Pani Elżbieta bardzo przeżyła czerwcową wizytę w aptece w centrum Białej Podlaskiej. Tuż po odejściu z kwitkiem od aptecznego okienka skierowała do nas sygnał z prośbą o interwencję.
- W piątek przed wieczorem poszłam wykupić ważny dla mnie lek, bez którego może grozić mi nawet śmierć. Miałam e-receptę ważną pół roku. Nagle młoda aptekarka mówi mi, że już wykupiono na tę e-receptę wszystkie sześć opakowań. Tłumaczę jej, że pobrałam tylko dwa opakowania i muszę mieć istotny dla mnie lek ratujący przez wysokim nadciśnieniem oraz arytmią serca. Farmaceutka powtarza, że sprawa jest zamknięta i ona nie może nic zrobić, nie wyda specyfiku! - wspomina wzburzona pani Elżbieta.
Na szczęście bialczanka otrzymała pomoc w innej aptece, przy ul. Janowskiej.
- Tam przemiła i profesjonalna aptekarka potraktowała mnie jak człowieka. Wyjaśniła mi, że w pierwszej aptece powinni mi sprzedać leki na wielomiesięczną e-receptę – wspomina pani Elżbieta.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).