Dla wielu taką osobą był Witold Mikołajczuk, czyli Witek Muzyk Ulicy. Jeszcze rok temu rozmawiałem z nim. Ba, nawet w ostatnich dniach grudnia 2024 roku. Spotkaliśmy się kilkanaście dni później. Ale to nie tak miało być. Przyjechałem do Malowej Góry, by oddać mu cześć. Miał 42 lata.
Popłynęło morze łez. Żegnała go najbliższa rodzina, dzieci, mieszkańcy Kołczyna, okolic, ale również grono przyjaciół, znajomych oraz fanów jego talentu. Nie ma nic bardziej przejmującego, kiedy nad prochami staje mama oraz tata. Wszyscy czekali na koncerty Witka. Nikt nie przypuszczał, że spotkamy się na jego pogrzebie.
Zgromadzeni wysłuchali tak uwielbianego utworu "Serce wolności" oraz "Proszę Polski nie umieraj". Miejsce spoczynku śp. Witolda przykryły wieńce, kwiaty. Zapalono wiele zniczów. Był moment szczególny. Kilkuletnia dziewczynka przyniosła własnoręcznie namalowany obraz przedstawiający Witka. Z pewnością wiele dla niej znaczył. Zresztą, jak dla wielu z nas.
Witek jest cały czas wśród nas. Przypominają o tym jego utwory. Jak zawsze powtarzał, Mateuszku - u mnie hit goni hit. Troszkę prywaty. Mam dwa samochody. Rano odwożę synka do "zerówki". Którym autem jedziemy? Synek za każdym razem mówi, że toyotą. Pytam, dlaczego? Bo tam jest odtwarzacz, a w nim płyta Witka. Nie ma pokonywania kolejnych kilometrów bez hitów "Wici". Bardzo często synek śpiewa utwory Witka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.