KILKADZIESIĄT "SZYBKICH" Z Przemysławem Skrodziukiem, zawodnikiem Podlasia Biała Podlaska
Białej nie zamieniłbym na nic
Przemek, kim chciałeś zostać w dzieciństwie?
- Chciałem zostać piłkarzem. Marzenia jeszcze nie spełniłem, ale mam na to jeszcze sporo czasu (śmiech - przyp. red.). Nawet jak piłkarzem nie zostanę, to i tak będę szczęśliwy. W końcu gram dla klubu ze swojego miasta.
Jak to się stało, że zostałeś piłkarzem?
- Jeszcze nim nie zostałem. Muszę jeszcze trochę nad sobą popracować (śmiech - przyp. red.). Już w szkole podstawowej chciałem trenować piłkę nożną, lecz nie miałem takich możliwości. Po szkole podstawowej rozpocząłem naukę w klasie sportowej w Publicznym Gimnazjum nr 4 w Białej Podlaskiej. Tym samym rozpocząłem swoją przygodę w UKS-ie TOP-54 Biała Podlaska. Pierwsze treningi i występy w drużynie zaliczyłem na obozie w Opalenicy.
Ulubiony piłkarz w dzieciństwie?
- Ronaldinho i Jerzy Dudek. Pierwszy był wirtuozem. Każdy mecz był spektaklem jego niesamowitych umiejętności. Szkoda, że jego kariera zakończyła się w taki sposób. Kilka dni temu wyszedł z więzienia. Jerzy Dudek był moim bramkarskim idolem. W czasach dzieciństwa najbardziej lubiłem grać na bramce. Koszulka Dudka była jedną z pierwszych rzeczy, jaką kupiłem za kieszonkowe. Znany na całym świecie "Dudek Dance" chyba jest jedynym rodzajem tańca, jaki mi wychodzi (śmiech - przyp. red.).
Ulubiony trener poza Władimirem Geworkianem?
- Miłosz Storto. Trener z ogromną wiedzą, profesjonalista w każdym calu. Człowiek z pasją, oddany drużynie. Dużo się od niego nauczyłem jako zawodnik i jako trener. Praca z takim człowiekiem to była czysta przyjemność.
Ulubiony klub?
- Odpowiedź doskonale znasz. Podlasie Biała Podlaska.
Drużyna, w której chciałbyś zagrać?
- Podlasie Biała Podlaska na swoim stadionie. I oczywiście Podlasie Biała Podlaska w Ekstraklasie (śmiech - przyp. red.). Jestem jednym z niewielu zawodników, którzy spełnili swoje dziecięce marzenia.
Klub, w którym nigdy byś nie zagrał?
- Jest takie powiedzenie "nigdy nie mów nigdy". Wolę się tego trzymać. Życie pisze różne scenariusze. Gram w Podlasiu i życzę sobie, żeby tak zostało do końca mojej przygody z piłką.
Najlepszy piłkarz przeciw któremu zagrałeś?
– Nemanja Miletić występujący w rezerwach Korony Kielce. Wracał wtedy po kontuzji i grał jako lewy obrońca. Strzelił bramkę w tym meczu i wywalczył karnego po moim faulu. Robił dużą różnicę w ofensywie Korony.
Najlepszy piłkarz w Ekstraklasie?
- Ciężko mi się wypowiedzieć. Nie oglądam zbyt wielu meczów Ekstraklasy, więc nie mam punktu odniesienia. Skoro mam wybrać, niech będzie Jakub Błaszczykowski. Przede wszystkim jest człowiekiem o wielkim sercu i doskonałym przykładem do naśladowania. Sam przytaczam jego osobę swoim wychowankom.
Najlepszy piłkarz Podlasia Biała Podlaska?
- Mykhajło Kaznokha. Można powiedzieć, że serce zespołu. Zawsze gra do końca, nigdy nie odpuszcza. Lubi być "pod grą" i doskonale się utrzymuje przy piłce.
Piłkarz Podlasia, który może zrobić największą karierę?
- Dominik Marczuk. Niewielu jego rówieśników gra na poziomie trzeciej ligi. Dominik jest pewnym punktem w drużynie. Jest pewny siebie, szybki i cechuje się dobrym "rozumieniem gry". Jeżeli będzie się rozwijał w takim tempie i mocno nad sobą pracował, jeszcze o nim usłyszymy.
Którzy piłkarze trzymają szatnię Podlasia?
- Szatnie trzyma "starszyzna" (śmiech - przyp. red.), aczkolwiek nie wiem, czy możemy mówić o starszyźnie. Nie licząc "Miszy", wszyscy mają dwójkę albo jedynkę z przodu.
Największy żartowniś w drużynie?
- Olaf Martynek. Potrafi rozluźnić atmosferę, a nawet zdarzy mu się jakaś "wkrętka".
Największy imprezowicz?
- Ciężko znaleźć w ogóle jakiegoś imprezowicza (śmiech - przyp. red.). Zwyczajnie nie ma na to czasu. W każdą niedzielę rano mamy treningi pomeczowe. Ciężko byłoby te dwie rzeczy pogodzić.
Największy modniś?
