reklama
reklama

Socjolog: W sprawie 8-letniego Kamila zawiodły zawody zaufania społecznego

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum W. Wrzesień

Socjolog: W sprawie 8-letniego Kamila zawiodły zawody zaufania społecznego - Zdjęcie główne

Mamy do czynienia z postępującą anomią, czyli brakiem lojalności wobec norm społecznych - uważa prof. Witold Wrzesień. | foto Archiwum W. Wrzesień

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCzy 8-letni Kamil z Częstochowy musiał umrzeć? Co nie zadziałało i dlaczego nikt w porę nie zareagował? Sąsiedzkie milczenie czy instytucjonalna znieczulica? O braku odpowiedniej reakcji na przemoc w rodzinie rozmawiamy z prof. Witoldem Wrześniem, socjologiem z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
reklama

Cała Polska opłakuje 8-letniego Kamila z Częstochowy, który zmarł po skatowaniu przez ojczyma. Chłopiec już wcześniej kilkukrotnie uciekał z domu. Zajmowali się nim policjanci, lekarze, pracownicy pomocy społecznej, nauczyciele. Byli sąsiedzi i liczna rodzina. Nikt niczego nie widział? A może nikt nie chciał widzieć?

Niestety nie dysponuję dostatecznie szczegółową wiedzą, znam tę smutną historię jedynie z mediów, zatem nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny. Przemiany cywilizacyjne ostatnich kilkudziesięciu lat doprowadziły nas, społeczeństwa Zachodu, do tworzenia społeczności (w tym lokalnych, sąsiedzkich), w których dookoła jest nas wielu, a jednak każdy „sam”. Owszem, mamy rodziny i przyjaciół, ale w przestrzeniach sąsiedztwa zamykamy się we własnych mikroświatach. Gdy tuż obok dzieje się coś niepokojącego, włącza się też mechanizm dyfuzji (czyli rozproszenia) odpowiedzialności. Jeśli ktoś zasłabnie na ulicy, ma większe szanse na uzyskanie pomocy, gdy wokół jest mało ludzi. Gdy jest ich więcej, poczucie obowiązku i chęci niesinienia pomocy wyraźnie słabnie.

reklama

Dlaczego to ja mam pomóc, skoro są inni?

Tak. A dodatkowo na dyfuzję odpowiedzialności nakłada się specyfika dzisiejszych relacji sąsiedzkich. Owszem, waśnie istniały zawsze, ale w większości przypadków więzi sąsiedzkie przyczyniały się do tworzenia wspólnot ludzi, którzy mogli na siebie liczyć nawet, gdy nie łączyły ich silne przyjaźnie. Współcześnie już tak nie jest, przynajmniej na większości osiedli. Sąsiedzi przeważnie słabo się znają nawzajem, ograniczają się do wymiany zdawkowych uwag czy uprzejmości, a gdy ktoś przekracza istniejące granice bardzo łatwo o konflikt. Z tego też względu większość woli się nie wychylać i nie angażować. Niektórzy już wcześniej się sparzyli, doszło do kłótni, ktoś się obraził, a może nawet pozwał do sądu. Takie doświadczenia lub wiedza o tym, że kogoś coś podobnego spotkało, działa jak wewnętrzny hamulec w imię własnego świętego spokoju. Dodatkowo, gdy wkraczamy na obszary socjalizacji i wychowywania dzieci, sprawy jeszcze bardziej się komplikują.

reklama

Dlaczego?

Przestrzenie te w znacznej mierze charakteryzuje dziś nadopiekuńczość i silne zaangażowanie  rodziców w życie dzieci, połączone z wrogością wobec ingerencji kogokolwiek. Jeszcze stosunkowo niedawno wszyscy (nawet nieznajomi) uczestniczyli w wychowywaniu dzieci, na przykład zwracając uwagę, gdy rzucały papierki na chodnik czy głośno zachowywały się w tramwaju. System kontroli społecznej spełniał tu swoje funkcje, wpajając pożądane zachowania, które utrwalane gwarantowały bezproblemowe trwanie społeczeństw. Dzisiaj już tak nie jest, ponieważ dominuje ideologia indywidualizmu w jego egoistycznej postaci.

Co ma Pan na myśli?

Charakterystyczne dla tej ideologii są: postępująca erozja wspólnotowości i zastępowanie społecznej solidarności hedonistyczną samorealizacją oraz bezwzględne dążenie do realizacji własnych interesów połączone z instrumentalnym wykorzystywaniem partnerów interakcji. Gdy ktoś zwróci uwagę dziecku, rodzice bronią go zaciekle, nawet gdy nie mają racji. Sąsiedzki system społecznej kontroli jest dziś zdecydowanie mniej skuteczny. W przypadku tragedii Kamila należy jednak pamiętać, że jego rodzina przeprowadzała się, więc więzi sąsiedzkie mogły być bardzo słabe. Sąsiedzi mogli po prostu nic o tej rodzinie nie wiedzieć lub zwyczajnie się bać.

reklama

Rodzina mieszkała przez kilka miesięcy w małopolskim Olkuszu. Jak poinformowała „Gazeta Krakowska”, olkuski MOPS trzy razy powiadamiał sąd rodzinny o zaniedbaniach wobec dzieci, rodzinie założono również Niebieską Kartę. Gdy rodzina wróciła do Częstochowy, dokumentacja została przekazana do tamtejszego MOPSu, który zresztą już wcześniej zajmował się sytuacją w tym domu.

