Miesiąc temu został złotym medalistą podczas mistrzostw Polski Muay Thai, które odbyły się w Głogowie. Sebastian Borkowski wygrał cztery walki przez jednogłośną decyzje sędziów. Zapraszamy na rozmowę z utalentowanym bialskim wojownikiem.
ROZMOWA Z Sebastianem Borkowskim, zawodnikiem Fight Pointu Biała Podlaska
Trener Klaudiusz? Gdy jest w narożniku czuję jakbym miał za sobą całą armię
Spodziewałeś się złota?
- Gdzieś z tyłu głowy cały czas to było. Wiedziałem, że mistrzostwo jest jak najbardziej w moim zasięgu. Zdawałem sobie sprawę jaki jest cel, który powinienem zrealizować, ale nie narzucałem sobie presji. Skupiałem się jedynie na najbliższej walce, nie myśląc o niczym innym.
Już teraz mogę Ciebie nazwać kolekcjonerem?
- Nie licząc tych dwóch mistrzowskich tytułów, które zdobyłem ostatnio, wcześniej największym osiągnięciem było zdobycie Pucharu Polski w K1 (formuła kickboxingu) i miana najlepszego juniora młodszego turnieju oraz mistrzostwa Warszawy w K1. To wszystko działo się w 2021 roku. Po drodze od 2020 roku pojawiło się również na moim koncie parę wicemistrzostw oraz brązowych medali na mistrzostwach Polski, zarówno w muay thai jak i kickboxingu.
Jak to się stało, że poszedłeś w stronę sportów walki
- Miałem bodaj siedem, a może osiem lat, kiedy tata zapisał mnie na treningi karate, bym prostu dbał o swoją aktywność fizyczną. Tłumacząc to na polski, tata chciał, żebym miał co ze sobą zrobić w wolnym czasie. W maju 2020 roku na dobre trafiłem pod skrzydła Klaudiusza Nazaruka, tym samym przerzuciłem się z karate na kickboxing. Miałem wówczas 15 lat.
Jakim trenerem jest Klaudiusz?
- Jest niesamowitym szkoleniowcem, z mega charyzmą. W paru zdaniach ciężko opisać jego osobę. Jest dla nas wszystkich jako zawodników ogromnym wsparciem, jak i źródłem masy wiedzy, umiejętności. Poświęca mnóstwo czasu, serca i wszelkiej energii w nasz rozwój. Podczas zawodów, gdy walczę w ringu, a trener tak jak zawsze stoi za mną w narożniku to czuje się jakbym miał za sobą całą armię, co od razu dodaje niezwykłej motywacji, pewności siebie i opanowania. I mimo, że trener jest strasznie zabieganym człowiekiem i ma masę spraw na głowie to i tak zawsze znajdzie dla nas czas i dopnie wszystko co trzeba.
Po ostatnim sukcesie płakałeś. Po raz który w życiu?
- Już wcześniej po sukcesach, pojawiała się łezka szczęścia. Tak działo się również po porażkach. Po walkach, turniejach, które mi nie wyszły. Kiedy miałem ochotę jedynie jak najszybciej o nich zapomnieć, iść dalej i mieć to za sobą. Wtedy też były te negatywne łzy, ale wcześniej nie zdarzyło mi się dosadnie płakać.
Ale w Głogowie...
- Dopiero teraz. W dniu urodzin zdobyłem upragniony, wymarzony i wyczekany od tylu lat mistrza Polski. Działo się to w momencie, gdyż tuż po finałowej walce wręczono mi mistrzowski pas. Nie byłem w stanie powstrzymać morza łez szczęścia. W takim stanie, przez następne dobre pół godziny samoistnie, dając upust wszystkim emocjom, świętowałem tytuł najlepszego w kraju.
Jakie masz najbliższe plany?
- Chciałem zdobyć kolejne mistrzostwo, tym razem w mojej ulubionej formule, czyli K1. Nie udało się. Wygrałem dwie walki. W trzeciej uległem a punkty innemu mistrzowski Polski w innej kategorii. Nie da się tego ukryć, ale z tyłu głowy jest perspektywa powołania do kadry narodowej i start w okresie wakacyjnym z orzełkiem na piersi.
A jakie masz marzenia sportowe?
- Największe to takie, by móc kiedy tylko chcę, pójść na trening. Nie chciałbym, by czas ani pieniądze ograniczały mnie w startach ani treningach. Chcę robić to, co kocham.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.