Syn Pianissimy Prometeusz trafił do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nie wiadomo za ile, to tajemnica handlowa. Wnuczka Pimenta pojechała do Wielkiej Brytanii, a janowska stadnina zarobiła pozbywając się jej 24 tys. euro. Penologia, druga wnuczka Platynowej czempionki świata, trafiła natomiast do syna Jana Dobrzyńskiego senatora PiS, za 20,5 tys. euro.
Poprzednika obwiniali, następcę popierają
- Tyle było lamentów, że na skutek błędnych decyzji Marka Treli w Polsce nie ma żadnych potomków epokowej Pianissimy - jak się okazuje jeszcze są, ale prezes Pietrzak uznał, że za dużo i pozbywa się ich - w tym roku sprzedał dwie jej wnuczki i właśnie sprzedał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich Prometeusza - pisze Alina Sobieszak, redaktor naczelna Araby Magazine.
Jak przypomina Sobieszak, koń przebywał w USA, gdzie się urodził w 2012 roku. W 2018 roku miał wrócić do Janowa, ale został sprzedany. Mógł jeszcze zasłużyć się jako reproduktor, ma przecież znakomite pochodzenie. Koszty sprowadzenia konia miałaby pokryć stadnina.
- I co zrobił prezes Pietrzak - nic; jemu zależało na pieniądzach uzyskanych ze sprzedaży. Czy zmusiła go do tego kroku fatalna sytuacja finansowa stadniny, o której głośno? Czy o decyzjach tych wie zwierzchnik prezesa - dyrektor KOWR i ich zwierzchnik - minister Jurgiel i czy je akceptuje? Jeśli tak, to panowie wasze wszystkie słowa i działania nie wytrzymują próby czasu - pisze dalej redaktor naczelna, odnosząc się do odwołania Marka Treli w lutym 2016 roku.
Obwiniano go wówczas o zaniedbania i doprowadzenia do przedwczesnego odejścia klaczy.
Córki jeszcze zostały
9 koni wywodzących się od Painissimy było w rękach państwowych hodowców, kiedy padła klacz - wbrew twierdzeniom władz odwołujących Trelę. Dementował to Marek Szewczyk na swoim blogu Hipologika.
- Teraz z tej dziewiątki ubyło 3. Jak to się ma do tezy kolportowanej uporczywie przez ANR i powtarzanej przez ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, że nie zadbano o to, by w Polsce pozostało potomstwo cennych arabów - zapytał ostatnio.
Sławomir Pierzak, prezes SK Janów Podlaski zapewnia, że sprowadzenie Prometeusza nie opłacało się z tego względu, że jego wartość jako reproduktora nie jest wysoka. Potwierdziło to badanie nasienia. Z kolei Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, nadzorujący stadniny ustami rzecznika Wojciecha Adamczyka zapewnia, że nic złego się nie dzieje. Podkreśla, że spółki hodowlane, w tym janowska, mają szczególne znaczenie dla gospodarki narodowej. Odnosząc się do zarzutu wyprzedaży najcenniejszej puli genowej, mówi: spółka nie sprzedała żadnej z trzech córek klaczy Pianissima, które uważa za cenny materiał genetyczny i które pełnią funkcję klaczy matek. Ze względu na wyjątkową wartość tej linii hodowlanej, w przypadku sprzedaży dotyczącej bezpośredniego potomstwa klaczy Pianissima, KOWR każdorazowo zasięga porady niezależnego i wybitnego eksperta w dziedzinie koni arabskich, prof. dr hab. Krystyny Chmiel.
Nie będzie uszczerbku w hodowli
Jak mieszkająca w Białej Podlaskiej znawczyni ocenia tak krytykowaną sprzedaż?
- Linia żeńska, do której należą wzmiankowane wnuczki klaczy Pianissima, jest najliczniej reprezentowaną linią żeńską w SK Janów Podlaski. Według stanu z dnia jesiennego przeglądu, 5 października 2017 r., liczyła ona 13 klaczy dorosłych i 27 młodych klaczek. W stadninie znajdują się 3 córki Pianissimy - Pia, Pianova i Pamina. Są to klacze młode, przyszłościowe, mające przed sobą długą karierę hodowlaną, a zatem reprezentacja zarówno progenitury klaczy Pianissima, jak linii założonej przez klacz Piewica 1953 i rodziny Szamrajówki, w SK Janów Podlaski jest w pełni zabezpieczona - wyjaśnia Krystyna Chmiel.
Co do Prometeusza, stwierdza, że należy do rodu męskiego Saklawi I, którego w polskiej hodowli występuje obecnie nadreprezentację.
- Sprzedaż tego ogiera, jak również wymienionych klaczy, nie spowoduje uszczerbku w puli genetycznej stada podstawowego w SK Janów Podlaski i kontynuacja tej cennej rodziny pozostaje dostatecznie zabezpieczona - podkreśla.
Decyzja o sprzedaży przedwczesna
Z taką oceną nie zgadza się Anna Stojanowska, główny specjalista do spraw hodowli koni w Agencji Nieruchomości Rolnych (przekształconej obecnie w KOWR), zwolniona razem z prezesem Markiem Trelą i Jerzym Białobokiem, prezesem stadniny z Michałowa. Stojanowska mówi:
Statystyka zaprezentowana przez panią profesor wypada na korzyść sprzedaży. Natomiast hodowla to nie są wartości bezwzględne i to nie są gołe liczby. To, że linia jest zabezpieczona, nie znaczy, że te pozostawione w stadninie córki Pianissimy będą sprawdzać się jako matki. Poza tym, jeżeli mówimy, że coś jest naszą perłą w koronie, a Pianissima została okrzyknięta najlepszą klaczą - przynajmniej ostatniego ćwierćwiecza - to trochę niezrozumiałe jest dla nas w Polsce i dla hodowców zagranicznych, dlaczego taką lekką ręką sprzedajemy jej potomstwo i jej wnuczki. Może należałoby najpierw sprawdzić, która z córek i która z wnuczek sprawdzi się w hodowli i która będzie podtrzymywała tę linię, i faktycznie przejmie pałeczkę, a dopiero potem sprzedawać. Dlatego, uważam, że to jest decyzja przedwczesna. A tłumaczenie pani profesor, z której wypowiedziami często się nie zgadzam, jest oparte na gołych liczbach. Nie zawiera analizy hodowlanej.
Zacieranie pamięci o wybitnych osiągnięciach?
W działaniu obecnych decydentów dostrzega brak konsekwencji. Przy zwolnieniu dwa lata temu usłyszała zarzut, że tak cenna klacz jak Pianissima nie była ubezpieczona.
- Nie nadążam za tokiem myślenia tej nowe grupy ludzi, którzy zasiadają w tej chwili w stadninach. Czy ta Pianissima to jest cenna spuścizna po poprzednikach, czy raczej niewygodny kamyk w bucie? Z jednej strony używa się jej jako argumentu przeciwko poprzednikom, mówiąc że to potworna strata, że nie została wykorzystana, że wszyscy ją zniszczyli i nikt nic nie robił, żeby ją chronić, a z drugiej udowadnia, że tego jest tyle w stajniach i wszystko dalej świetnie się toczy... Jaka przyświeca temu intencja - zastanawia się.
Podkreśla, że trudno jej zdobyć się na przychylność w stosunku do nowych zarządców.
- Rozumiem, że aby żyć, stadnina musi sprzedawać konie, bo takie są prawa ekonomii i tak funkcjonuje spółka prawa handlowego, ale wydaje się, że ta selekcja koni do sprzedaży powinna być bardziej przemyślana - zauważa.