Jest ktoś taki...
- Zepsuliśmy święto. Właśnie tak powiedziałem trenerowi rywali, a zarazem mojemu koledze Jackowi Fiedeniowi. Spędziłem w Łęcznej dobrych kilka lat, jednak zaproszenia na obchody nie otrzymałem. Może zapomnieli o mnie, ale wygraną z rezerwami przypomniałem, że jest ktoś taki jak Robert Różański - mówi opiekun łukowian.
Deja vu
Opiekun Orląt przyznał, że przed meczem mówił swoim zawodnikom, że tylko oni mogą coś zyskać. - Widać, że uwierzyli w moje słowa. Nie było widać po nich strachu. W ekipie gospodarzy wystąpiło kilku zawodników z pierwszej drużyny. Moi chłopcy nie wystraszyli się ich. Spotkanie było podobne do tego, którego doświadczyłem kilka lat temu, gdy odpowiadałem za wyniki kobiet z AZS-u PSW. Pojechaliśmy na boisko wicemistrzyń Polski i zwyciężyliśmy 1:0. Teraz było podobnie. Faworytem byli miejscowi, jednak po końcowym gwizdku to my mieliśmy powody do świętowania - dodaje.
"Radzias" za trzy
Jedyny gol padł w 65. minucie. Po szybkim kontrataku z lewej strony Radosław Szustek podał do Rafała Cąkały, który oddał piłkę "Radziasowi". - Zszedłem z futbolówką do środka i płaskim strzałem uderzyłem w lewy róg bramki - mówi 20-latek.
Trener Orląt podkreśla, że zwyciężyła koncentracja. - W defensywie wyglądaliśmy bardzo dobrze. Uważna gra, ofiarność w niektórych sytuacjach mogła się podobać. Pokazaliśmy charakter, determinację - dodaje "Robson".
Słupek to nie gol
Przed przerwą łukowianie mogli dwukrotnie pokusić się o gola. Po zagraniu Łukasza Jaworskiego do Mateusza Eberta ten drugi źle opanował piłkę i sytuacja spaliła na panewce, a następnie po składnej akcji składającej się z siedmiu podań Szymon Łukasiewicz huknął z 10 metrów, ale nad poprzeczką. - Łęcznianie byli zmuszeni do gry w ataku pozycyjnym. Mieli słupek, ale to według statystyk strzał niecelny. Kilkukrotnie strzelali, ale na posterunku był Dawid Kuźma lub obrońcy. Po przerwie zagrozili nam dwukrotnie. Najgroźniej było w 85. minucie. Gracz gospodarzy uderzył z bliska, jednak czujny był nasz bramkarz. Popularnie mówiąc, złapał strzał w zęby - dodaje. Kropkę nad "i" mógł postawić Sebastian Sowisz, lecz chybił po zagraniu od Krzysztofa Kierycha.
Górnik II Łęczna - Orlęta Łuków 0:1 (0:0)
Bramka: Szustek 65`.
Górnik II: Piotrowski – Zagórski, Olszewski, Pajnowski, Turek, Cielebąk (80′ Grober), J. Rojek, Nakrosius, Sasin, Lewandowski, Dzięgielewski.
Orlęta: Kuźma - Goławski, Sadowski, Miszta, Jaworski, Sowisz, Jemioł, Szustek, Ebert, Cąkała (89` Kurowski), Łukasiewicz (58` Kirych).
Żółte kartki: Nakrosius, Pajnowski - Sowisz, Cąkała, Różański (trener).
Sędziował: Kluk (Zamość).