Sprawiedliwie
W derbach powiatu nie było zwycięzcy.
Gospodarze z Dębowej Kłody objęli prowadzenie po zamieszaniu pod bramką i najprzytomniejszym zachowaniu Marcina Sawickiego. Po nieco ponad godzinie wyrównał najlepszy snajper mistrza ligi. Zagranie z głębi pola głową przedłużył Marcin Prudaczuk, z piłką minął się bramkarz, a Grzegorz Romaniuk dopełnił formalności. W doliczonym czasie padły jeszcze dwie bramki. Według sędziego Piotr Ciupak faulował Romaniuka, gola z karnego zdobył Mateusz Puła, po chwili z rożnego centrował Radosław Daszczyk, a głową Bartosza Bijatę pokonał Mateusz Turowski.
Remis nie krzywdzi żadnej ze stron. Początek należał do nas, później do głosu doszli miejscowi
- mówi Artur Jaszczuk. Kierownik LKS-u przyznaje, że raczej pewne jest to, że zespół z Milanowa przystąpi do rozgrywek w IV lidze.
Wszystko okaże się w najbliższych dniach. Wszyscy chcą tego historycznego awansu i możliwości występów w lidze, w której jeszcze nigdy nasz klub nie występował
- dodaje.
To był mecz na remis. Na taki upał mecz mógł się podobać. Tempo było bardzo dobre, a jak to w derbach, nikt nie odstawiał nogi. Gole padały dziwnie, bo przy przewadze gości to my zdobyliśmy gola, a po przerwie role się odwróciły. Obie ekipy miały jeszcze sytuacje. U nas Sawicki trafił w spojenie
- dodaje Cezary Główka, opiekun Dębu.
Dąb Dębowa Kłoda - LKS Milanów 2:2 (1:0)
Bramki: Mar. Sawicki 31`, M. Turowski 90+3` - G. Romaniuk 66`, M. Puła 90+1 (k).
Dąb: Ciupak - Mitura, A. Turowski, Supryn (75` Cholewa), Uziak, Daszczyk, M. Turowski, Wójcik, Mar. Sawicki (80` Zacharczuk), Krasiński (60` G. Tabeński), Jaszkiewicz.
LKS Milanów: Bijata - Kucyk (46` Łazaruk), Syta, B. Jaszczuk, D. Puła, Magier, Zarzecki, M. Puła, K. Jaszczuk (60` Prudaczuk), Lecyk (65` A. Sternik), G. Romaniuk.
Młodzież przyszłością
Mocnym akcentem zakończyli sezon gracze Łazów, którzy rozbili zdegradowaną Janowię Janów.
Pojechaliśmy tylko dlatego, by nie płacić kary. Było widać, że to było spotkanie o pietruszkę. Wynik jest trochę za wysoki, bo mieliśmy swoje szanse, a ŁKS co sobie stworzył to strzelił. Spadamy z ligi, ale zrobimy wszystko, by jak najszybciej wrócić do Klasy Okręgowej
- mówi Andrzej Bujalski, kierownik Janowii.
Gospodarze już do przerwy mogli być pewni swego. Prowadzili różnicą trzech trafień, a dwa z nich zanotował grający trener Paweł Sych. Ozdobą spotkania był gol Jakuba Rodaka, który przymierzył z narożnika pola karnego w długi róg.
Nie mógł sobie wymarzyć lepszego debiutu w seniorach. Dzisiaj nasza młodzież wzięła sprawy w swoje ręce. Pierwsze spotkania w dorosłej piłce nożnej zaliczyli: Piotr Uszko, Kacper Sobczak, wspomniany Rodak i Bartłomiej Pichnicki. Chyba nie musimy martwić się o przyszłość, bo chowają się fajni zawodnicy
- mówi Jan Baniak, prezes ŁKS-u.
ŁKS Łazy - Janowia Janów 6:1 (3:0)
Bramki: Sych 5`, 42`, Baran 39`, Rodak 70`, Gaj 77`, Sierpiński 83` - Starostka 55`.
ŁKS Łazy: Uszko - Janaszek, Baran, Pichnicki, Zabielski, Sierpiński, Tchórzewski (55` Młynarczyk), Ebert, Sych (63; Gaj), P. Szaniawski, Sobczak (46` Rodak).
Janowia: P. Bodzak - Niedzielski, Toczyński, Krasuski, Wiraszka, Panasiuk (46` Nuszkaluk), Caruk, Starostka, Maślewski, Dębowski, Kozak.
Wicemistrzowskie strzelanie
Zwycięstwem 9:1 z Niwą Łomazy sezon zakończyli gracze Huraganu.
Wynik mówi sam za siebie. Przy lepszej skuteczności mogliśmy zanotować dwucyfrową wygraną. Cieszymy się z miłego akcentu i z niecierpliwością czekamy na kolejny sezon
- mówi Michał Wajszczuk, trener Huraganu.
Jego gracze już do przerwy wygrywali 3:0. Wynik otworzył Hubert Łukanowski, wykorzystując rzut karny po faulu na Pawle Andrzejczuku. W samej końcówce podwyższył Jakub Skrodziuk, finalizując głową dośrodkowanie Łukanowskiego, a po chwili Andrzejczuk wykorzystał niezdecydowanie obrońców i trafił z bliska.
Szkoda, że Skodziukowi nie udało się ustrzelić hat-tricka. Było blisko, ale sędzia nie uznał bramki. Byłby to jego pierwszy w życiu, a przecież jest stoperem
- dodaje opiekun Huraganu. Ozdobą starcia był gol Alana Olszewskiego, który trafił z 25 metrów prostym podbiciem.
