ROZMOWA Z Tadeuszem Makarukiem, trenerem Tarkowskiego
Emerytura? Mnie nie dotyczy
Czy spodziewał się Pan, że wrócicie do Białej Podlaskiej z dwoma medalami?
- A w życiu. Trzecie miejsce Piotrka w sprincie było sensacją, jak to określił spiker zawodów. Skoczek w dal okazał się szybszy od wicemistrza z poprzedniego roku, nie mówię już o całej kadrze młodzieżowców. Po cichu liczyliśmy na wejście do finału i medal wśród młodzieżowców. Nikt nie spodziewał się brązu w seniorach. Początkowo myślałem, by go wycofać z biegów, gdyż chcieliśmy się skupić tylko na skoku w dal.
Dlaczego?
- Dwa ostre biegi przed właściwą konkurencją mogłyby pokrzyżować nasze plany. Wiedziałem, że Piotr stać na bieg poniżej 6,80 s.
A później brąz w skoku...
- Tarkowski jest świetnie przygotowany szybkościowo. Teraz będziemy próbować nieco zmienić technikę skoku. Lepiej odbija się w technice biegowej niż w piersiowej. Idziemy tą drogą. Chciałbym, by w sezonie letnim złamał osiem metrów.
Widać, że cały czas się rozwija. W skoku zrobił "życiówkę" w hali...
- Z reguły skacze się o 20-25 cm na powietrzu, więc na dzień dzisiejszy skoczyłby pod osiem metrów. To dobry wynik.
Pozostał lekki niedosyt?
- Zabrakło kilku centymetrów, by wywalczyć srebro. Piotrek trochę się spiął na odbiciu i nie przechodził przez belkę tak, jak powinien. Było go stać na 7,80 m. Chciał to zrobić na moje urodziny. Nie udało się, ale i tam mam wymarzony prezent w postaci dwóch brązów.
Skończył Pan 68 lat. Chce się Panu jeszcze szkolić młodzież?
- Nie mam potrzeby odpoczywać. Cały czas mam "ciąg" do przodu. Kocham pracę z dziećmi i młodzieżą. Mam fajną grupkę dziewczynek urodzonych w 2007 i 2008 roku. Mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości będziemy mieli z nich pociechę.
Emerytura?
- Mnie nie dotyczy. Absolutnie. To nie wchodzi w rachubę.