Najprawdopodobniej na poziomie instytucjonalnym coś nie zadziałało tak, jak powinno. Być może rodzina miała być nadzorowana przez MOPS, ale ktoś nie wypełnił dobrze swojej roli. Słyszałem, że po zgłoszeniach MOPSu, sąd nie przychylał się do wniosków o wdrożenie środków zaradczych. Możliwe, że argumentacja MOPSu była niewystarczająca. Niestety, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat mamy do czynienia ze spadkiem poczucia odpowiedzialności i jakości pracy w zawodach zaufania społecznego. Kamil chodził przecież do szkoły, w której miał kontakt z nauczycielami. Trudno mi sobie wyobrazić, że osoby z wykształceniem predysponującym do pracy z dziećmi w szkole specjalnej nie były w stanie zauważyć sygnałów o złym traktowaniu w domu. Nie jest możliwe, by dziecko tego nie okazywało. I wcale nie chodzi o mówienie wprost. Jest mnóstwo sygnałów niewerbalnych. Dzieci bite, maltretowane, zaniedbywane zachowują się inaczej, zamykają się w sobie, są smutne, przestraszone. To widać.

reklama

Skąd bierze się ten spadek poczucia odpowiedzialności i jakości pracy w zawodach zaufania społecznego?

To problem złożony, ale jedną z jego istotniejszych przyczyn jest postępująca anomia – stan normatywnego rozregulowania, który od około dwudziestu lat towarzyszy nam w niemal wszystkich przestrzeniach społecznego życia na całym świecie. Émile Durkheim, twórca pojęcia anomii, wskazywał, że w trakcie intensywnych przemian społecznych – zarówno podczas kryzysów, jak i w czasach szybkiego wzrostu gospodarczego – społeczeństwo na pewien czas staje się niezdolne do realizacji zadań kontrolnych i pogrąża się w poczuciu niezwiązania istniejącymi normami. Dzisiejszy stan anomii stanowi efekt kilku procesów, wśród których na pierwszy plan wysuwają się: dominacja kultury konsumpcyjnego kapitalizmu, promocja ideologii neoliberalizmu i indywidualizmu, globalizacja, przyspieszony rozwój technologiczny. Żyjemy w czasach dobrobytu, w których nieustannie przekonuje się nas o nieskończonych możliwościach realizacji indywidualnych celów, a jednocześnie w czasach „wielkiego niepokoju”. XXI wiek zaczął się od ataku na World Trade Center i wojny z terroryzmem, później wybuchł kryzys ekonomiczny, dalej był kryzys migracyjny i pandemia Covid-19, a gdy ona zaczęła się wyciszać, wybuchła wojna na Ukrainie.

Dobrobyt rozregulowuje społeczeństwa?

Dobrobyt tworzy iluzję, że niemal wszystko jest dostępne, w czym pomaga chciwa polityka instytucji finansowych oferujących niezliczone sposoby realizacji marzeń. Konsumpcyjny kapitalizm wykorzystuje naszą naturę drapieżnika-myśliwego. Sensem życia staje się nieustanna, taktowana jak zabawa pogoń, która łączy się z nieprzywiązywaniem się do zdobyczy. Nie pozostaje to bez skutku dla funkcjonowania całych społeczeństw. Gdy możliwości rozwoju i bogacenia zdają się być nieskończone, ograniczenia stają się nieostre i niejasne. Nie wiadomo już co jest możliwe, a co niemożliwe, co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, co jest dobre, a co złe. Ludzie nie bardzo wiedzą, czy i w jakim zakresie istniejące normy są dla nich wiążące.

W rodzinie 8-letniego Kamila działo się zło. Tak straszne, że nawet w najsilniejszej anomii nie można mieć co do tego wątpliwości.

W przypadku Kamila wydaje się, że efektem postępującej anomii mogło być osłabienie poczucia odpowiedzialności w działaniach osób z instytucji powołanych do dbania o los ludzi. Tak jakby zabrakło silnego przekonania o słuszności działań, które należało podjąć, bo były odpowiedzialne za sprawne funkcjonowanie społeczeństw. Krytyczne, sensacyjne doniesienia medialne o odbieraniu dzieci z rodzin nieradzących sobie z różnymi problemami mogły również zadziałać jak swoisty hamulec. Dodatkowo trzeba podkreślić, że naganne jest wykorzystywanie śmierci Kamila w grze politycznej. Ale cóż, skoro żyjemy w czasach anomii…

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu lublin24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama