ROZMOWA Z Pawłem Komarem, zawodnikiem Podlasia Biała Podlaska
Julek daje nam pospać
Jak wygląda życie świeżo upieczonego taty?
- To piękne uczucie mieć na świecie dziecko. Nie czuję wielkiej różnicy. Z Jowitą dajemy sobie radę. Uzupełniamy się. Mały nie daje nam w kość, tfu, tfu...
A noce?
- Budzi się co dwie czy trzy godziny. Dostaje mleko i usypia. Daje nam pospać.
Julian zagra w Podlasiu?
- Za wcześnie o tym mówić. Gram w piłkę i chciałbym, by synek poszedł w moje ślady. Nie będziemy mu niczego narzucać.
A jak zostanie pianistą?
- Przyjemniejsza jest przygoda z piłką (śmiech - przyp. red.).
Remis przyjęliście z godnością?
- Tak naprawdę żadna drużyna nie oddała groźnego strzału. Wydaje mi się, że gdyby któryś zespół wygrał, nie byłby to sprawiedliwy wynik.
Najważniejsze, że punktujecie...
- Dokładnie. Notujemy świetny start na wiosnę. Czujemy się mocni. Dobrze popracowaliśmy zimą. Każdy z nas wie, o co walczy.
W tym spotkaniu pojawiłeś się na boisku po przerwie. Dziwne uczucie?
- Nie przesadzajmy. Niby po raz pierwszy w tym sezonie nie zagrałem od pierwszej minuty, ale nie róbmy z tego wielkiego halo. Damian Leśniak zagrał dobry mecz z Hutnikiem i strzelił gola. "Leśnemu" to się należało. Skoro jest w lepszej formie, to dla dobra drużyny to dobre rozwiązanie. Nie mam pewnego miejsca ze względu na to, że nazywam się Paweł Komar. To dobre podejście szkoleniowca. Rozmawiałem z trenerem. Nie obraziłem się. To nie o to chodzi.