Wciąż poszukuję oszczędności: nie zatrudniam służbowego kierowcy, do pracy dojeżdżam rowerem, mam tylko jednego zastępcę.
Na zakończenie pierwszego roku Pana kadencji bialczanom zafundowano dużą podwyżkę opłat za śmieci. Skąd właściwie taka decyzja, czy było to zaplanowane wcześniej?
- Nigdy podwyżki nie spotykały się ze społecznym aplauzem, choć to właśnie dzięki wspólnemu wysiłkowi finansowemu mieszkańców możemy zadbać o rozwój miasta, nie tylko w obszarze inwestycji. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy obecne działania rządu postawiły samorządy pod finansową ścianą. Obniżka podatku dochodowego oraz przerzucanie na samorząd kolejnych kosztów funkcjonowania oświaty powodują dodatkowe wielomilionowe obciążenie budżetu miasta. W tej sytuacji byliśmy zmuszeni, podobnie jak setki samorządów w kraju, zbilansować koszty zagospodarowania odpadów, który to obowiązek zresztą nakłada na nas ustawa. Ostatnia podwyżka opłat za odbiór śmieci miała miejsce w 2015 roku, a niektóre koszty wzrosły od tego czasu nawet o 300 procent. Wśród nich jest ustalana przez rząd tzw. opłata marszałkowska za tonę śmieci na składowisku – ze 120 zł wzrosła do 270 zł. Koszty energii są większe o 50 proc. To koszty ubezpieczenia czy ustawowy wzrost płac. Pogłębiający się w ten sposób deficyt w budżecie miasta w tym roku sięga 3,4 mln zł, a w przyszłym roku, przy braku naszej reakcji, wyniósłby już ok. 4,5 mln zł. To jest na przykład koszt budowy kilku dróg osiedlowych o długości 4,5 km. Wzorem coraz większej ilości samorządów zaproponowaliśmy zmianę metody naliczania opłat za odbiór śmieci – od ilości zużytej wody w gospodarstwie domowym. Dzięki niej każdy z mieszkańców będzie objęty systemem i będzie miał wpływ na wysokość opłaty. Przy obecnej metodzie naliczania od osoby, pomimo licznych kontroli od wielu lat, do tej pory kilka tysięcy osób uchylało się od płacenia. Przyjmując średnie zużycie 3 m3 wody na osobę w ciągu miesiąca, opłata za 1 osobę wyniosłaby 15,6 zł. Dla porównania kilka przykładów z województwa lubelskiego: w Międzyrzecu Podlaskim i Świdniku jest to 17 zł, w Lubartowie – 18 zł, w Dęblinie – 20 zł.
Radni Klubu Zjednoczonej Prawicy często krytykują Pana działania. Ostatnio, w kwestii m.in. likwidacji zespołu żłobków. Czy była to decyzja polityczna? Dlaczego podjęto taką, a nie inną decyzję?
- Uzasadnienie reorganizacji zespołu żłobków jest bardzo czytelne i nie ma w nim mowy o pani dyrektor. Żłobki są od siebie oddalone, rodzice muszą mieć stały i swobodny dostęp do dyrektora, możliwość rozmowy z nim w każdej chwili. Zmiana w żłobkach ma wyłącznie charakter organizacyjny, nie będzie miała żadnych negatywnych skutków ani dla pracowników, ani dla rodziców, a przede wszystkim dla naszych maluchów. Wręcz przeciwnie – mamy na względzie ich dobro. Nie może być tak, że każda zmiana w mieście będzie histerycznie przyjmowana przez środowisko Zjednoczonej Prawicy, gdy w danej instytucji pracuje związana z nią osoba.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).