Bardzo duże. Największe. Zmierzę się z jednym z najlepszych fighterów w naszym kraju, a zarazem najbardziej doświadczonym.
Kiedy dowiedziałeś się, że Twoim rywalem będzie Michał Kita?
- Bodajże pod koniec października. Początkowo miałem uczestniczyć w listopadowej gali. Została przeniesiona na przyszły rok. Dostałem propozycję uczestnictwa w wydarzeniu w grudniu. Grzechem byłoby odmówić.
To pokrzyżowało Twoje przygotowania?
- Nie. Po prostu mój okres przygotowawczy potrwa kilka tygodni dłużej.
Czy w Gliwicach zobaczymy jeszcze lepszą wersję Marka Samociuka?
- Mam taką nadzieję. Cały czas trenuję, udoskonalam się i uczę się nowych rzeczy. Walka zweryfikuje moje umiejętności.
Po wygranej w debiucie w KSW było dużo szumu. Dało się to odczuć?
- W pierwszych dniach po walce. Wiadomo, podskoczyły polubieniach w social mediach, ale bez przesady.
Masz plan na Michała Kitę?
- Oczywiście. Oczywiście go nie zdradzę (śmiech - przyp. red.).
Zawalczysz tuż przed świętami Bożego Narodzenia...
- Chciałbym zrobić sobie prezent pod choinkę. Wierzę, że gwiazdka obdaruje mnie fajnym podarunkiem, jakim byłaby wygrana z Michałem Kitą.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.