reklama

Kaliszuk: Mój brat jest młodszy o pięć minut

Opublikowano:
Autor:

Kaliszuk: Mój brat jest młodszy o pięć minut - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportKILKADZIESIĄT "SZYBKICH" Z Tomaszem Kaliszukiem, zawodnikiem Lutni Piszczac

KILKADZIESIĄT "SZYBKICH" Z Tomaszem Kaliszukiem, zawodnikiem Lutni Piszczac
Mój brat jest młodszy o pięć minut

Tomasz, kim chciałeś zostać w dzieciństwie?

- Chciałem zostać strażakiem. Miałem możliwość pójścia do szkoły pożarniczej, jednak wybrałem inną drogę, z której też jestem bardzo zadowolony.

 

Jak to się stało, że zostałeś piłkarzem?

- Piłkarz to za dużo powiedziane. W szkole podstawowej wypatrzył mnie i brata bliźniaka nauczyciel wychowania fizycznego, który polecił nas dalej. Na pierwszy trening do TOP-u 54 Biała Podlaska zaprosił nas trener Przemysław Sałański, u którego trenowaliśmy sześć lat.  

 

Ulubiony piłkarz w dzieciństwie?

- Ronaldinho. Od małego był dla mnie najlepszym piłkarzem.

 

Ulubiony trener poza Henrykiem Grodeckim?

- Przemysław Sałański. Był moim pierwszym szkoleniowcem, bardzo dużo mu zawdzięczam. Robił dobre i różnorodne treningi. Nie było nudy.

 

Ulubiony klub?

- AZS Podlasie Biała Podlaska i Legia Warszawa.

 

Drużyna, w której chciałbyś zagrać?

- Podlasie Biała Podlaska. Moja przygoda trwała tam zbyt krótko, więc chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w zielono-białych barwach.

 

Klub, w którym nigdy byś nie zagrał?

- "Nigdy nie mówi nigdy", więc nie wymienię tutaj żadnego klubu.

 

Najlepszy piłkarz, przeciw któremu zagrałeś?

– Sebastian Szałachowski, który grał m.in. w Legii Warszawa, Górniku Łęczna czy ŁKS Łódź.

 

Najlepszy piłkarz w Ekstraklasie?

- Bardzo podziwiam Michała Karbownika z Legii Warszawa. Mimo bardzo młodego wieku świetnie sobie radzi w Ekstraklasie i pokazuje wysoki poziom. Myślę, że zajdzie daleko.

 

Najlepszy piłkarz Lutni Piszczac?

- Piotr Bołtowicz. "Buła" ma to coś do strzelania bramek. Jest lisem pola karnego. W rundzie jesiennej strzelił 12 goli.

 

Piłkarz Lutni, który może zrobić największą karierę?

- Dawid Hawryluk. Jest jeszcze młodym zawodnikiem, więc myślę, że może jeszcze rozwinąć skrzydła.

 

Którzy piłkarze trzymają szatnię Lutni?

- Kapitan drużyny Damian Artymiuk. Gra w Lutni bardzo długo. Ma charakter przywódcy, więc potrafi wszystkich zmotywować.

 

Największy żartowniś w drużynie?

- Adrian "Żyła" Hołownia i Mateusz "Kacula" Kacik. Potrafią rozbawić szatnie do łez. Przekonał się o tym nawet trener Henryk Grodecki, który też lubi żarty chłopaków.

 

Największy imprezowicz?

- Może nie powinienem go wydawać, ale każdy wie, że jest to Mateusz Cydejko. Podczas studiów "Cydej" nie opuścił żadnej imprezy, a mimo to zawsze był najlepszy na boisku.

 

Największy modniś?

-  Tutaj stawiałbym na Mateusza Kacika. Nie raz zaskakiwał nas swoją stylizacją.

 

Największy nerwus?

- Myślę, że wyróżnia się tutaj Mariusz Łukasiewicz. Szybko się denerwuje, gdy coś pójdzie nie tak, a w akcie agresji napina swoje bicepsy.

 

Największy pantofel?

- Oczywiście jest to mój braciszek Bartek, jednak o krok za nim jest Mateusz Cydejko.

 

Największy fighter?

– Wszyscy walczą jak brat za brata, gdy jest taka potrzeba, to wiem, że pójdziemy "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".

 

Którego z zawodników chciałbyś zobaczyć w "Turbokozaku"?

- Piotra Kurowskiego. Jest lubianym piłkarzem Lutni, więc myślę, że nie tylko ja chciałbym go tam zobaczyć, ale też kibice.

 

Najbardziej pamiętna impreza z kolegami z drużyny?

- Zakończenie sezonu 2015/2016. Tylko nieliczni znają szczegóły i wiedzą, co tam się działo (śmiech - przyp. red.).

