Lekarz ginekolog i położnik Andrzej Kisiel wystąpił z prelekcją podczas wydarzenia "Aktywna Mama". Jak wyjaśnił, w Białej Podlaskiej jest wykonywanych cięć cesarskich na poziomie 35 proc., co jego zdaniem w skali kraju nie jest wysoką liczbą, gdyż poziom krajowy to 42. proc. Tłumaczył: - Co roku w bialskim szpitalu przyjmujemy ok. 1300-1400 porodów, więc ok. 400 porodów odbywa się przez cesarskie cięcie. Także nie ma dnia bez takiej operacji. Dodał też, że taka liczba jest spowodowana m.in. dużą patologią ciąży i tym, iż szpital przyjmuje trudne przypadki z połowy województwa.
Decyzja w ciągu 15 minut
Dodaje, że wskazań do cesarskiego cięcia jest wiele, decyzja zazwyczaj musi być podjęta w krótkim czasie. W przeciągu 15 minut od decyzji odbywa się wydobycie płodu. Cięcie jest wykonywane w sytuacjach zagrożenia życia matki lub dziecka, a niekiedy obydwojga. Drugie wskazania to planowe cesarskie cięcia, kiedy lekarze mają pewność, iż nie może odbyć się naturalny poród. Są też cięcia elektywne, pozapołożnicze, czyli podejmowane z przyczyn neurologicznych, ortopedycznych i innych, a też takie, kiedy np. pacjentka cierpi na niepłodność, jest po zabiegach in vitro czy innym wspomaganym zapłodnieniu i ma 38 czy 40 lat, a szans na kolejne ciąże nie ma.
Jakie są konsekwencje cesarskiego cięcia dla matki? Lek. Kisiel przyznaje, że teraz są już to bezpieczne operację, gdyż mamy wysokiej jakości technikę, a także możliwości, jednak mimo wszystko, jeżeli popatrzymy na duże grupy pacjentów i porównamy poród naturalny z cesarskim cięciem, to znacznie więcej powikłań jest właśnie po cesarskich cięciach. Lekarz zaznacza: - Mimo wszystko jest to operacja. Choć zdarza się to sporadycznie, mogą występować krwotoki, sepsa, zakażenia, czasami w wyniku powikłań pacjentka traci macicę. Doktor dodaje: - Niedawno miałem pacjentkę przywiezioną z innego szpitala, z poważnym krwotokiem i musiałem jej usunąć macicę. Jest to okaleczenie na całe życie, ale jak w każdej dziedzinie zawsze jakieś powikłania się zdarzają.
Cięcie na życzenie
W kręgach mam krążą mity o cesarskich cięciach na życzenie, czy rzeczywiście taki proceder istnieje? Lek. Andrzej Kisiel odpowiada: - Tu jest duży problem, stąd też mój wykład dzisiaj. Z punktu prawnego nie ma czegoś takiego, bo moglibyśmy to porównać do sytuacji, kiedy przychodzi pacjent i prosi o amputację zdrowiej ręki, nie można czegoś takiego zrobić, bo to przestępstwo, więc nie. Ale jest też kwestia świadomości pacjenta, najczęściej chęć do cięcia wynika z pewnego rodzaju wygodnictwa, a także strachu przed bólem. To są duże problemy psychologiczne.
I uspokaja: - W tej chwili dysponujemy możliwością znieczulenia zewnątrzoponowego, czyli takiego, gdzie pacjentka nie ma żadnych dolegliwości bólowych i poród przebiega w pełnym komforcie.
Trzeba jednak dodać, że takie znieczulenie nie jest podawane na życzenie pacjentki, a odbywa się wtedy, gdy są ku temu wskazania medyczne.
Próby ograniczenia cesarskich cięć
Jak wiadomo, rząd planuje ograniczenie cesarskich cięć.
- Także wszyscy nasi konsultanci próbują do tego dążyć. Na pewno nie będzie to łatwe i szybkie. Jeżeli jesteśmy krajem, który wykonuje najwięcej cięć cesarskich w Europie, to jest coś nie tak - zaznacza.
Po czym przyznaje: - Na pewno wiąże się to trochę z naporem pacjenta na to cięcie, bo zrobiła się na nie moda, a druga sprawa, że lekarze podchodzą bardziej asekuracyjnie. Tam, gdzie można by urodzić naturalnie, ale jest niewielkie ryzyko, to uciekają się do cięcia, bo odpowiedzialność karna wobec nich jest teraz bardzo duża i roszczeniowość jest też ogromna. Wyjaśnia, iż jest kilka czynników, które powodują ten wzrost.
Podkreśla, że wszyscy konsultanci szpitala, profesorzy z uczelni medycznych, jak i Ministerstwo Zdrowia starają się ograniczać cesarskie cięcia. - Mimo wszystko jest to zabieg operacyjny, który rzutuje na przyszłość. Nie chodzi nawet o powikłania w tej ciąży i w tym cięciu, ale na dalsze ciąże, ponieważ blizna macicy nie jest prawidłową tkanką. Jeżeli następna ciąża się zagnieździ w tym miejscu, to łożysko będzie wrośnięte czy przerośnięte, a to może spowodować duże niebezpieczeństwo dla matki i dziecka - tłumaczy bialski lekarz.
- Kobiety po cesarskim cięciu dłużej dochodzą do siebie, nawet przy tych współczesnych technikach operacyjnych. Pacjentki dwie-trzy godziny po porodzie naturalnym w pełni funkcjonują, chodzą, ruszają się, a pacjentka po cesarskim cięciu pierwszą dobę spędza na leżąco i nie jest w stanie się ruszać. Jest to też duża rana, a także towarzyszy temu trauma tkanek, więc bóle później są znacznie większe. Mogą pojawić się zrosty, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie w przyszłości - zauważa lek. Andrzej Kisiel.
Koordynowana opieka okołociążowa
Rząd wprowadza zmiany w opiece okołoporodowej. Jak je widzi lek. Kisiel?
- Preferujemy teraz koordynowaną opiekę okołociążową, którą już pilotażowo mają cztery szpitale w województwie lubelskim. My jesteśmy następnym szpitalem, który ma taki system wprowadzić, więc od maja będziemy mieli też taką opiekę - zapowiedział Kisiel. Polega ona na tym, że cała opieka w ciąży, poród i opieka po ciąży jest spójna. Z góry jest założone, jakie postępowania, jakie badania powinny być wykonane, ile powinno być wizyt, jak pacjentkę prowadzić i zakończyć ciążę. Inne też jest finansowanie. Tendencje są takie, by opieka koordynowana była w wielu dziedzinach, m.in. również w dziedzinie ortopedycznej.
Ordynator zaznacza: - Dla szpitala będzie korzystniej, jeżeli pacjentka spełni wszystkie wymagania. Jest ich dużo. Będzie miała ustalane, ile razy ma przyjść na wizytę, jakie badania powinna wykonać. Myślę, że jest to korzystne pod każdym względem, my uzyskujemy więcej informacji o pacjencie, ponieważ musimy wykonać te wszystkie badania, które są w założeniu, czyli stwarzamy jakiś standard, do jakiego musi się dostosować zarówno pacjent, jaki i ochrona zdrowia.