Woda ze studni nie nadawała się już ani do picia, ani do prania. Była po prostu czerwona. Mieszkańcy musieli sobie organizować zapasy wody lub zakładać drogie filtry. Szkoła stowarzyszeniowa, aby istnieć, musiała wybudować (z pomocą finansową gminy) własne ujęcie wody. Wodociąg był w planach samorządowców od dawna, ale przeszkodą było położenie gospodarstw na dużej przestrzeni. Przez to był problem z budową kanalizacji, która była wymogiem. Rozwiązaniem były przydomowe oczyszczalnie. Przez ten rozrzut inwestycję odkładano, szły mniej skomplikowane roboty w innych częściach gminy, ale w końcu nadszedł wyczekiwany moment.
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).