Do ataku na zwierzęta hodowlane w Janówce doszło 23 maja. Właściciel trzymał sześć owiec kameruńskich i kozę burską na działce w pobliżu lasu. Teren jest ogrodzony częściowo siatką, a częściowo drewnianym płotem. Hodowca wypuszczał zwierzęta na łąkę rano i zaganiał do budynku wieczorem. Tego dnia, gdy przyjechał na miejsce wraz z dorosłym synem, zobaczył całe stado martwe, a nad jednym z ciał wciąż stał jeszcze wilk.
- Widziałem go już wcześniej niejednokrotnie, widział go też sąsiad i jego dzieci. Złapaliśmy go na gorącym uczynku. Leżał na ciele jednej z owiec i zaczął ją obgryzać. Wszystkie pozostałe były zaduszone. Zaczęliśmy krzyczeć, odganiać go. Zaczął uciekać, nie wiedział jednak, jak pokonać ogrodzenie. Dobiegł do niego z jednej strony, z drugiej, zawrócił się. W końcu przeskoczył przez drewniany płot w miejscu, gdzie był najniższy - opowiada właściciel. Zwierzęta były warte ok. 3 tys. zł. Kupił je dwa tygodnie wcześniej. - Byliśmy wstrząśnięci - dodaje.
- Hodowałem je dla hobby, mam miejsce, piękną działkę na wsi. Zwierzęta miały tam jak w raju, miały cień, dostęp do stawu. Niestety, tak to się skończyło - mówi ze smutkiem. Na razie nie planuje powtórnego zakupu stada.
(…)
Najnowszy numer Wspólnoty już w Twoim punkcie sprzedaży.