Były bialski milicjant został bohaterem wielu reportaży, w tym też w mediach krajowych. Jego przypadek był bowiem wyrazisty: inwalida doznał skrajnej niesprawiedliwości, kiedy taśmowo wrzucono jego nazwisko do puli tysięcy, którym zmniejszono renty i emerytury.
Od 1972 r. Wojciech Raczuk służył jako funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej, najpierw w Łosicach, a później w Białej Podlaskiej. 8 lutego 1982 r. jego życie gwałtownie się zmieniło, kiedy ruszył tropem groźnego bandyty.
Józef Korycki wystrzelił serię z pepeszy
Urodzony w 1933 r. w radzyńskiej robotniczej rodzinie Józef Korycki, po dezercji z wojska okradał zabytkowe grobowce i sołtysów, sklepy i stacje CPN. Przed kilkoma laty opisywano go nawet w gazetach jako podlaskiego Janosika, który dzielił się łupami z biednymi ludźmi i jak żołnierze wyklęci walczył z systemem komunistycznym.
Październikowej nocy w 1980 r. na stacji towarowej Łuków-Rozrządowa prawdopodobnie Korycki lub ktoś z jego kilkunastoosobowej bandy zastrzelił 20-latka pilnującego wagonu z towarami. Bandyta wymykał się z zasadzek zastawionych we wsiach.
- Otrzymaliśmy informację, że Korycki jest u rolnika w Olszewnicy Kolonia (gm. Kąkolewnica). Gospodarz otworzył drzwi, zapalił światło i szybko uciekł – wspomina były milicjant. - Dostrzegłem na stole resztki jedzenia i za stołem bandytę.
Przestępca wystrzelił z pepeszy 18 razy, z tego sześć naboi trafiło w milicjanta. Jeden z pocisków naruszył kręgosłup, milicjant stracił przytomność.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).