- W okresie przygotowawczym trenował z nami Wiktor Kwiatkowski i zostałby w drużynie, gdyby nie oferta z Chin związana z jego pracą w modelingu. Innego typu nie mam.
Największy nerwus?
- Ciężki wybór. Jesteśmy chyba w czołówce ligi, jeżeli chodzi o dyskusje z sędziami. Jest kilku chłopaków na równym poziomie i nie wiem, kogo wyróżnić.
Największy pantofel?
- Nie występuje. Wszyscy potrafią zachować równowagę (śmiech - przyp. red.).
Największy fighter?
– Mykhajło Kaznokha. Nie odstawia nogi, a szczególnie jak ktoś wcześniej "przyostrzy".
Którego z zawodników chciałbyś zobaczyć w "Turbokozaku"?
- Kamila Kocoła. Z pewnością pobiłby nie jednego ligowca.
Najbardziej pamiętna impreza z kolegami z drużyny?
- Zakończenie rundy jesiennej sezonu 2019/2020. Szczegóły znają tylko nieliczni (śmiech - przyp. red.).
Jesteś zwolennikiem czy przeciwnikiem pirotechniki na stadionach?
- Jestem zwolennikiem. Oprawy, gdzie wykorzystywana jest pirotechnika, robią duże wrażenie. Grunt, żeby obchodzić się z pirotechniką w sposób bezpieczny.
Co cię denerwuje w działaczach Podlasia?
- Gdyby tak było, powiedziałbym o tym w oczy działaczom. Prasa to nie miejsce na takie rzeczy.
Wymarzone miejsce na wczasy?
- Jestem typem domatora, więc nie jest to moja sfera marzeń.
Najpiękniejsze miejsce, w którym byłeś?
- Miejsce, w którym jestem teraz, czyli moje miasto. Park Radziwiłła, Plac Wolności, stadion Podlasia, boisko w Sielczyku, łąki, pola, lasy. Tu się wychowałem. Nie oddałbym tego za nic.
Ulubiona muzyka?
- Słucham różnych gatunków muzyki. Na pierwszym miejscu jest polski rap, szczególnie taki z przekazem. Nie raz pomagał w trudnych chwilach. Moi ulubieni wykonawcy to: Bezimienni i Lukasyno.
Jak sobie radzisz w kuchni?
– Jajecznicę i spaghetti zrobię (śmiech - przyp. red.).
Popisowe danie?
- Jajecznica.
Ostatnio przeczytana książka?
- "Bioenergetyka i biochemia tlenowego wysiłku fizycznego" oraz "Sport uczy życia". Tę drugą pozycję polecam szczególnie wszystkim rodzicom.
Szczególny prezent pod choinką?
- Książka pt. "High Powered Plyometrics". W ostatnim czasie w moich listach do św. Mikołaja widnieją tylko książki.
Czym zajmujesz się prywatnie?
- Jestem nauczycielem wychowania fizycznego w Społecznej Szkole Podstawowej w Białej Podlaskiej oraz trenuję dzieci w KS Red Sielczyk.
Gdyby nie piłka nożna?
- Byłbym człowiekiem bez pasji i bez większego celu w życiu. Nie wiem, jak mogłoby się to dla mnie skończyć. Cytując Bezimiennych: "Człowiek bez swej pasji to jak dom bez właściciela".
Bilet na mecz życia czy bilet w kosmos?
- Oczywiście, że mecz życia. W kosmosie nie da się grać w piłkę.
Górskie spacery czy morze?
- Górskie spacery. Aczkolwiek wolałbym bieganie.
Na ryby czy na grzyby?
- Na grzyby. Patrząc na moją technikę, mogę stwierdzić, że las to mój drugi dom.
Wieś czy miasto?
- Wieś. Cenię sobie spokój.
Samotnie czy w tłumie?
- Najlepiej w wąskim gronie przyjaciół.
Trzy rzeczy, które weźmiesz na bezludną wyspę?
- Nie wybieram się.
Filharmonia czy festyn?
- Festyn, ale filharmonią też nie pogardzę.
Dres czy kołnierzyk?
- Zdecydowanie dres.
Ulubiona potrawa serwowana przez mamę?
- Kotlet schabowy.
Piwo czy whisky?
- Woda mineralna gazowana. Nie piję alkoholu.
Nie potrafię żyć bez...
- Boga, rodziny, przyjaciół i piłki.
Wam pierwszym to powiem?
- Najlepszym piłkarzem, z jakim kiedykolwiek grałem, jest Mateusz Cydejko. Nawet pomimo tego, że nigdy nie podawał piłki po moim obiegu.
Miejsce urodzenia?
- Biała Podlaska.
Numer buta?
- 42.
Samochód?
- Citroen C5.
Żona/dziewczyna/dzieci?
- Chłopak do wzięcia (śmiech - przyp. red.).
Ulubiona potrawa?
- Filet z piersi kurczaka.
Czego nie wziąłbyś do ust?
- Fasola i wszystkie dania z nią związane.
Wykształcenie?
- Wyższe.
Hobby?
- Sport i praca z dziećmi.
Ksywa?
- Skrodek.