ROZMOWA Z Karolem Filipkiem, prezesem Podlasia Biała Podlaska
Dajmy mu czas. Jest atmosfera
Dlaczego nie doszło do starcia z Orlętami Radzyń Podlaski?
- Nie mieliśmy możliwości zweryfikowania boiska w Białej Podlaskiej. Było za mało czasu, żeby przystosować stadion przy ul. Warszawskiej. Musi się pojawić komisja licencyjna, obejrzeć obiekt, a następnie będziemy mieli czas, by spełnić wszystkie wymagania. Postanowiliśmy przełożyć spotkanie na późniejszy termin. Jesteśmy wdzięczni władzom Orląt za zrozumienie sytuacji i zgodę.
Równie dobrze można było grać pierwszy mecz w Radzyniu Podlaskim, a rewanż u nas?
- Było za mało czasu, żeby poinformować wszystkich kibiców.
Jakie są najpilniejsze prace, żeby zagrać na boisku bialskiej uczelni sportowej przy ul. Warszawskiej?
- Oczekujemy na przyjazd komisji licencyjnej z Lublina. Wysyłaliśmy zdjęcia, ale to nie wszystko. Potrzebna jest wizyta władz związku. Być może nie będzie trzeba wykonywać żadnych prac i obiekt zostanie zweryfikowany. Warto podkreślić, że w LZPN-ie osoby nie pracują, a służą pomocą.
W przeszłości rozgrywane były tam mecze międzypaństwowe...
- Również myślałem, że jeśli grała reprezentacja Polski kobiet, to trudno doszukiwać się uchybień w przygotowaniu obiektu. Przepisy dopuszczające stadion do gry w trzeciej lidze są trochę inne, bardziej restrykcyjne.
Czy powstanie "klatka" dla kibiców gości?
- Chcemy jak najszybciej zagrać mecz na tym obiekcie, więc nie będziemy w stanie przygotować miejsc dla przyjezdnych. Wystąpimy o warunkową licencję. Mogę tylko przeprosić kibiców gości za niedogodności.
Chyba wszyscy będą w stanie to zrozumieć?
- Tak powinno być. Przykładem niech będzie Pogoń Szczecin. Obiekt jest przebudowywany i władze klubu zapowiedziały, iż wszystkie spotkania odbędą się bez przyjezdnych. Postaramy się jak najszybciej przygotować miejsce dla ekipy gości. Dla nas najważniejsze jego jak najszybsze granie w Białej Podlaskiej. Jest taka potrzeba. Rozmawiałem z władzami Lutni Piszczac z Piotrem Dawidziukiem na czele. Służą pomocą, jednak będziemy starali się występować w naszym mieście.
Drużyna rozegrała pierwszy mecz pod wodzą Geworkiana. Przegrała 2:6...
- Dajmy mu czas. Jest atmosfera. Chłopcy z zapałem przychodzą na zajęcia, nawet dwa razy dziennie. Kto może stawia się na poranne zajęcia. W tym momencie nadrzędnym celem jest rozwój naszych zawodników. Wierzę i ufam, że uda się to zrobić. Pracujemy i wspieramy go w poczynaniach.
Niektórzy bali się, że wraz z przyjściem nowego trenera będzie dużo ciężej. Pamiętam, że nie wszyscy wytrzymywali reżim treningowy u Geworkiana...
- Podoba mi się podejście szkoleniowca. Przyznał, że chce pracować tak, jakby zespół był w ekstraklasie. Kto nie może przyjść na zajęcia, dostaje rozpiskę do wykonania. Podoba mi się indywidualne podejście do każdego gracza.
Jego asystentem będzie Adrian Jesionek...
- I tutaj chciałbym zdementować plotki. Słyszałem, że będzie otrzymywał tysiąc złotych.
To nieprawda?
- Adrian zgodził się pracować jesienią za darmo. Jeszcze raz powtórzę: za darmo. "Fred" czuje się częścią Podlasia. Nie patrzy na pieniądze. Cieszy się, że może wrócić do piłki po odniesionej cztery lata temu kontuzji.