- W dniu jego śmierci zadzwoniła do mnie siostra Klaudia, a wieczorem mama Katarzyna. Obie uświadomiły mnie, iż odszedł wielki człowiek. Wiedziałem, że przy moim porodzie były problemy, ale dopiero teraz dowiedziałem się, iż to właśnie doktor Haidar był tym bohaterem. Tym człowiekiem, który dał mi drugie życie - mówi Maciej Wojczuk.
Piłkarz wspomina sytuację, o której opowiadała mu mama.
- Były komplikacje przy moim pojawieniu się na świecie. Z tego, co wiem, miałem połamaną którąś z kości, złamany obojczyk. Z relacji mamy wiem, że przez jakiś czas nie oddychałem, serce przestało bić. Znałem te opowieści, ale teraz dowiedziałem się, kto był moim dobrym duchem. Po wiadomości, iż to doktor Haidar, zrobiło mi się bardzo smutno. Uroniłem łzę. Żałuję, że nie mogłem mu osobiście podziękować za dobro, które uczynił dla mnie, jak również dziesiątkom tysięcy malutkich pacjentów, którym pomagał - dodaje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.