 

Jesteś zwolennikiem czy przeciwnikiem pirotechniki na stadionach?

- Jestem zwolennikiem pirotechniki. To dodaje blasku na stadionach. Polscy kibice robią najlepsze oprawy na świecie, które powinnyśmy podziwiać.

 

Co cię denerwuje w działaczach Lutni?

- Jak dla mnie wszystko jest ok. Mogę tylko chwalić prezesa Piotra Dawidziuka i spółkę. Lutnia dba o zawodników i wizerunek klubu.

 

Wymarzone miejsce na wczasy?

- Od zawsze marzyłem, żeby odwiedzić Australię! Chciałbym zobaczyć kangury w ich naturalnym środowisku.

 

Najpiękniejsze miejsce, w którym byłeś?

- Odwiedziłem kilka pięknych miejsc, jednak najbardziej cenię sobie nasze wschodnie tereny.

 

Ulubiona muzyka?

- Słucham wszystkich gatunków muzyki, nie mam swojej ulubionej.

 

Jak sobie radzisz w kuchni?

– Bardzo dużo gotuje. Staram się przygotowywać różne rodzaje potraw. Nikt nie narzeka, więc myślę, że jest dobrze.

 

Popisowe danie?

- Popisowego dania nie mam, ale za to mój popisowy deser to ciasto marchewkowe. Zapraszam!

 

Ostatnio przeczytana książka?

- "Tatuażysta z Aushwitz". Lubię książki, które są oparte na prawdziwych osobach, wspomnieniach i wydarzeniach.

 

Szczególny prezent pod choinką?

- Pod choinkę dostałem swoje pierwsze korki. Mam do tego sentyment.

 

Czym zajmujesz się prywatnie?

- Studiuję logistykę w Warszawie i pracuję w centrum dystrybucyjnym.

 

Gdyby nie piłka nożna?

- Może sprawdziłbym się z innym sporcie. Dobrze radziłem sobie w skoku w dal, a teraz lubię trenować sztuki walki.  

 

Bilet na mecz życia czy bilet w kosmos?

- Oczywiście, że bilet na mecz życia.

 

Górskie spacery czy morze?

- Spacery nad morzem. Preferuję szum morza i bryzę niż wiatr halny.

 

Na ryby czy na grzyby?

- Na grzyby. Lubię chodzić po lesie. Zawsze się wtedy relaksuję i mogę się uspokoić.

 

Wieś czy miasto?

- Wieś. W Ogrodnikach czuje się najlepiej.

 

Samotnie czy w tłumie?

- W tłumie, ale przyjaciół i znajomych.

 

Trzy rzeczy, które weźmiesz na bezludną wyspę?

- Nóż, sznurek i namiot. Myślę, że te rzeczy wystarczą, żeby przetrwać.

 

Filharmonia czy festyn?

- Wybieram festyn, bo w filharmonii jeszcze nie byłem.

 

Dres czy kołnierzyk?

- Dres, preferuje wygodny styl.

 

Ulubiona potrawa serwowana przez mamę Urszulę?

- Gołąbki.

 

Piwo czy whisky?

- Whisky.

 

Nie potrafię żyć bez...

- Rodziny i przyjaciół.   

 

Wam pierwszym to powiem?

- W całej swojej przygodzie z piłką otrzymałem trzy czerwone kartki. Rekordową obejrzałem już w piątej minucie meczu.

 

Miejsce urodzenia?

- Biała Podlaska.

 

Numer buta?

- 43.

 

Samochód?

- Brak.

 

Żona/dziewczyna/dzieci?

- Dziewczyna Patrycja.

 

Ulubiona potrawa?

- Burger.

 

Czego nie wziąłbyś do ust?

- Oliwki. Nie smakują mi.

 

Wykształcenie?

- Wyższe.

 

Hobby?

- Sport i podróże.

 

Ksywa?

- "Kalosz".

 

Który z braci Kaliszuków jest młodszy? O ile?

- Bartek. Jest młodszy o pięć minut.

 

Jak można was rozpoznać?

- Lepiej gram w piłkę, jestem przystojniejszy i mądrzejszy (śmiech - przyp. red.). A tak serio, to ja jestem leworęczny, a Bartek praworęczny i on ma więcej piegów na twarzy.

 

Jak radzą sobie z tym wasze kobiety?

- Teraz to już nawet nie widzą nas jako bliźniaków. Za długo nas znają.

 

Czy w przeszłości robiliście jakieś rzeczy związane z podobieństwem?

- Zdarzało się. W szkole zamienialiśmy się sprawdzianami z matematyki. Nauczycielka zapisała w dzienniku, po której stronie siedzę ja i brat, żeby nas rozróżnić, jednak z tym sobie też dawaliśmy radę.

 

Zagraliście kiedyś nie na swoich danych?

- Ne było takiej potrzeby.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE