CBA interesuje się janowską stadniną koni

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Beata Malczuk

CBA interesuje się janowską stadniną koni - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Po zawiadomieniu przez posłankę Joannę Muchę CBA zwróciło się do Stadniny Koni Janów Podlaski o dokumenty i je analizuje. Chodzi o brak zapłaty 75 tys. euro za przedłużenie dzierżawy klaczy Pinga.

 O tym, że 75 tys. euro na konto stadniny nie wpłynęło po zakończeniu dzierżawy Pingi, pisaliśmy wiosną tego roku, powołując się na informację od prof. Sławomira Pietrzaka, byłego prezesa spółki, którego odwołano w marcu 2017 roku za czasów ministra Zbigniewa Jurgiela. Profesor potwierdził to, o czym mówiło się po cichu od jakiegoś czasu. Zaznaczył, że za przedłużenie dzierżawy Pingi odpowiadał ówczesny p.o. członek zarządu stadniny, Mateusz J. (to on wcześniej reprezentował Al Jawza Stud i negocjował dzierżawę z prezesem Markiem Trelą). W październiku posłanka Joanna Mucha wysłała do CBA zawiadomienie, w którym napisała, że zachodzi przypuszczenie, iż zapłatę mógł przywłaszczyć były pełniący obowiązki członek zarządu.

Trwają czynności
Jak potoczyła się sprawa, dowiadujemy się od Temistoklesa Brodowskiego, rzecznika CBA. - Parę dni temu dostaliśmy korespondencję ze stadniny i rozpoczynamy czynności analityczno-informacyjne, które mogą być wstępem do naszych dalszych kroków, ale też mogą się zakończyć ustaleniem, że wszystko odbyło się lege artis i sprawa trafi ad acta. Mogą również skutkować zawiadomieniem prokuratury, a także kontrolą naszego Biura - stwierdza rzecznik. Zapytany, jak długo potrwają te czynności, wyjaśnił, że tego nie można w tej chwili dokładnie określić. - Nie jesteśmy związani ani czasem, ani tematem. Możemy występować o nowe dokumenty i po ich analizie zdecydować o zakresie tematycznym i o związanych z tym działaniach - tyle rzecznik.
Nie ufa prokuraturze
Pieniędzy dalej nie ma, bo przyznał to Grzegorz Czochański, p.o. prezes janowskiej stadniny koni w trakcie interwencji poselskiej 29 listopada. Interweniujący prawie niczego więcej się nie dowiedzieli, ale liczą jeszcze na pisemną odpowiedź stadniny. Nadzieja na rzetelne odpowiedzi jest nikła, jak mówi sama posłanka Dorota Niedziela, bo towarzyszący Czochańskiemu w trakcie spotkania prawnik, nie pozwalał mu udzielać informacji. - Poczekamy na odpowiedź najdłużej 3 tygodnie i potem zdecydujemy, co dalej. Osobiście jednak uważam, że nie ma co do prokuratury zgłaszać, bo ona tego problemu nie rozwiąże. Już raz składałam zawiadomienie na ministra Jurgiela za niewłaściwy nadzór nad stadninami i wszystko zostało oddalone. Szkoda mojej energii, lepiej iść do sądu o ujawnienie audytu Janowa - powiedziała posłanka. Chodzi o audyt za lata 2013- 2015, którego stadnina nie chce ujawnić, a pozwoliłby pokazać efekty zarządu zwolnionego w lutym 2016 roku prezesa Marka Treli oraz jego następców z "dobrej zmiany".
Prawdziwe wyniki są ukrywane
 Posłanka domaga się także od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa udostępnienia pisma, które miał przesłać prezes z Janowa, informując w nim, że Stadnina nie ma na nic pieniędzy. Prezes odmówił okazania pisma. 
- Wyszło też na jaw oszustwo, którym nas karmiono do tej pory, podając, że na aukcji w 2018 roku sprzedano 6 koni za 501 tys. euro, a tak naprawdę sprzedano trzy konie za 259 tys. euro - podkreśla posłanka Dorota Niedziela. Chodzi o klacze Parmana (180 tys. euro), Elbera (52 tys. euro) i Perika (15 tys. euro), za które kupcy nie zapłacili po licytacji. Wszystko wyszło na jaw niedawno, kiedy klacze te pojawiły się na listach koni oferowanych do sprzedaży na comiesięcznych małych przetargach. Janów sprzedał w sierpniu tylko jedną klacz Pilarosę za 133 tys. euro. W roku 2017 janowska Anawera nie została odebrana przez kupca po aukcji i wróciła do stajni, a stadninie przeszło koło nosa ponad 100 tys. euro po odjęciu wpłaconego vadium. Wynik aukcji w 2017 roku także był więc niższy od oficjalnie podanego i wynosił nie 410 tys. euro a 300 tys. euro.
Grzegorz Czochański zapewniał po wizycie posłów, że pracuje nad wyjaśnieniem sprawy rozliczeń za Pingę, ale nie podał żadnych konkretów. Prokuratury nie zawiadamiał. Co do wyników sprzedaży koni - zauważył, że ostatnio się poprawiły.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE