Przemysław Sałański swoją przygodę piłkarską rozpoczął w Podlasiu. Grał w grupach młodzieżowych. Następnie próbował swoich sił w LZS-ie Dobryń i Lutnii Piszczac. Jeszcze kilka lat temu występował w rezerwach klubu z Białej Podlaskiej, który walczył o awans do Klasy Okręgowej. W młodym wieku zawiesił buty na kołku i skupił się na pracy z młodzieżą. Początkowo pomagał Makarewiczowi w Orliku-2, a ostatnie kilkanaście lat pracował w UKS-ie, a obecnie w AP TOP-54. Przez ostatnie pięć lat pracował również z kadrą województwa lubelskiego.
Rozmowa z Przemysławem Sałańskim, asystentem w Podlasiu Biała Podlaska
Pamiętasz wszystkie roczniki chłopców, które miałeś okazję i przyjemność szkolić do tej pory?
- W Orliku-2 była to grupa zawodników urodzonych w 1993 roku. Następnie przejąłem grupę na czele z Pawłem Zabielskim i Przemysławem Sozoniukiem w TOP-ie. Byłem asystentem Henryka Grodeckiego w roczniku 1990/91, 1991/92. Osiągnęliśmy mistrzostwo województwa i w 1/16 mistrzostw Polski mierzyliśmy się z Radomiakiem Radom. Później przyszedł czas na 1993/94, 1994/95, 1998/99, 1999/2000. Miałem również epizod z przedszkolakami. Robiłem nabór rocznika 2001, gdy mieli sześć lat. Pomagali mi byli gracze Podlasia: Tomasz Gawroński i Adrian Jesionek.
Dlaczego zdecydowałeś się na pracę w seniorskiej piłce nożnej?
- Po trzynastu latach szkolenia w grupach młodzieżowych, chcę spróbować sił ze starszymi. Jarek Makarewicz jest osobą mi zaufaną. Poprosił mnie o pomoc. Pracę w Podlasiu będę traktował jako rozwój trenerski. Do tej pory nie miałem okazji pracy z seniorami. Z pewnością poszerzę swój warsztat szkoleniowy i w przyszłości może się okazać, że będę jeszcze lepszym trenerem. Nie biorę rozbratu z młodszymi piłkarzami. Nadal będę pracować z zawodnikami w klasie sportowej w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Dyrektorem placówki jest Jan Jakubiec.
Nie boisz się podejmować pracy z grupą zawodników, od których jesteś tylko kilkanaście lat starszy?
- Oprócz studentów reszta to chłopcy, którzy wyszli z TOP-u i z większością miałem okazję współpracować. Zacznijmy od Łukasza Sawtyruka, poprzez Adama Wiraszkę i Kamila Kocoła.
Zaczynasz pracę w Podlasiu w bardzo dobrym momencie. Drużyna zajmuje pierwsze miejsce w tabeli i przez niemal wszystkich jest typowana na "pewniaka" do awansu...
- Taka pozycja mobilizuje mnie do jeszcze większego skupienia na konkretnym celu. Wiadomo, że chcemy wywalczyć trzecią ligę.
Kolejnym krokiem będzie funkcja pierwszego szkoleniowca?
- Pierwszym krokiem będzie nabranie doświadczenia w roli asystenta. Nikt nie wie, jaka będzie moja przyszłość. Może kiedyś otrzymam szansę bycia tym pierwszym w Podlasiu.
Pewnego dnia zasypiasz i masz sen najlepszy z możliwych. Na ławce której drużyny lądujesz?
- Od małego dziecka w moim sercu jest Legia Warszawa.
Czyli Stanisław Czerczesow ma się bać?
- Marzenia ma każdy. Wielu chłopców z Białej Podlaskiej i okolic chciałoby założyć koszulkę klubu ze stolicy. Zapewne też większość trenerów w kraju chciałoby być w tym samym miejscu co szkoleniowiec z Rosji. On może spać spokojnie, bo jeszcze dużo wody upłynie, gdy będę mógł realnie myśleć o pracy w większym klubie.
Kolejnego dnia śni Ci się ekipa występująca w Lidze Mistrzów. Którą drużyną chciałbyś dyrygować?
- FC Barcelona.