reklama

Nie jestem Bogiem, a Geworkianem

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Picasa

Nie jestem Bogiem, a Geworkianem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNie jestem Bogiem, a Geworkianem

ROZMOWA Z Władimirem Geworkianem, nowym trenerem Podlasia
Nie jestem Bogiem, a Geworkianem

Już w piątek było wiadomo, że jest pan kandydatem na trenera naszego zespołu...

- Gdy dostałem telefon z zapytaniem, czy chciałbym pracować w Białej Podlaskiej, ucieszyłem się. Zrobiło mi się ciepło na sercu i powiedziałem ci: Mateusz, wracam do domu.

Jak długo trwały negocjacje?

- W sobotę pojawiłem się w Białej i spotkałem się z prezesem klubu. Wystarczyła jedna rozmowa. Cieszy mnie, że szef Podlasia ma podobne zdanie do mojego. Przed nami dużo pracy. Będziemy systematycznie ćwiczyć. Jestem optymistą.

Niektórzy kibice mają za złe, że do drużyny nie doszli nowi zawodnicy i uważają, że kadra jest bardzo przeciętna...

- Nie potrzebuję nowych zawodników. Będę pracować z tymi ludźmi, którzy są w drużynie. Liczę, że uda mi się poprowadzić każdego gracza na wyższy poziom. Wtedy jakość drużyny automatycznie wzrośnie. Już podczas mojego pierwszego pobytu w Podlasiu chciałem stawiać na miejscowych zawodników. Przecież jest TOP-54, gdzie wychowywani są młodzi i zdolni chłopcy. Trzeba dawać szansę bialczanom, a nie na siłę szukać graczy po kraju.

Był pan na meczu z Hutnikiem Kraków...

- Dokładnie. Od kilku lat nie prowadziłem zespołu, ale zżyłem się z miastem i z chęcią wybieram się do Białej Podlaskiej. Zobaczyłem dobry mecz. W barwach Podlasia zobaczyłem wielu chłopców, którzy chcą się uczyć. Mają duży potencjał.

Więc...

- Musimy wszyscy iść razem: piłkarze, ja, prezydent miasta, cała rada. Podlasie musi być wizytówką Białej Podlaskiej. Moja w tym głowa, żeby podnieść jakość zespołu. Jeszcze raz powiem, jest TOP-54, czyli klub, w którym szkoli się setki zdolnej młodzieży. Aż żal z tego nie korzystać.

Kibice liczą, że podobnie, jak podczas pierwszego pana pobytu w Podlasiu, zespół będzie grać dużo lepszą piłkę...

- Chciałbym, ale nie mogę tego zagwarantować od razu. Nie jestem Bogiem, a Geworkianem. Przed nami ciężka praca, która musi trochę potrwać. Nie można zrobić progresu w tydzień czy dwa.

Czy zawodnicy będą jeść bułki i kisiel jak kiedyś?

- Oczywiście. To pomaga w regeneracji organizmu. Będę się starał, żeby piłkarze byli zaopatrzeni w suplementy. Będziemy pracować na wysokim poziomie, oczywiście na tyle, na ile będzie stać klub. Do końca września będziemy pracować jak na obozie: dwa razy dziennie. Mecz będzie ważną sprawą, ale liczyć się będzie systematyczna praca. Musimy zbudować podwaliny dobrej gry.

Pamiętam, że gracze mieli zajęcia wyrównawcze...

- Dokładnie. Jeśli zawodnik nie będzie mógł być na zajęciach, będzie mógł zjawić się na indywidualnym treningu następnego dnia rano.

O której?

- Nawet o piątej rano. Wstanę i poprowadzę zajęcia. Dla mnie to żadna nowość. Każdy zawodnik musi wykonywać jednakową pracę. Wtedy będzie wynik. Nikogo nie zmuszę do trenowania. Nie będzie chciał? Trudno. Nie wezmę bicza. Nikomu nie muszę kazać grać. Chcę wokół siebie zawodników, którzy chcą uczyć się i tę wiedzę oraz umiejętności pokazywać przed kibicami.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE