ROZMOWA Z Przemysławem Sałańskim, trenerem Podlasia
Mają strzelić. Na stole krata
Plan to...
- Utrzymanie w lidze. To nas motywuje do działania. Zadanie będzie trudne, ale realne do zrealizowania.
Uda się?
- Jak najbardziej. Trzeba wygrać kilka meczów, zaliczyć remisy, a to jest gwarantem utrzymania.
Wierzysz w to?
- Jeśli byłoby inaczej, nie byłbym trenerem.
Jakie są podstawy do tego, by tak myśleć?
- W podejściu do zajęć. Chłopcy naprawdę przykładają się do swoich obowiązków. Aż miło popatrzeć. Nawet ostatnie trzy sparingi, gdzie zeszliśmy z obciążeń. Wyglądaliśmy bardzo dobrze. Z Chełmianką pierwszym składem byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Podobnie było z Lublinianką i KS-em Wasilków.
Zmiany kadrowe są gwarantem jakości?
- Patryk Czułowski odszedł do Chełma. To duża strata. Jego miejsce zajmie "Miszka" Kaznokha. Wierzę w to, że zmiana wyjdzie na lepsze. Pozostali gracze grali niewiele albo nie zaliczyli minuty. Mam na myśli Huberta Łukanowskiego i Przemka Grajka. Jest Adrian Hołownia, który ma duże chęci do gry i coraz większe umiejętności.
Kosmetyczne roszady mogą być elementem dodatnim?
- Siłą rzeczy chłopcy rozumieją się coraz lepiej. Nie uczymy się nowego, a doskonalimy to, co chcemy grać.
Na warunki treningowe nie mogłeś chyba narzekać?
- A skąd. Było wszystko, czego potrzeba. Mamy wreszcie do dyspozycji sztuczną nawierzchnię. Nie mogę powiedzieć, że czegoś brakowało.
A jeśli się nie uda utrzymać ligi?
- Nie bierzemy takiego scenariusza pod uwagę.
A jeśli rzeczywistość okaże się brutalną prawdą?
- Przyjmiemy z pokorą i podejdziemy z myślą, by oprzeć zespół na wychowankach z miasta. Od lat jest dobre szkolenie w TOP-u i musimy z tego korzystać. Nie przyjmuję takiego scenariusza.
Jakiś zakład?
- Dawaj.
Mariusz Chmielewski, Jakub Syryjczyk i Marcin Kruczyk nie zdobędą 10 goli w rundzie...
- Strzelą, zobaczysz.
Krata?
- Oczywiście.