Trzeba przyznać że Biała Podlaska ma strategiczne położenie geograficzne. Zwłaszcza w kontekście naszej wschodniej granicy - od ponad 300-stu tysięcznego Brześcia dzieli nas jedynie 50 km (około 45 minut drogi samochodem). Taka lokalizacja od zawsze przekładała się na bardzo dobre wyniki handlowe dla lokalnych firm. Pojawiają się informacje, że terespolskie TESCO to najbardziej dochodowa filia w Polsce, ciekawe jest też to, że nawet tamtejsza Biedronka otwarta jest przez 24h na dobę (co jest chyba wyjątkiem w skali sieci). Ale na Terespolu to się nie kończy - wystarczy spojrzeć na rejestracje samochodów pod bialskimi sklepami lub centrami handlowymi. Pokuszę się nawet o stwierdzenie że bialski handel "Białorusinami stoi"!
Wróćmy do zapowiedzi prezydenta za wschodniej granicy z przed około miesiąca:
Przywożą zza granicy jakieś rupiecie, które i tak produkujemy. Wydałem polecenie, żeby było tak: jedziesz za granicę po te rupiecie, zapłać opłatę celną 100 dolarów z nosa. ... Dawno poleciłem, żeby za wyjazd za granicę po to barachło pobierać podatek ... .I będzie tak - jeśli my ciebie obsługujemy na granicy płać 100 dol. i wyjeżdżaj.
Jakie podłoże mają decyzje Łukaszenki? Otóż wszystko kręci się wokół pieniędzy. Od dłuższego czasu (kilku miesięcy) bilans handlowy Białorusi jest mocno na minusie - oznacza to, że więcej towarów jest importowanych niż eksportowanych (więcej pieniędzy wywozi się niż przywozi). A Białoruś ma długi i zobowiązania, dlatego potrzebna jest waluta. Ale z jakiego powodu Białorusini mieli by płacić w dolarach a nie w swoich rublach? Powód jest bardzo prosty. Bo jest to dużo stabilniejsza waluta. Ciekawostka - wiza normalna dla Polaka jadącego na Białoruś to 25 EUR. Białorusin za taką samą wizę tyle, że do Polski, musi zapłacić już 50 EUR..
Czy takie opłaty przeszkodziły by Białorusinom przyjeżdżać na zakupy do Białej? Raczej nie, gdyż wartość nabywanych u nas produktów jest niższa od białoruskich odpowiedników, nawet przy założeniu, że musieliby ponieść 100$ opłatę celną.
To jednak informacje sprzed miesiąca. Wróćmy do ostatnich dni, kiedy dowiedzieliśmy się, że żadnych opłat nie będzie:
Chlapnąłem sobie na szkodę pewnie. Ale nie boje się tego. ... Nie zajmuje się zabranianiem wyjazdu z kraju naszym obywatelom, niepokoi mnie, że prawie 3 mld dol. waluty co roku wywozi się z kraju ... Trochę naród się wzburzył, pogadał na Łukaszenkę – i dobrze, muszę być w formie. Jednak trzeba się uspokoić. Gorzej ludziom nigdy nie robiliśmy i nie będziemy robić.
Łukaszenko wycofuje się ze swoich pomysłów. Opłat ma nie być. Prezydent martwi się tylko o wywożone z kraju dolary - przynajmniej tak twierdzi. Co innego jednak robi jego administracja. Piotr Prokopowicz (wicepremier) zadeklarował, że w ciągu 1,5 miesiąca przygotowane zostaną wszystkie odpowiednie akty prawne.
Prezydent swoje, a rząd swoje. Możliwe, że wewnątrz białoruskich władz toczy się jakaś rozgrywka. Dlatego też ciężko jest przewidzieć jakie będą ostateczne decyzje. Zakładam jednak, że jeśli opłaty się pojawią to może to przynieść nawet lepszy skutek dla bialskiego (oraz całego przygranicznego) handlu - może się bowiem okazać, że Białorusini będą kupować jeszcze więcej towaru, aby zminimalizować koszt opłaty "za barachła".