ROZMOWA Z Kacprem Dmitrukiem, zawodnikiem Podlasia Biała Podlaska
Jestem wdzięczny wszystkim, którzy pomagają mi wrócić do zdrowia
Feralny sparing. Starć jakich wiele...
- Dokładnie, tak jak mówisz. Było tydzień przed ligą. Byłem w doskonałej formie. Wszedłem dosłownie pięć minut wcześniej na plac gry. Sekundy przed tragedią trener poprosił mnie, żebym wziął na siebie ciężar gry. Chwilę później wyprzedziłem zawodnika Avii Świdnik. Popchnął mnie i wytrącił z równowagi. Kolano ułożyło się w nienaturalny sposób. Nigdy nie spodziewałbym się, że mecz kontrolny skończy się dla mnie tak źle. W głowie było, żeby zagrać spokojnie. Dokładnie pamiętam jak rozgrzewałem się przed wejściem z Tomkiem Nieścierukiem. Gadaliśmy, żeby obyło się bez kontuzji.
Co czułeś?
- Po wygraniu starcia z przeciwnikiem upadłem. Kolano wygięło się w bok. Strzeliło. Czułem ból nie do opisania. Koledzy pomogli mi zejść z boiska.
Sądziłeś, że to poważny uraz?
- Tak. Od razu wiedziałem, że to coś poważnego, chociaż przyznam, że byłem do końca nastawiony, że to może lekkie skręcenie kolana. Jak się później okazało, diagnoza była tragiczna: zerwane więzadła krzyżowe, poboczne i uszkodzona łąkotka. Jak siedziałem u doktora w gabinecie i usłyszeliśmy diagnozę razem z moim tatą Robertem, widziałem po nim jak zbladł i nie odzywał się przez pierwsze chwile. Był załamany.
Szczęście w nieszczęściu, że kilkadziesiąt godzin wcześniej podpisałeś kontrakt z klubem...
- Tak, w ten sposób byłem trochę spokojniejszy, bo byłem w małym stopniu z zabezpieczeniem finansowym i wiedziałem, że klub nie będzie mógł mnie zostawić w tej ciężkiej sytuacji.
Od sierpnia minęło kilkanaście tygodni. Co się działo od momentu kontuzji?
- Po otrzymaniu diagnozy do operacji przygotowywałem się w Europejskim Centrum Rehabilitacji. Byłem operowany przez doktora Sobieraja w Rzgowie pod Łodzią, gdzie jest jego klinika. Traf chciał, że położyłem się na stół w piątek 13-go. Po operacji pierwszy miesiąc był naprawdę ciężki. Nie byłem w stanie przejść z kulami pięć metrów do łazienki, gdyż robiło mi się słabo i mdlałem. Przez wiele dni leżałem z nogą w górze. Moja mama Monika ciągle przynosiła mi okłady z lodu. Bardzo mi pomagała w tamtym okresie.
Spodziewałeś się, że fani Podlasia pomogą? Zorganizowana została zbiórka pieniędzy...
- Zbiórka została zorganizowana dzięki Tobie Mateuszu i w tym momencie bardzo Ci dziękuję. Jak znajdziemy czas to pójdziemy na obiad i wręczę Ci skromny upominek w stosunku do tego, co dzięki Tobie otrzymałem. Gdyby nie zbiórka i pomoc wszystkich osób, moich najbliższych, kibiców, nie wróciłbym do piłki tak szybko jak jest to możliwe.
Zostało uzbieranych 18 240,46 zł. To duża kwota? Myślałeś, że będzie tyle?
- Kwota, która została zebrana jest większa. Dużo osób bezpośrednio mi wręczało pieniądze. Nie spodziewałem się, że uda się uzbierać aż taką sumę. Jestem wdzięczny każdej osobie. Jak wrócę, postaram się podziękować dobrymi występami na boisku.
Przydały się środki?
- Bardzo. Dzięki nim opłaciłem operację. Ciągle się rehabilituję. Efekty są bardzo dobre.
Zakręciła się łezka w momencie, kiedy ruszyła zbiórka?
- Tak. Nie spodziewałem się, że będzie aż tylu chętnych, by mi pomóc. Były organizowane licytacje. Przykładowo Sebastian Johnson wystawił do wygrania wyjazd na mecz Borussii Dortmund. 2500 zł zaproponował Adam Wiraszka. Wielkie słowa podziękowania dla obu osób o wielkich sercach. Mój dziadek Janek chodził na meczu Podlasia z puszką i zbierał pieniądze. Naprawdę nie jestem w stanie podziękować za to wszystko. To wspaniałe uczucie. Tego nie da się opisać. Szczególnie chciałbym podziękować Tobie za pomoc z poleceniem doktora Sobieraja. Dużą rolę odegrał trener reprezentacji Polski do lat 17 - Marcin Kasprowicz, który pokierował mnie do tego świetnego specjalisty. Nie wiem, jak wyglądałby powrót do sprawności gdyby opieką objął mnie inny lekarz. Ogromne podziękowania należą się moim najbliższym: tacie, mamie, bratu, mojemu dziadkowi, wszystkim kolegom, mojej koleżance, kibicom Podlasia. Jest tyle osób, które mnie wspierały, że ciężko każdego wymienić. Dziękuję wszystkim. Obecnie mam świetną opiekę rehabilitantów: Przemysława Koniecznego i Marka Tereszkiewicza.
Co dalej?
- Tydzień temu miałem wizytę kontrolną. Doktor był pod wrażeniem jak noga dobrze wygląda. Wszystko odbudowuje się tak jak powinno. Codziennie trenuję w siłowni oraz chodzę na rehabilitację. W styczniu zacznę biegać. Nie chcę się "podpalać" i wrócić za wcześnie. Lepiej trochę poczekać, żeby wszystko było w porządku i być przygotowanym na sto procent.
Optymistycznie. Kiedy możemy spodziewać się powrotu?
- Jak wszystko będzie w porządku i nie pojawią się żadne komplikacje na przełomie marca i kwietnia chciałbym założyć koszulkę, spodenki, getry i ruszyć do boju na chwałę Podlasia Biała Podlaska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.