reklama

Kocoł: Wiem, że nie będę witany jak król

Opublikowano:
Autor:

Kocoł: Wiem, że nie będę witany jak król - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportROZMOWA Z Kamilem Kocołem, byłym zawodnikiem Podlasia Biała Podlaska

ROZMOWA Z Kamilem Kocołem, byłym zawodnikiem Podlasia Biała Podlaska
Wiem, że nie będę witany jak król

Nie minął tydzień, a jesteś zawodnikiem Chełmianki...

- Potoczyło bardzo się szybko. Po sparingu w Piszczacu dogadaliśmy się, zagrałem w kolejnym meczu kontrolnym z Wisłą Puławy i związałem się roczną umową z klubem z Chełma.

Dlaczego?

- Trudne pytanie. Zdecydowała chęć zmiany otoczenia, spróbowania czegoś innego. Przede mną wyzwanie. Chełmianka będzie walczyła o inne cele niż Podlasie.

Pieniądze też decydowały?

- Nie ma co ukrywać, że finanse odegrały rolę. Na ten moment dostanę większe pieniądze. Warto zauważyć, że nie jestem nastolatkiem, który gra dla przyjemności, tylko chce mieć trochę grosza za to, co robię.

Zdajesz sobie sprawę, że dla wielu był to szok?

- Wiem, domyślam się. Bliscy też byli zdziwieni i zaskoczeni. Takie jest życie. Szczerze, to byłem zmęczony kolejnym sezonem, w którym mieliśmy się bić o utrzymanie do ostatniej kolejki. Kadra się posypała. Przyszłość jawi się w ciemnych barwach. Niestety.

Pamiętasz zdjęcie, które można było zobaczyć na wystawie na bialskim dworcu kolejowym?

- Dokładnie. Byłem bardzo młodym chłopcem, zaczynałem przygodę z kibicowaniem. Stałem obok ciebie.

Wiele osób będzie miało tobie za złe, że wybrałeś Chełmiankę...

- Wiem, ale takie jest życie. Ci, którzy mieli wiedzieć o mojej decyzji, już wiedzą. Pozostali przeczytają o tym w gazecie.

Znasz przykład Krzysztofa Mączyńskiego?

- Oczywiście. Człowiek z Krakowa, który przeniósł się do Legii Warszawa. Rozmawiałem z chłopakami z młyna. Wytłumaczyłem swoje powody przenosin. Liczę, że okażą dużą wyrozumiałość wobec mnie. Nie jest wykluczone, że za rok, dwa, a może za pięć wrócę do Podlasia. Z nikim nie mam zamiaru wchodzić w konflikty.

W połowie września Chełmianka przyjedzie do Białej Podlaskiej...

- Dokładnie. Bardzo szybko sprawdziłem termin spotkania.

Masz świadomość, że nie będziesz witany jak król?

- Oczywiście, chociaż liczę, że nie będzie aż tak źle. Mogę tylko powiedzieć, że trochę serca i życia oddałem dla Podlasia. W każdym meczu wychodziłem jak na wojnę, chciałem dawać z siebie maksimum.

Zapewne na mecz wybierze się babcia Zenia, babcia Krysia i dziadek Heniek. Komu będą kibicować?

- Będzie to dla nich dziwne spotkanie. Przyjdą na mecz Podlasia, a u rywali będzie grał ich wnuczek. Nie pytałem się ich o to, ale zrobię wywiad.

Niedawno byłeś na głównym zdjęciu portalu społecznościowego Podlasia. Już zostało zmienione...

- Zdaję sobie sprawę, że to była normalna sytuacja. Przecież się nie obrażę. Nie ma mnie w Podlasiu.

I jak przyjedziesz z Chełmianką, nie wejdziesz do szatni, w której spędziłeś tyle dni. Twoje miejsce będzie na górze, a nie w piwnicy, jak to było od zawsze...

- Normalna rzecz. Zespół rywali przebierał się zawsze nad nami.

Będzie dziwnie?

- Oczywiście. Zobaczymy, być może zostaną moje vlepki Podlasia, Legii, które wisiały na moim miejscu. Jeśli chłopcy i trenerzy pozwolą, odwiedzę ich przed meczem i przybiję "piątkę".

Zdajesz sobie sprawę, jakie tytuły byłyby w mediach ogólnopolskich? "Zdrajca", "Tego się nie robi". Nie myślałeś o tym?

- Wiele razy zastanawiałem się, czy robię dobrze. Z gry w piłkę w Białej Podlaskiej nie jestem w stanie się utrzymać samodzielnie. Nie ma szans.

A jak zareagowała twoja dziewczyna?

- Natalia przyjęła do wiadomości moją decyzję. Zawsze mnie wspiera i zapewne będzie to robić do końca. Studiuje w Lublinie, więc będę miał bliżej do niej. Niecała godzina i będę u niej. Być może przeniosę się do stolicy województwa. Na dzisiaj będę mieszkał w Chełmie.

Kojarzysz Pawła Kaczorowskiego? Grał w Lechu, utożsamiał się z tym klubem. Po przenosinach do Legii nie był akceptowany przez kibiców. Nie boisz się, że to samo spotka ciebie w Chełmie?

- Nie przyszedłem dla kibiców. Chcę grać, uczyć się, wejść na wyższy poziom. A gwizdy czy brawa? Nie robi to na mnie większego wrażenia.

Ale grać na swoim stadionie i słyszeć buczenie?

- To jest słabe, ale jestem tego świadomy. Przygotowałem się do tego.

W Podlasiu powiedziałeś "do zobaczenia" czy "żegnajcie"?

- Oczywiście "do zobaczenia". Z Chełmianką związałem się na rok. Może po tym czasie wrócę do Podlasia.

A jeśli w Białej Podlaskiej nie będą ciebie chcieli?

- To będzie oznaczało brak szacunku do mnie. W klubie zawsze była trudna sytuacja. Zaciskałem zęby, grałem. Nie było momentu, kiedy nie graliśmy pod presją.

Prędzej czy później wrócisz do miejsca, gdzie się wychowałeś?

- Z nikim się nie pokłóciłem. Rozstałem się w normalnych okolicznościach.

Przy jakiej ulicy mieści się stadion Chełmianki?

- Teraz to mnie zagiąłeś. Całe życie grałem przy Piłsudskiego 38. Ciężko się przestawić. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE