ROZMOWA Z Pawłem Zabielskim, zawodnikiem Podlasia
Nikt z nas nie wątpi. "Kołyska" dla Olka i Dorotki
To był najważniejszy tydzień w Twoim życiu?
- Dokładnie. Moja Dorotka urodziła mi syna. Aleksander przyszedł na świat we środę. Ważył 3670 g i mierzył 56 kg. To nasze pierwsze dziecko. Oczekiwaliśmy na przyjście Olka i z tego powodu nie pojechałem do Oświęcimia.
Piękna sprawa, a w sobotę wielkie spełnienie piłkarskie...
- Dostałem szansę na ostatni kwadrans. Tak sobie wyobrażałem pierwszy występ w roli taty. Wszedłem, strzeliłem i wygraliśmy. Nie może być nic piękniejszego.
O dedykację nie muszę pytać?
- "Kołyska" była dedykowana mojej dzielnej żonie Dorotce, która wydała na świat Aleksandra.
To Twój pierwszy gol w sezonie...
- Trzeba dodać, że w trzecim występie. W sumie zaliczyłem niespełna godzinę w tym sezonie. Wszystko przez kontuzję. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
Miałeś chwile zawahania, czy nie dać sobie spokoju z piłką?
- Były momenty zwątpienia, ale nie umiem funkcjonować bez regularnego treningu. Chcę grać w piłkę do momentu, kiedy będzie pozwalało na to zdrowie.
W Podlasiu?
- Oczywiście. Mój czas rozjazdów się skończył. Mam kochaną żonę i synka. Skupiam się na nich, a futbol jest dodatkiem.
Podlasie utrzyma się w lidze?
- A wątpisz? Ja nie. Nikt z nas nie wątpi. Ze Spartakusem było ciężko. Postawili się, jednak zdołaliśmy ich przełamać.
Jesteś gotowy do roli taty?
- Miałem czas, by na to się przygotować. Wstępując w związek małżeński mogliśmy się spodziewać, że prędzej czy później będziemy cieszyli się z potomka. Żona z synkiem wracają do domu za chwilę i teorię będę musiał przenieść na praktykę.