Miejscowi mieli problemy ze składem. W wyjściowym zestawieniu oprócz zawodnika między słupkami w polu zagrali dwaj nominalni bramkarze: Damian Kaczmarek i Bartłomiej Pasieczny. - Rywal był lepszy w każdym calu. Nie mieliśmy ciśnienia. Najważniejsze, że już wcześniej zapewniliśmy sobie utrzymanie - dodaje Ireneusz Korszeń, trener Niwy.
Niwa Łomazy - Huragan Międzyrzec 1:9 (0:3)
Bramki: Mielnik 68` - Łukanowski 12` (k), Skrodziuk 42`, 85`, Andrzejczuk 45`, Olszewski 48`, Wojtczuk 74`, Szymański 84`, 89`, Paczóski 87`.
Niwa: Chomiuk - Lewkowicz, Staszczuk, Polubiec, Kukawski (70` Fuks), Borysiuk, Mielnik, Maksymiuk, Pasieczny, Kaczmarek, Mroczkowski.
Huragan: Łabendowicz - Góralski, Golec, Skrodziuk, Korniluk, Olszewski (55` Kondraciuk), Szymański, Korgol (65` R. Kwaśniewski), Bogucki (65` Wojtczuk), Łukanowski, Andrzejczuk (60` Paczóski).
Z dedykacją dla młodego
Grom zajął czwarte miejsce w lidze. Potwierdzeniem było zwycięstwo w Czemiernikach.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wygrywali po rzucie karnym za zagranie ręką jednego z gości. Do piłki podszedł Łukasz Samociuk i okazał się lepszy od Karasia. Tuż po przerwie przyjezdni wyrównali. Po akcji Łukasza Wysokińskiego trafił Mateusz Olszewski. Dwie kolejne asysty zaliczył Emil Chromik, a do siatki gospodarzy trafili: Ernest Borysiuk i ponownie Olszewski.
Pierwsza połowa była wyrównana. Po przerwie szybko straciliśmy gola, a na domiar złego Aleks Kaliński obejrzał czerwoną kartkę. To był gwóźdź do trumny. Nie byliśmy w stanie się podnieść
- mówi Konrad Łabęcki, opiekun Orła.
Przyjechaliśmy osłabieni, ale zasłużenie wygraliśmy mecz. Trzy punkty dedykujemy naszemu bramkarzowi. Bartek Sokołowski dzień wcześniej zmienił stan cywilny i teraz jest kochającym mężem. Oby mógł pomagać zespołowi między słupkami w kolejnym sezonie
- dodaje Edmund Koperwas, opiekun Gromu.
Orzeł Czemierniki - Grom Kąkolewnica 1:3 (1:0)
Bramki: Samociuk 10` (k) - Olszewski 47`, 75`, Borysiuk 62`.
Orzeł: Pałys - Warpas (70` Bączek), Meksuła, Sosnowski, Gruba, Zarzecki, Zazuwiak, Dąbrowski (46` Sobieszek), Trościańczyk (83` Świć), Samociuk (77` Łabędzki), Kaliński.
Grom: Karaś - Wysokiński, Kosel, Sokół, Zieliński, Garbacik, Chromik, Kanatek, Olszewski, Borysiuk (78` Jędruchniewicz), Wołek.
Czerwona kartka: Kaliński 70`, za dwie żółte kartki.
Od 0:3 do 6:3
Boisko w Żabikowie jest magiczne. Przekonała się o tym kolejna ekipa.
Niedawno 2:0 na boisku Unii prowadziła Granica. Gospodarze odrobili straty z nawiązką i zwyciężyli 4:2. Teraz dobrynianie po 30 minutach wygrywali 3:0. Przegrali 6:3.
Tyle lat gram w piłkę i prowadzę zespoły, ale podobnej sytuacji nie pamiętam. Zagraliśmy konsekwentnie. Mówiłem zawodnikom, że mamy grać piłką, a nie kopać przed siebie. Efekt przyszedł
- mówi Artur Dadasiewicz, opiekun Unii.
Goście objęli prowadzenie po wrzucie z autu. Piłka minęła wszystkich, a zamykający akcję Konrad Mądry trafił z półobrotu. Po chwili strzelec bramki asystował po podaniu Piotra Ciejaka, a Alana Dąbkowskiego pokonał Michał Charytoniuk. Na 3:0 trafił grający trener. Znów dobrą pracę wykonał Mądry, który z końcowej linii zgrał do Ciejaka, a ten dopełnił formalności.
Jeszcze przed przerwą miejscowi doprowadzili do wyrównania. Ozdobą było trafienie Konrada Michalskiego, który przymierzył w górny róg bramki. Prowadzenie Unii dał Paweł Pliszka, kończąc składną akcję i zagranie wprowadzonego wcześniej Jakuba Pieńko.
Przy wyniku bezbramkowym mieliśmy dwie poprzeczki. Przy 0:3 pojawiły się niesnaski, ale bardzo szybko wzięliśmy się do pracy, a nie za obrażanie się na siebie
- dodaje Dadasiewicz.
Unia Żabików - LZS Dobryń 6:3 (3:3)
Bramki: Pliszka 33`, 69`, Mazurek 44`, 76`, Michalski 37`, Dąbkowski 84` (k) - Ko. Mądry 20`, Charytoniuk 24`, Ciejak 30`.
Unia: Dąbkowski - Michalski, Końka (61` Pieńko), Włoszek, Niewęgłowski, Paskudzki (83` Krajanowski), Pliszka, Ptaszyński, Frączek (23` P. Zając), Kozieł, Mazurek.
LZS Dobryń: Broniewicz - Ka. Mądry, Szydło, Płandowski, Mielnik, D. Samsoniuk, Romaniuk, Ko. Mądry, Charytoniuk, Rybaczuk, Ciejak.