O mężczyźnie żyjącym samotnie w nieludzkich warunkach powiadomił nas odwiedzający tamte okolice w celach rekreacyjnych mieszkaniec Białej Podlaskiej. - Kiedy przejeżdżam koło tego miejsca, przechodzą mnie dreszcze. Widok jest zatrważający, zwłaszcza o tej porze roku, kiedy nie ma zieleni i wszystko widać jak na dłoni. Jak ktoś może żyć w takich nieludzkich warunkach i dlaczego tak jest od lat? Gdyby to było przy głównej drodze, od razu byłyby na miejscu wszystkie służby, a że to z dala od szosy, pod lasem, nikt się interesuje - mówi mężczyzna. Opowiada, że na początku nie przypuszczał, że tam mieszka człowiek. Widać było porozwieszane na gałęziach szmaty, kołdry - wyglądało to na nietypowe śmietnisko. Nietypowe, bo odpady nie były zwalone w jednym miejscu. Szałas żyjącego tam mężczyzny nie jest widoczny od strony nieutwardzonej drogi.
Zachorował po wypadku
Szmaty widać z daleka, a po drodze spotykamy mieszkańca zaśmieconej działki. Dźwiga siatkę z jedzeniem. Przystaje, chętnie rozmawia. Na pytanie, dlaczego wynosi ze składowiska odpady, odpowiada, że szmaty są mu potrzebne, by "przykrywać żmije". Zapewnia, że je na miejsce odniesie.
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).