ROZMOWA Z Przemysławem Sałańskim, trenerem Podlasia Biała Podlaska
Najłatwiej byłoby to rzucić i siedzieć w domu
Czyżby we środę zakończyła się telenowela pod tytułem "walkower"?
- Mam taką nadzieję. Otrzymaliśmy zaproszenie do siedziby PZPN-u. Wierzę, że wreszcie dowiemy się, w której lidze zagra Podlasia.
Ty nie masz wątpliwości?
- Od samego początku. Jestem przekonany, że decyzja będzie pomyślna dla nas. Mamy niezbite dowody, że Soła postąpiła niezgodnie z przepisami i powinna zostać ukarana.
Nawet jeśli decyzja byłaby niepomyślna dla nas, to klub z Oświęcimia może wycofać się z rozgrywek...
- Wierzę, że otrzymamy punkty i utrzymamy się na podstawie zasad piłkarskich. Wiem, że Soła może upaść. Nie mają pieniędzy, zawodników. Nawet nie trenują.
Jak wyglądał miniony tydzień przygotowań?
- Zagraliśmy dwa spotkania sparingowe. W zespole trenuje garstka seniorów, którzy nadal chcą grać dla Podlasia. Pojawiają się kolejni testowani oraz zdolna młodzież. Dwóch z nich widziałbym w zespole, by mogli uczyć się dorosłej piłki.
Jak mówiłeś wcześniej, nie opuściłeś Podlasia w potrzebie. Nie mógłbyś zrobić tego zawodnikom...
- Tak mówiłem i dalej to podtrzymuję. Otrzymałem nową umowę na miesiąc, ale jej nie podpisałem. Teraz pracuję za darmo. Podobnie jak mój asystent, a zarazem trochę starszy kolega Mirosław Goluch oraz kierownik drużyny Sławomir Wołczyk. W komplecie stawiliśmy się na pierwszych zajęciach i tak jest do dzisiaj. Najłatwiej byłoby to rzucić i siedzieć w domu.
Adrian Siemieniuk...
- Jest zawodnikiem TOP-u 54 Biała Podlaska. Chciałem, żeby został z nami, ale on postanowił, że będzie nadal występował w Orlętach Łuków, gdzie był ważną postacią ekipy Roberta Różańskiego. To trochę niezrozumiała dla mnie decyzja. Mógłby rywalizować o miejsce w składzie. Może czuć się trochę urażony, bo wcześniej nie dostał szansy ode mnie, Miłosza Storto i Tomasza Złomańczuka. W piłce to normalne. Jest młody i miał ogrywać się w niższej lidze, a później otrzymać więcej minut w Podlasiu. "Adi" postanowił inaczej.