ROZMOWA Z Adrianem Jesionkiem, byłym zawodnikiem Podlasia, a obecnie asystentem Władimira Geworkiana
Nie potrafię się opanować
Pamiętasz, co działo się 15 kwietnia 2015 roku?
- Dokładnie. Graliśmy z Motorem Lublin. Wszedłem na boisko za Kamila Kocoła, jednak nie dotrwałem do końca. W asyście obrońcy wyskoczyłem do górnej piłki zagranej od bramkarza. Rywal lekko mnie popchnął i upadłem na nogę. Poczułem, że coś strzeliło. Wisiała nienaturalnie krzywo. Pamiętam, że mnie cuciłeś. Z opowieści wiem, że wszyscy odeszli, bojąc się widoku mojej nogi. Nie przestraszyłeś się i mi pomogłeś.
To był odruch...
- Ale bardzo ważny. Mam w głowie również głos, jak ktoś woła, by otworzyć bramę stadionu. Obudziłem się w szpitalu już po narkozie. Noga była wyprostowana.
A wcześniej jaka była diagnoza?
- Doznałem zerwania wszystkich więzadeł oraz łąkotki.
Cały artykuł we wtorkowym wydaniu Wspólnoty. Zapraszamy do lektury.