ROZMOWA Z Jakubem Syryjczykiem, napastnikiem Podlasia
Mojej Ani i Natalii
Jak podsumujesz starcie?
Cieszymy się ze zwycięstwa z sąsiadem w tabeli. Mamy ważne punkty, które przypisaliśmy sobie na początku rewanżów. To budujące.
No i pierwsza wygrana "u siebie"...
- Cieszymy się, że odczarowaliśmy stadion w Piszczacu. Oby teraz został naszą "twierdzą", z której ciężko będzie każdej ekipie wywieźć punkty.
Byłeś pewny, że strzelisz z rzutu wolnego?
- Gdyby było z innego, nie podchodziłbym do piłki. Ćwiczymy stałe fragmenty gry podczas treningów i fajnie, że uderzyłem do siatki, a drugiego gola strzeliliśmy po rzucie rożnym. Praca nie idzie na marne.
Masz zawodnika, którego podglądasz, jak strzelać z wolnych?
- Jest taki jeden. Leo Messi z FC Barcelony. Nie ma lepszego specjalisty od tego elementu.
Komu dedykujesz gola i asystę?
- Dzień przed meczem było święto kobiet, więc moim paniom: mamie Ani oraz siostrze Natalii.
Czytałeś ostatnio "Wspólnotę"?
- Wywiad z trenerem?
Dokładnie. Musisz wraz z Marcinem Kruczykiem i Mariuszem Chmielewski zdobyć dziesięć goli. Wtedy pojawi się krata...
- Już jest jedna bramka, więc zbliżamy się do celu. Najważniejsze, by drużyna wygrywała. To cel nadrzędny.
W następnej kolejce starcie z Hutnikiem w Krakowie...
- Wiemy, że przeciwnik chce grać w piłkę. Lubi się przy niej utrzymywać i tworzyć akcje kombinacyjne. Będziemy starać się im w tym przeszkadzać, ale też to nie zwalnia nas od kreowaniu swoich okazji. Będziemy szukać swoich sytuacji, które musimy wykorzystać.