Lotem błyskawicy internetowej w minionym tygodniu rozeszły się apele FPLL o ratowanie dobrze zachowanych i konserwowanych samolotów z PRL. Przed kilkunastoma dniami na swojej stronie facebookowej fundacja zamieściła dramatyczną skargę na Agencję Mienia Wojskowego, że zażądała od FPLL opróżnienia do 23 lutego bialskiego hangaru lotniskowego, w którym można hangarować ok. 15 niewielkich statków powietrznych.
Nalot na agencję
Autor kolejnej informacji na facebooku podkreślał, że agencja jako właściciel postanowiła ogłosić przetarg na wynajem tego obiektu, w którym znajdowały się oryginalne, zdolne do lotu myśliwce: legendarny ponad 60-letni SB Lim-2 i TS Iskra-11. Podkreślił on, że te samoloty są własnością: pierwszy Fundacji Polskie Orły, a drugi VolfCraftu. W dodatku w hangarze nadal stoi kilkanaście mniejszych "sprzętów latających" należących do miejscowych pasjonatów lotnictwa.
Zgłosiliśmy akces. Rozmawialiśmy z potencjalnymi współuczestnikami przetargu. Trzymanie Iskry i Lima w hangarze było dla nich oczywistym
- wspominał reprezentant fundacji. Podkreślił jednak, że AMW straszy Polskie Legendy "kryminałem". Wezwał zatem społeczność facebooka do reakcji w obronie cennych samolotów, aby nie poszły na złom.
Na kilku portalach zawrzało. Posypały się gromy na Agencję Mienia Wojskowego, jakby już doszło do zniszczenia unikalnych, latających samolotów. 23 lutego jednak pogromu zabytkowych myśliwców nie było.
Agencja zachowała spokój
Zapytaliśmy Macieja Maciosa z zespołu ds. public relations Agencji Mienia Wojskowego. Jednoznacznie podkreślił on, że pracownikom AMW nie chodzi o wyrzucenie za płot myśliwców i innych latających maszyn. Przypomniał, iż ostatniego dnia obowiązywania dawnego porozumienia z fundacją zwróciła się ona do AMW, że chce przedłożyć umowę użyczenia. Zauważył, że nieeleganckie było zaatakowanie agencji, kiedy fundacja nie uregulowała zobowiązań wobec AMW.
Stawiało to nas w złym świetle. Jesteśmy otwarci na rozwiązanie, które uwzględni interes dwóch stron. Agencja musi jednak gospodarować w sposób racjonalny. Jeśli fundacja przyjmie nasze warunki i ureguluje zaległości za ponad półroczne bezumowne użytkowanie hangaru, to zawarta zostanie umowa do czasu ogłoszenia przetargu
- ujawnia reprezentant AMW zastępujący rzeczniczkę prasową. Dodaje, że fundacja powinna zapłacić zaległy podatek od nieruchomości.
- Czekamy na ruch ze strony fundacji. Rozumiemy jej problemy, ale są pewne zobowiązania - podkreśla Maciej Macios i zauważa, że Fundacja Polskie Legendy Lotnictwa może brać udział w przyszłym przetargu na hangar (jeszcze nie wiadomo, kiedy zostanie ogłoszony).
Marzenie życia o locie repliką
W piątek udało się nam skontaktować z pil. inż. Markiem Masalskim, prezesem Fundacji Polskie Legendy Lotnictwa. Wyjaśnił, że chociaż jego organizacji brakuje pieniędzy od większych sponsorów, to jednak lotnicy i sympatycy z dużą determinacją pomagają w przygotowaniach do rekonstrukcji legendarnego przedwojennego myśliwca P-11c, aby latać tym samolotem (w krakowskim muzeum stoi oryginał, ale nie nadający się do jakiegokolwiek startu).
Zaczynamy współpracować z Państwową Szkołą Wyższą w Chełmie, ona potrzebuje nas do wielu prac podyplomowych. Chcieliśmy w Białej Podlaskiej zrobić bazę techniczno-organizacyjną w oparciu o hangar, wystartujemy więc w przetargu. Moim celem jest zrobić latającą replikę PZL P11c, aby przed śmiercią wykonać choć jeden lot tym samolotem
- marzy prezes. Przyznaje jednak, że jest osamotniony i nie wyklucza, iż władze jego fundacji mogą poddać się do dymisji. Na razie FPLL wywiozła z hangaru swoją specjalną maszynę do karbowania blachy niezbędnej do odtworzenia samolotu PZL P-11c.
Marek Masalski ujawnił, że Koszalin i Elbląg proponowały, aby zabytkowe samoloty trafiły na tamtejsze lotniska, ale koszt przygotowania i przelotu Iskry może wynieść około 50 tys. zł, a Lima aż 100 tys. zł.
Zapytaliśmy Adama Chodzińskiego, bialskiego wiceprezydenta o możliwość negocjacji w sprawie tego konfliktu o hangar. Wyjaśnił, że miasto nie jest stroną, a fundacja jest winna miastu kilkadziesiąt tysięcy złotych zaległego podatku od nieruchomości m.in. za hangar. Dług dotyczy okresu od lipca 2014 r. do grudnia 2015 r.
Aeroklub PLL LOT ląduje na bialskim lotnisku
Na terenie lotniskowym jednak ważniejszym wydarzeniem jest instalowanie się Aeroklubu Polskich Linii Lotniczych LOT. Od sezonu 2017 swoją siedzibę będzie miał na lotnisku. Igor Wiścicki poinformował na stronie internetowej, że do dyspozycji klubowiczów będzie pas trawiasty i betonowy.
Klub podpisał umowę dzierżawy jednego skrzydła portu lotniczego, ok. 500m2 pomieszczeń. Aktualnie trwa remont pokoi, kuchni, oraz łazienek. Mamy nadzieję że do końca kwietnia remont zakończymy.
W tym roku Zarząd Klubu planuje zainwestować w nową stację paliw oraz hangar.
Pierwsze loty planujemy na weekend majowy
- zapowiada Igor Wiścicki i kusi młodych pilotów wysokimi lotami za wyciągarką szybowcową, nawet do 1500 m.
Umowa aeroklubu z prezydentem Dariuszem Stefaniukiem została podpisana w listopadzie.
Okazało się, że na wyremontowanym przed kilkoma miesiącami budynku portu lotniczego zaczął już przeciekać dach. Wiceprezydent Adam Chodziński zapowiedział, że wykonawca w ramach gwarancji usunie tę usterkę.