Bazary, osiedlowe chodniki, zaroiły się od osób sprzedających swoje zbiory oraz ich pośredników. Niestety, mało kto ma atest wystawiony przez grzyboznawcę, a wielu nie odróżnia grzybów trujących od jadalnych.
Na bazarze w Białej Podlaskiej przy ul. Sadowej niewielka tacka podgrzybków kosztowała w ub. tygodniu od 14-18 zł. Handlowali nimi grzybiarze, którzy sami zebrali grzyby.
Oprócz nich było też wielu pośredników. Skupują grzyby od zbieraczy, żeby na tym zarobić. Często są to ludzie, którzy w ogóle nie znają się na grzybach, powtarzając informacje na temat oferowanego towaru uzyskane w momencie zakupu.
Aby to sprawdzić, udaliśmy się do jednego z pośredników, biorąc ze sobą trzy różne, zebrane przez nas w lesie grzyby, aby zapytać, czy możemy je zjeść. Jednym z nich był muchomor, łudząco podobny do kani. Mężczyzna, pomimo że sprzedawał grzyby, z rozbrajającą szczerością stwierdził, że "wyglądają mu na jadalne, jednak on się dokładnie nie zna", i odesłał nas do stojącej kilka metrów dalej kobiety.
(…)
Przeczytaj więcej w papierowym (dostępnym już w punktach sprzedaży) lub elektronicznym wydaniu Wspólnoty (CZYTAJ TUTAJ).