Zły początek i koniec
Spotkanie na Suchych Stawach rozpoczęło się najgorzej jak tylko mogło. Już w 6. minucie miejscowi cieszyli się z prowadzenia. Po dośrodkowaniu z prawej strony Bartosza Tetycha, swego czasu sprawdzanego w Podlasiu uderzenie głową na bramkę zamienił Patyk Kołodziej. Środkowy obrońca nie dał szans debiutującemu między słupkami Oskarowi Kasperkowi.
Gdy wydawało się, że bialczanie zejdą na przerwę z jednym golem straty, bramkarz bialczan nie zdążył z interwencją i sfaulował debiutującego w zespole Szymona Raka pochodzącego z Opola Lubelskiego w polu karnym. Po chwili Kołodziej po raz drugi utonął w objęciach kolegów. - Wiedzieliśmy, że będziemy mierzyć się z silnym rywalem, który chce wywalczyć awans do drugiej ligi. Przy większym szczęściu spotkanie mogło zakończyć się remisem, ale równie dobrze, mogliśmy ponieść wyższą przegraną - mówi Adrian Jesionek.
Dobry debiut
Asystent Władimira Geworkiana podkreśla dobrą postawę młodego bramkarza biało-zielonych. - Oskar zaprezentował się z dobrej strony. Niby sfaulował przeciwnika i straciliśmy gola, jednak to była konsekwencja łańcucha złych decyzji i naszych pomyłek. Nikt nie miał do niego pretensji. W kilku innych sytuacjach spisywał się naprawdę bardzo dobrze, a niejeden bramkarz miałby z takimi piłkami dużo problemów - dodaje.
Lepiej po przerwie
Bialczanie nie mieli nic do stracenia i postanowili śmielej zaatakować. Brakowało jakości w ofensywie lub przysłowiowego szczęścia. Dopiero w końcówce straty zmniejszył Mihajło Kaznkoha. 30-latek huknął z około 30 metrów i piłka po nodze jednego z obrońców wpadła za "kołnierz" Adamowi Dulowi. - Możemy żałować jednej z ostatnich akcji. Gdyby los był bardziej sprzyjający, mogliśmy wyciągnąć punkt z Krakowa. Niestety, nie udało się - mówi Jesionek.
Hutnik Kraków - Podlasie Biała Podlaska 2:1 (2:0)
Bramki: Kołodziej 6`, 43` (k) - Kaznokha 83`.
Hutnik: Dul - Antoniak, Kołodziej, Garzeł, Tetych (76` Pyciak),Drąg, Gamrot (80` Kędziora), Świątek, Linca (86` Kurek), Sobala (64` Matysek), Rak (68` Handzlik).
Podlasie: Kasperek - Marczuk, Kosieradzki, Nieścieruk, Andrzejuk, Chmielewski, Dmowski (52` Całka), Kaznokha, Kocoł, Skrodziuk (25` Zabielski), Dmitruk (28` Martynek).
Żółte kartki: Rak, Kołodziej, Garzeł, Drąg, Antoniak, Janiczak (trener) - Kasperek, Kosieradzki, Kaznokha.
Sędziował: Detka (Kielce).
Widzów: 500.
Po raz drugi w sezonie
Szkoleniowiec zdecydował się na nietypowy manewr.
Dał szansę od pierwszych minut Przemysławowi Skrodziukowi i Kacprowi Dmitrukowi, zaś po niespełna pół godzinie zastąpili ich: Paweł Zabielski i Olaf Martynek. Podobna sytuacja miała miejsce w starciu z Orlętami w Radzyniu Podlaskim. Wówczas po kilkunastu minutach Michała Wszołka i Jacka Mielnika ich miejsce zajęli: Karol Buzun i właśnie "Zabiel". - To było celowe działanie. "Skrodek" i "Kapi" mieli bardziej zmęczyć rywali, a później do boju ruszyli kolejni gracze - mówi Jesionek.