Sensacyjna Kasia
Studentka pierwszego roku fizjoterapii na bialskiej AWF w trzeciej próbie finałowego konkursu skoku w daj uzyskała 6,09 m, poprawiając swój najlepszy wynik sprzed kilku dni na bialskim stadionie aż o 12 cm. Pomimo wysiłków i prób faworytek konkursu, Kasi udało się utrzymać złoto do końca zmagań i sensacja stała się faktem. Drugie miejsce wywalczyła Adrianna Sułek z Zawiszy Bydgoszcz - 6,02 m, zaś trzecie Gaja Wota z Wawelu Kraków 5,96 m.
Trochę dalej
Bardzo dobry występ odnotowała Agata Stypułkowska, która skokiem na odległość 5,76 m wyrównała swój rekord życiowy i ostatecznie zajęła szóste miejsce.
Trzecia z naszych zawodniczek - Monika Stypułkowska odczuwała jeszcze skutki choroby, której nabawiła się ponad dwa tygodnie wcześniej przed mistrzostwami Polski w wielobojach i mając poważne problemy z rozbiegiem, zakończyła konkurs skoku w dal z rezultatem daleko odbiegającym od jej rekordu życiowego - 5,16 m (r. życ. - 5,79 m). Lepszy występ zaliczyła w biegu na 100 m przez płotki, uzyskując 15,03 s, które pozwoliło jej zająć dziewiątą pozycję.
Pozytywnie w biegu na 200 m zaprezentował się Bartosz Litwinek, który ustanowił swój rekord życiowy - 22,15 s, co dało mu 14. pozycję.
ROZMOWA Z Katarzyną Bargielską, złotą medalistką 36. Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-23
Trafiłam w dobre ręce
Wiem tyle, że niedawno trafiłaś na studia do Białej Podlaskiej...
- Jestem z Łomży. Przed przyjściem do AZS-u AWF reprezentowałam barwy LKS-u Narew Kurpiewski. Uczelnię wybrałam ze względu na pozytywne opinie o szkole i kierunku. Uczę się na kierunku fizjoterapii. Nie ukrywam, że patrzyłam również pod kątem reprezentowania klubu i doboru dobrego trenera. Jak widać, trafiłam w świetne ręce.
Dlaczego wybrałaś skakanie w dal?
- Od małego dziecka byłam żywa i dosyć szybka. Byłam zabierana na większość konkurencji drużynowych oraz indywidualnych w rywalizacji międzyszkolnej. Podczas jednych z zawodów trenowanie zaproponował mi nauczyciel wf-u z innej szkoły, który był powiązany z jednym z łomżyńskich klubów. Ostatecznie trafiłam do innej ekipy, którą polecił mój nauczyciel. Sam kiedyś trenował i skierował mnie do Jana Kotowskiego. Właśnie z nim stawiałam pierwsze kroki.
Wraz z przenosinami na studia byłaś "skazana" na Tadeusza Makaruka...
- Fajnie to brzmi. Po kilku miesiącach pracy mam złoty medal, który zdobyłam na tak ważnej imprezie.
Spodziewałaś się takiego wyniku?
- Zdecydowanie nie. Na mistrzostwa jechałam z trzecim wynikiem i moim marzenie było utrzymanie się w czołówce. W ciemno wzięłabym obojętnie jakieś miejsce na podium, a wylądowałam na tym najwyższym. Jest pięknie.
W skoku w dal nie ma słowa "szczęście"...
- Czasami tak, ale trzeba sobie wypracować formę. Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana. Na każdych zawodach skakałam coraz dalej i jedynym problemem mogła być psychika. Udało się wygrać z presją i spełniłam swoje największe marzenie. Przekroczyłam barierę sześciu metrów.
Czegoś zabrało?
- Wiem, jest jeszcze dużo błędów, które muszę wyeliminować, ale teraz mam czas na radość.
Z tego co dało się zauważyć, byłaś najniższa w stawce...
- Mam 165 cm. Udowodniłam, że wzrost można nadrobić innymi elementami.