KILKADZIESIĄT "SZYBKICH" Z Gabrielem Olichwirukiem, zawodnikiem piłki ręcznej Olimpii Biała Podlaska
Uraz nogi po rzucie. Konieczna operacja
Moja przygoda z piłką zaczęła się od...
- Od lekcji wychowania fizycznego w Piszczacu. Moi nauczyciele, najpierw Piotr Lewczuk, a później Artur Wiśniewski dostrzegli we mnie potencjał i przekonali mnie (głównie pan Artur, nawet zawiózł mnie na pierwszy trening) do rozpoczęcia treningów pod okiem Marcina Stefańca w Białej Podlaskiej. Jestem mu bardzo wdzięczny.
Pierwsze hala...
- Pierwsza była hala przy gimnazjum w Piszczacu. To tam zapoznałem się z podstawami piłki ręcznej, a moją pierwszą halą, w której posmakowałem gry na wysokim poziomie to hala przy Szkole Podstawowej nr 3 w Białej Podlaskiej.
Dlaczego piłka ręczna...
- Piłka ręczna to sport, w którym czuję się najlepiej. Próbowałem różnych dyscyplin, ale to szczypiorniak okazał się tym sportem, w którym radzę sobie najlepiej.
Inne sporty...
- Zanim zacząłem trenować piłkę ręczną, ćwiczyłem piłkę nożną, ale niestety okazało się, że jestem po prostu w tym słaby. Doznałem też lekkiej kontuzji, która zmusiła mnie do przerwy, a jak wyzdrowiałem, to nie wróciłem do futbolu. Zająłem się piłką ręczną.
Sukcesy...
- Najważniejsze sukcesy, jakie udało mi się osiągnąć razem z kolegami to między innymi czwarte miejsce w Mistrzostwach Polski Młodzików, rok później wraz z kadrą wojewódzką zajęliśmy trzecie miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, a dwa lata temu wywalczyliśmy srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów.
Pierwsze ważne zawody...
- Moimi pierwszymi ważnymi zawodami był start w lidze wojewódzkiej. Później im byliśmy na wyższym poziomie, każdy następny mecz był tym najważniejszym w życiu.
Pierwszy trener...
- Do UKS-u dołączyłem prawie najpóźniej ze wszystkich zawodników, mniej więcej w tym samym momencie, w którym Marcin Stefaniec przejmował stery w zespole i to on jest moim pierwszym trenerem. Oczywiście nie mogę też zapominać o moich nauczycielach wychowania fizycznego, którzy zaszczepili we mnie pasję do tego sportu.
Pierwsze buty do piłki ręcznej...
- Bardzo dobrze pamiętam te buty. Były to zielono-czarne Mizuno. Nie zawiodłem się na nich i później z chęcią sięgałem po inne modele tej firmy.
Pierwsze zarobione pieniądze...
- Nie wiem, czy to można tak nazwać, ale po zdobyciu brązu na Olimpiadzie Młodzieży otrzymaliśmy z chłopakami stypendium sportowe prezydenta Miasta i marszałka województwa lubelskiego. Nie były to duże pieniądze, ale wystarczyły na zakup sprzętu do treningu.
Pierwszy samochód...
- Jeszcze się nie dorobiłem (śmiech - przyp. red.).
Pierwsza bójka...
- W dzieciństwie nie miałem jakichś większych przepychanek. Starałem się rozwiązywać problemy innymi metodami, ale za to na boisku uwielbiam się bić. Świadczy o tym statystyka z bodajże poprzedniego sezonu, w którym miałem cztery czerwone kartki.
Idol z dzieciństwa...
- Moim idolem z dzieciństwa jest Cristiano Ronaldo. Nie jest piłkarzem ręcznym, ale ja brałem i biorę z niego przykład, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć wszystko.
Gdybym nie był piłkarzem ręcznym...
- Myślę, że gdybym nie związał się ze sportem, to pewnie poszedłbym na jakąś uczelnię techniczną i rozwijałbym się w tym kierunku.
Rodzice "za" czy "przeciw" piłce ręcznej...
- Rodzice byli jak najbardziej za uprawianiem sportu, a jaki rodzaj to nie miało znaczenia. Z czasem, gdy zaczęliśmy grać na wyższym poziomie, mama nie mogła patrzeć na mnie i brata jak walczymy na boisku, bo się o nas bała. Zawsze nas wspiera w tym, co robimy, bo wie, że to kochamy.
Ulubiona kreskówka...
- Zdecydowanie Gumisie. To była bajka, na którą czekałem całą niedzielę.
Ulubiony przedmiot w szkole...
- Oczywiście wf, jak może być inaczej. Ale też lubię przedmioty takie jak matematyka, czy język rosyjski.
Przykładny uczeń...
- Uczę się dobrze, w niektórych aspektach można brać ze mnie przykład, ale są też takie przedmioty, do których nie przykładam większej uwagi.
Ksywa...
- Kuba Jaszczuk raz nazwał mnie "Ryś" wypowiadająca tylko końcówkę imienia, a koledzy z drużyny nadali trochę powagi i zostało "Ryszard".
Najlepszy kumpel...
- Zawsze mogę polegać na kolegach z drużyny.
Grzeczny chłopiec...
- Raczej byłem spokojnym i opanowanym chłopcem, ale z czasem to się zmieniło. Teraz jestem energiczny.
Najgłupsza rzecz zrobiona w dzieciństwie...
- Podczas zabawy zimą, zamiast powoli wejść na oblodzoną górkę, zrobiłem to w pełnym biegu. Poślizgnąłem się i upadłem na twarz, wybijając sobie "jedynkę".
Matura...
- Matura dopiero przede mną. Staram się na razie o niej nie myśleć. W tym momencie robię, co mogę, żeby się dobrze do niej przygotować.
Najlepsza drużyna w kraju i na świecie...
- W kraju to Vive Kielce, a na świecie to myślę, że Barcelona.
Jak poznałeś obecną dziewczynę...
- Obecną dziewczynę Patrycję poznałem w szkole. Uczyła się w równoległej klasie.
Ulubiona drużyna...
- Olimpia Biała Podlaska zdecydowanie. Zapamiętam chwile tu spędzone do końca życia.
Najlepszy rywal na boisku...
- Graliśmy sparing z drużyną z Brześcia, w którym występowali zawodnicy z białoruskiej ekstraklasy.
Pamiętny mecz...
- Dwa utkwiły mi w pamięci. Pierwszy z Anilaną Łódź. Odrobiliśmy siedmiobramkową stratę i zdobyłem dwanaście bramek, a drugi mecz to mecz ze Świdnicą, w którym na 15 prób zdobyłem dwie bramki.
Wymarzone miejsce na wczasy...
- Chciałbym spędzić wakacje w którymś z krajów bałkańskich.
Najpiękniejsze miejsce, w którym byłem...
- Zdecydowanie Bieszczady.
Zwolennik czy przeciwnik pirotechniki...
- Ładnie to wygląda na niebie w sylwestra, ale szkoda zwierząt, które się tego boją. A i sztuczne ognie swoje kosztują, więc wolę wydać pieniądze na coś pożytecznego niż na kilka sekund przyjemności.
Jak radzę sobie w kuchni...
- Nie mam problemu z przygotowaniem sobie jedzenia. Jestem w stanie wykonać wszystkie proste i trochę trudniejsze potrawy.
Popisowe danie...
- Ciasto drożdżowe w różnych formach.
Bilet na mecz życia czy w kosmos?
- Bilet na mecz życia. Handball jest moją pasją w przeciwieństwie do astronomii.
Górskie spacery czy morze?
- Raczej morze, dlatego, że tam lepiej mi się odpoczywa.
Grzyby czy ryby?
- Nie zbieram grzybów i nie łowię ryb.
Wieś czy miasto?
- Zdecydowanie wieś. Pochodzę z Wyczółek. Jest tu spokój, czyste powietrze.
Filharmonia czy festyn?
- Nie miałem okazji wybrać się do filharmonii, ale jeżeli byłaby taka możliwość, chętnie bym skorzystał. Na chwilę obecną festyn, bo nie mam porównania.
Dres czy kołnierzyk?
- Lubię dres i kołnierzyk. Na co dzień chodzę w dresie, ale jak jest okazja, to lubię założyć koszulę.
Ulubiona potrawa serwowana przez mamę?
- Uwielbiam torty robione przez moją mamę.
Piwo czy whisky?
- Nie lubię mocnych alkoholi, więc piwo.
Moje życie w czasach koronawirusa...
- Na początku miałem zdalne nauczanie, teraz we własnym zakresie przygotowuje się do matury, a kiedy się nie uczę, trenuję, robię siłownię i jeżdżę rowerem. Na koniec dnia oglądam seriale.
Klub, w którym chciałeś zagrać?
- Moim marzeniem jest wystąpić w THW Kiel.
Klub, w którym nigdy byś nie zagrał?
- Myślę, że w każdym mógłbym zagrać.
Najlepszy piłkarz, przeciw któremu zagrałeś?
- Zagrałem w AZS-ie w turnieju towarzyskim przeciwko Mieszkowi Brześć, w którym występował William Accambray, czyli były mistrz świata wraz z reprezentacją Francji.
Najlepszy piłkarz w PGNiG Superlidze?
- Blaz Janc z Vive. Niedługo przeniesie się do Barcelony.
Najlepszy piłkarz Olimpi?
- Jakub Szyszko. Fajnie mi się z nim współpracuje.
Którzy piłkarze trzymają szatnię?
- Każdy z zawodników wnosi coś swojego do naszej szatni. Gdyby zabrakło jednej osoby, to nie byłaby ta sama szatnia.
Największy żartowniś w drużynie?
- Według mnie jest to Hubert Niedzielski.
Największy imprezowicz?
- Pomidor.
Największy modniś?
- Osobą, która zwraca uwagę na to, jak się ubiera, jest Marcin Michalczuk.
Największy pantofel?
- U nas nie ma pantofli.
Którego z zawodników chciałbyś zobaczyć w "Turbokozaku"?
- Dawid Fic. Byłby w stanie zdobyć dużo punktów.
Najbardziej pamiętna impreza z kolegami z drużyny?
- Myślę, że impreza na zakończenie sezonu 2017/2018. Każdy z nas ją bardzo dobrze wspomina.