reklama
reklama

Powiat bialski: Tygrysią aferę oceni sąd

Opublikowano:
Autor:

Powiat bialski: Tygrysią aferę oceni sąd - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje bialskie Prokuratura zarzuciła trzem mężczyznom znęcanie się nad dziesięcioma tygrysami, a lekarzom weterynarii niedopełnienie obowiązków i nieprzeciwdziałanie cierpieniu zwierząt. Ze względu zawiłość sprawy, bialski Sąd Rejonowy wystąpił o przekazanie jej do rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Lublinie.
reklama

Międzynarodowa afera z tygrysami wstrząsnęła miłośnikami zwierząt w kilku krajach. Dziesięć tygrysów nie mogło już występować w cyrku w Rzymie. Oficjalnie miały zostać przewiezione jako dar do ogrodu zoologicznego w mieście Derbent w rosyjskim Dagestanie.

 Raport z podróży tygrysów

 Transport, na który wydały zgodę władze weterynaryjne Włoch, wyruszył 22 października 2019 r. z miejscowości Latina, położonej ok. 60 km na południe od Rzymu. Po dwóch dniach późnym wieczorem ciężarówka z napisem "Horses" (konie) dotarła na terminal graniczny do Koroszczyna.

 

Następnego poranka podczas jedynej wtedy kontroli dobrostanu tygrysów w transporcie polscy urzędowi lekarze weterynarii ocenili stan zwierząt jako dobry, umożliwiający dotarcie zwierząt do miejsca odpoczynku w Briańsku (Rosja). Wieczorem jednak transport z tygrysami powrócił z granicy do Koroszczyna, gdyż białoruskie służby nie wpuściły Włochów nieposiadających wiz. Kolejnego dnia podobnie został zawrócony przez Białorusinów Rosjanin kierujący ciężarówką, gdyż brakowało świadectw weterynaryjnych dla tygrysów. W drodze z granicy padł jeden z kotów. Sekcję zwłok zwierzęcia przeprowadził lekarz weterynarii Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu, który stwierdził, że powodem śmierci była "mechaniczna niedrożność przewodu pokarmowego wynikająca z błędów żywieniowych w trakcie transportu". Wtedy prowadzący transport Włosi odmówili współpracy z Granicznym Inspektoratem Weterynarii i powrotu do Włoch.  Finansujący dożywianie dziewiątki kocurów graniczny lekarz weterynarii w Koroszczynie poszukiwał możliwości umieszczenia tygrysów w kilku placówkach. Zgodę wyraził tylko ZOO w Poznaniu, gdzie trafiło 7 tygrysów, a do ZOO w Człuchowie pozostałe 2.

Graniczny lekarz też zawiadomił organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami przez przewożących. Sprawa trafiła do prokuratury, na pewien czas został zatrzymany wówczas 33-letni Rosjanin Rinat V., który organizował transport   zwierząt. Najpierw jemu postawiono zarzut znęcania się nad zwierzętami. Miał bronić się, jakobnie dostał pomocy ze strony polskich lekarzy weterynarii. Został aresztowany na trzy miesiące, jednak po wpłaceniu 30 tys. zł poręczenia wyszedł na wolność.

 

Oskarżeni nie tylko za znęcanie się nad tygrysami

 

    Po trzech latach od tamtych wydarzeń do sądu trafił akt oskarżenia z lubelskiej Prokuratury Okręgowej. Prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy tej prokuratury poinformowała nas, że w sumie oskarżono pięciu mężczyzn. Rinata V. oskarżono o to, że znęcał się nad 10. tygrysami w ten sposób, że zorganizował przewóz kotom z terytorium Włoch do Rosji w warunkach nieodpowiadających transportowaniu zwierząt, czyli w klatkach ograniczających ich swobodę, "bez zapewnienia odpowiedniej ilości pokarmu oraz dostępu do wody, w sposób powodujący ich cierpienie i stres, w wyniku czego jeden z tygrysów padł".Włoscy kierowcy Marco A. i Dominici A. zostali oskarżeni o podobne czyny jak Rosjanin. Zarzucono im m.in., że umieścili tygrysy w pojeździe w sposób uniemożliwiający swobodny dostęp do wszystkich przewożonych kotów oraz monitorowanie ich dobrostanu, nie zapewnili tygrysom odpoczynku w czasie długotrwałej podróży, odpowiedniej ilości właściwego pokarmu oraz dostępu do wody oraz karmili je nieodpowiednio, powodując ich ból i cierpienie.

Graniczny Lekarz Weterynarii w Koroszczynie Jarosław N. i jego zastępca Eugeniusz K. zostali oskarżeni o niedopełnienie ciążących na nich obowiązków służbowych. Zarzucono im, że nie reagowali, posiadając wiarygodne informacje o długotrwałym transporcie 10 tygrysów na trasie z Republiki Włoch do Dagestanu. Chociaż obaj wiedzieli, w jakich warunkach odbywa się przewóz zwierząt, to "zaniechali niezwłocznego sprawdzenia ich stanu zdrowia i podjęcia działań na rzecz ochrony zwierząt, w szczególności odnoszących się do poprawy dobrostanu".

Prokuratura ustaliła, że Eugeniusz K. przeprowadzając dwukrotnie weterynaryjną kontrolę dobrostanu 10 tygrysów "w sytuacji widocznego ich osłabienia, ran na ciele i ogólnej kondycji zwierząt wskazującej na pogarszający się stan ich zdrowia, nie stwierdził uchybień w transporcie, potwierdzając zadowalający stan przewożonych zwierząt, umożliwiając ich dalsze przetrzymywanie w nieodpowiednich warunkach transportu".

 

Obrona Koroszczyna

- Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów, za które grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Zastosowano jako środek zapobiegawczy - zawieszenie Jarosława N. w czynnościach służbowych związanych z wykonywaniem funkcji granicznego lekarza weterynarii w Koroszczynie – powiedziała nam prokurator Agnieszka Kępka.

 

Tuż po pierwszych decyzjach prokuratury Graniczny Inspektorat Weterynarii w Koroszczynie na swojej stronie internetowej zamieścił komunikat. Oświadczył, że Jarosław N. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz odmówił na tym etapie postępowania składania wyjaśnień. Podejrzani weterynarze nie mieli możliwości zorganizowania odpoczynku dla tygrysów, ponieważ na posterunku granicznym brakowało infrastruktury do rozładunku nieudomowionych zwierząt drapieżnych. Priorytetem było bezpieczeństwo ludzi. W obronie lekarzy weterynarii w Koroszczynie wystąpiła Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej.

 

Zawiła sprawa

 Problemem jest rozpoczęcie procesu sądowego.

- Dnia 31 października Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej postanowił zwrócić do Sądu Apelacyjnego w Lublinie z wnioskiem o przekazanie sprawy do rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Lublinie jako sądowi pierwszej instancji, ze względu na szczególną wagę i zawiłość sprawy – wyjaśnia Magdalena Dobosz, starszy inspektor Biura Prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.

 

Wirtualna Polska informowała, że ogród "Bajka" w rosyjskim Dagestanie zabiegał o odzyskanie drapieżników zatrzymanych w Polsce. Rosyjskie media alarmowały, że jest to własność ich zoo.

-   Prokuratura i sąd nie będą decydować o zwierzętach. Jest to kwestia decyzji administracyjnych – podkreśla prokurator Agnieszka Kępka.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama