Relacja z konwentu miłośników fantastyki - Falkon

Opublikowano:
Autor:

Relacja z konwentu miłośników fantastyki - Falkon - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Lublin fantastyką stoi i co jakiś czas udowadnia to w sposób dobitny. Na kilka dni staje się bowiem stolicą polskiej fantastyki i zapewniając moc atrakcji dla każdego fana, zarówno klasycznego fantasy, sci-fi, jak i historii, a także niemal wszystkich gałęzi wyżej wymienionych zagadnień. O czym mowa? Oczywiście o Falkonie, największym konwencie fantastycznym (w obu znaczeniach tego słowa) we wschodniej Polsce. Zapraszam do przeczytania relacji z imprezy.

Tegoroczny Falkon, pod hasłem „Fantastyczny atak Lublina“ rzeczywiście zaatakował mnóstwem atrakcji. Od samego początku zwracała bowiem uwagę długość konwentu - od 8 aż do 11 listopada. Cztery dni fantastycznej zabawy z pewnością zadowoliły uczestników. A było w czym wybierać! Mnóstwo paneli o bardzo różnorodnej tematyce, ogromna ilość pokazów i warsztatów, scena, arena walk bronią zabezpieczoną, olbrzymi games room i cała hala wystawców, to tylko krótkie streszczenie mnogości atrakcji.

Chociaż tym razem Falkon miał być festiwalem w ścisłym tego słowa znaczeniu - głównie pokazy, konkursy etc, to ci, którzy postawili na prelekcje na pewno nie byli zawiedzeni. W podzielonych na sześć bloków tematycznych panelach można było przebierać, a nawet nie wychodzić z sal prelekcyjnych od rana do wieczora. O niesamowicie szerokim wachlarzu „repertuaru“ wykładów świadczy fakt, że tematy dotyczyły niemal wszystkich dziedzin. Prelekcje i konwersatoria o „Diunie“, „Star Wars“ i „Star Treku“ to tylko nieliczne perełki bloku science - fiction. Blok RPGów kusił zarówno zwykłych graczy, jak i Mistrzów Gry pomysłami i dyskusjami o tym, co zrobić, by sesja była udana i wciągająca. Program popkulturowy zachęcał do posłuchania o serialach, ciekawych motywach serialowych, a także grach, komiksach i innych stałych elementach kultury popularnej. W dziale popularno-naukowym można było się dowiedzieć zarówno o ciekawostkach średniowiecznego kościoła, o początkach Niemiec i co mają do tego naziści jak i popatrzeć na pokazy fizyki, a znalazło się też coś z dziedziny biologii, mitologii, kultury, literatury, prawa i wielu więcej. Największą atrakcją bloku literackiego były z pewnością spotkania autorskie, a tych było nie mało. Wśród zaproszonych gości znaleźli się: Michael Pondsmith, Kevin J. Anderson, Ewa Białołęcka, Stefan Darda, Jarosław Grzędowicz, Aneta Jadowska, Andrzej Pilipiuk i wielu, wielu innych. Porady dla młodych pisarzy udzielił Jacek Komuda, a część z nich wspólnie poprowadziło bardzo ciekawe panele dyskusyjne. Salę konkursową z kolei zapełniły tłumy przy konkursach disneyowskim, filmowym, pratchettowym i innych.

Organizatorzy Falkonu w tym roku postawili jednak na ruch. Dla każdego, kto nie chciał zbyt wiele czasu poświęcać na siedzenie w salach, było przygotowane mnóstwo okazji, żeby się wyszaleć. Koncerty, występy kabaretów, iluzjonistów oraz ciekawe loterie zachęcały do zjawienia się pod Estradą. Świetnym pomysłem była próba pobicia rekordu w zbiorowym czytaniu. Największe wrażenie zrobiły i najwięcej ludzi przyciągnęły dwa pokazy: po pierwsze Mody fantasy, gdzie modelki i modele prezentowali stroje LARPowe i fantastyczne w oparciu o historyczne oraz tak zwany KOSplay - Konkurs Odlotowych Strojów. Śmiałkowie zaprezentowali swoje przebrania i krótkie scenki z nimi. Na scenie pojawili się Taksido Mask, Joker, postaci z „Pory na przygodę“ i wiele innych. Nagrody posypały się obficie.

Wspaniałą zabawę mieli też uczestnicy Falkon Areny - miejsca, gdzie można było powalczyć bronią zabezpieczoną. Od piątku trwały treningi, a w sobotę od rana rozpoczął się turniej z wysokim poziomem i dużą liczbą uczestników. To z pewnością olbrzymia dawka pozytywnej adrenaliny i ciekawa forma rywalizacji.

Oczywiście zadbano też, by i gracze mieli co robić. Naprawdę wielki games room, który ugościł i początkujących graczy - amatorów i doświadczonych, obeznanych „stałych bywalców“ salonów planszówkowych, a także tych, którzy zdecydowali się zmierzyć w turniejach - Drużynowych Mistrzostwach Gier Planszowych. Konkurs odbył się również dla graczy - maniaków komputerowych. Nie zabrakło też osobnych stoisk dla gier karcianych, bitewnych i RPGów, a blok dziecięcy z pewnością usatysfakcjonował zarówno najmłodszych, jak i ich rodziców.

Punktem programu, który przyciągnął naprawdę mnóstwo uczestników i który stanął na bardzo wysokim poziomie były bez wątpienia LARPy Najwyższych Lotów. Siedem najlepszych scenariuszy LARPów w konwencji „Umarł król, niech żyje król“, wyłonionych w konkursie, zostało poprowadzonych na tegorocznym Falkonie. A czym jest LARP? Dla wszystkich, którzy nie wiedzą - Live Action Role-Playing, czyli gra fabularna rozgrywana na żywo, improwizowana przez uczestników, którzy znają jedynie ogólny zarys fabuły i swoje własne postaci, posiadają tylko taką wiedzę o świecie przedstawionym, jaką mają postaci, w które się wcielają i starają się zrealizować swoje cele. Całość scenariusza i wszystkie postaci zna tylko twórca, który jest jednocześnie Mistrzem Gry, ale nigdy nie wiadomo, jak dana gra się skończy.

Główna siódemka LARPów, to nie jedyne scenariusze. Oprócz tych najlepszych, było całe mnóstwo takich zrealizowanych w innych konwencjach. Łącznie z LARPami Najwyższych Lotów odbyło się około 30 gier, każda unikalna i wyjątkowa. Niesamowity klimat każdej z nich dało się czuć jeszcze długo po skończeniu sesji.

Nie sposób wymienić wszystkich atrakcji Falkonu, tak jak nie sposób być na wszystkich - chyba że ktoś opracuje wreszcie urządzenie do teleportacji. Moc fantastycznej zabawy wypełniła te 4 dni praktycznie od rana do nocy. Jeśli była jakaś godzina, w której ktoś nie znalazł nic ciekawego w programie, miał wiele innych okazji do spędzenia czasu.

Największe plusem tegorocznego Falkonu była świetna lokalizacja. Blisko dworca PKP, względnie blisko dworca PKS, tuż obok sklepów. Bardzo dobrze też podzielony był rozkład sal - na Targach Lublin sale prelekcyjne, games room i wystawcy, a w szkole naprzeciwko LARPy, RPGi i kącik dziecięcy, dzięki czemu nikt sobie nie przeszkadzał. Kawałek od budynków konwentowych, jakieś 20 minut drogi, znajdowała się „szkoła sypialna“, gdzie można było zostawić rzeczy i przespać się po męczącym dniu pełnym atrakcji.

I tutaj przechodzimy do kolejnej zalety konwentu, czyli godzin otwierania i zakończenia paneli. O ile na poprzednim Falkonie fakt, że o 22:00 każdego dnia kończyło się już wszystko był rozczarowujący, o tyle tym razem ten pomysł był rewelacyjny. Games room był otwarty 24 godziny na dobę, tak więc można było po dniu spędzonym na panelach pograć sobie w gry ze znajomymi, lub osobami dopiero co poznanymi.
Innym sposobem, by spędzić noc, było pójście do klubu konwentowego, gdzie osoby z opaskami Falkonu miały wstęp za darmo i wypić tak zwane piwo szczęściarza - za wynik rzutu zwykłą kostką plus dwa w złotówkach - jeśli wyrzuciło się na kostce 1, to piwko za trzy złote.
Świetną organizacją popisał się Falkon także przy akredytacji. Kolejki, jeśli były, to niewielkie, naprawdę wiele kas zapewniało sprawną i szybką obsługę wszystkich wchodzących, a według szacunkowych danych było ich ponad 4000!

A co z minusami? Przede wszystkim prowadzenie KOSplayu. Widać było, że jest to pierwszy cosplay na Falkonie, gdyż prowadzący byli po prostu drętwi. Trzeba przyznać, że więcej życia mają ludzie na szkolnych akademiach, a czasem nawet na stypach. Na szczęście jest to do nadrobienia.

Drugim minusem było kilka odwołanych paneli i brak informacji o tym, chociaż radiowęzeł działał - i niekiedy zagłuszał odbywające się prelekcje.
Mimo tych kilku niedociągnięć konwent zaliczyć można do naprawdę udanych. Oby tylko organizatorzy nie spoczęli na laurach, a postarali się w następnym roku jeszcze bardziej - a jest szansa powoli dorównać Pyrkonowi.

Wojownicy, sarmaci, elfowie, magowie, szturmowcy, trolle, wróżki... a nawet ludzie i wiele więcej istot zjawiło się na teogorocznej, czternastej już, edycji Falkonu. Nie mogło więc zabraknąć i nas. Ekipa z Białej Podlaskiej stawiła się licznie i różnorodnie. Część znalazła się na konwencie dzięki wygranej w konkursie „Mój REALny dzień z FANtastyczną książką“, a nie zabrakło osób pochodzących z Białej, ale studiujących w Lublinie, a nawet w Warszawie. Kilka osób przyjechało również prosto z naszego miasta, na swój własny koszt, a wśród nich byli również autorzy punktów programu!

Ci, którzy pojechali z Barwnej byli niestety tylko na jeden dzień, więc nie mieli okazji obejrzeć wszystkiego, co oferował Falkon, ale z pewnością dobrze się bawili. Może zostawiło to jakiś niedosyt i za rok pojawią się na całości?

Warto też wspomnieć o konkursie prowadzonym przez Bialczanina. Pratchettowe 1 z 10 przerosło oczekiwania prowadzącego i w rezultacie wyszło 1 z 23. Pytania były trudne, ale nie niemożliwe do odpowiedzi, a dostarczyły dużo dobrej zabawy. Zachęcamy do tego, by organizować swoje atrakcje, wysyłać pomysły na panele w trakcie różnych konwentów, gdyż daje to naprawdę ciekawe i bogate doświadczenia i przeżycia.

Podsumowując: Falkon to naprawdę wspaniały konwent, gdzie moc atrakcji może wywołać zawrót głowy i przybywa ich z roku na rok, tak samo jak i uczestników. Grupa z Białej Podlaskiej wyjechała bardzo zadowolona, ustalając, że za rok znów się tu spotkają, tym razem w jeszcze większym składzie. Naprawdę warto!

PS. Już wkrótce również w Białej odbędzie się konwent miłośników fantastyki. Informacje o nim znajdziecie na łamach serwisu Biała się Dzieje.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE