reklama
reklama

Walczą przeciw Zielonemu Ładowi. "Nakazuje się nam, kiedy mamy siać i zbierać?"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Walczą przeciw Zielonemu Ładowi. "Nakazuje się nam, kiedy mamy siać i zbierać?" - Zdjęcie główne

Podczas protestu rolników pojawiło się dziecko jednego z protestujących. Piotr Kisiel (z mikrofonem) powiedział, że rolnicy walczą też o przyszłość tego chłopczyka, aby miał kiedyś szansę życiową

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje bialskieW miniony wtorek około 40 rolników stawiło się w centrum Białej Podlaskiej na proteście przeciw wprowadzaniu Zielonego Ładu i wypieraniu polskich produktów rolnych przez ukraińskie. Przy swoich kilkunastu ciągnikach ustawionych na pl. Wolności z zawieszonymi na nich banerami i flagami demonstrowali przez sześć godzin.
reklama

Rolnicy informowali bialczan o swojej dramatycznej sytuacji i zagrożeniach polskiego rolnictwa oraz rozdawali ulotki. Manifestacja była wyrazem solidarności z protestującymi akurat wtedy w Brukseli rolnikami z Polski i innych krajów.

- Nie mogliśmy dojechać do Brukseli, postanowiliśmy zrobić u siebie protest informacyjny. Zielony Ład nadal nam zagraża, podobnie jak niekontrolowany import produktów spożywczych. Nie składamy broni, nie poddajemy się – mówił organizator tej demonstracji Piotr Kisiel, rolnik z Holi pod Białą Podlaską.

W długim wystąpieniu krytycznie oceniał jakość importowanej żywności zza Buga.

- Chcemy nadal walczyć o zdrową żywność, aby nie zabrakło polskiego chleba na polskich stołach, abyśmy nie musieli zastępować go tym syfem sprowadzonym spoza UE! - nie owijał w bawełnę.

Wskazywał na to, że konkurencja za granicą może wytwarzać żywność taniej, gdyż m.in. nie musi spełniać ostrych norm jakościowych i może używać w olbrzymich ilościach tanich środków ochrony roślin, które zostały u nas wycofane już przed 20 laty.

- Dziwi nas, że wagony, które stoją w Dorohusku, nie świecą od glifosatu i metali ciężkich. A my mamy nakazy i zakazy oraz kontrole. Musimy spełniać szereg wymagań i wiele obostrzeń. Blokuje się nam możliwości normalnego uprawiania pola. Cały czas musimy spełniać jakieś wymagania, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nakazuje się nam, kiedy mamy siać i zbierać – narzekał jeden z protestujących.

Na bialskim pl. Wolności protestowali głównie rolnicy z pow. bialskiego. Towarzyszyła im też rolniczka z gm. Mordy, która potwierdziła, że rolnicy nie tylko bialscy, ale także w kilku powiatach woj. mazowieckiego organizują w drugą i czwartą sobotę miesiąca protestacyjne przejazdy po głównych drogach.

Piotr Kisiel podkreślił, że organizatorzy są apolityczni, nie życzyli sobie na demonstracji żadnego z kandydatów do Europarlamentu, gdy nie opowiadają się za żadną z partii politycznych.

- Nie chcemy wychodzić z UE, ale to nie ta sama, do której Polska wchodziła 20 lat temu. Teraz jest to dziwny twór, którzy tworzy masę regulacji... - mówił Piotr Kisiel. On oraz inni mówcy apelowali do mieszkańców wsi i miast, aby wspierali ich protest, który dotyczy ratowaniu polskiej żywności i niszczenia wewnętrznego rynku całej wspólnoty.

Wyjaśniali, że kiedy rolnicy będą ubożeć, nie będą klientami w innych branżach i niedostatki przeniosą się na inne grupy ludności. Potwierdzili, iż tworzą stowarzyszenie rolników pow. bialskiego, finalizując formalności.

Piotr Kisiel, rolnik z gm. Biała Podlaska: Susza i w niektórych miejscowościach gradobicie spowodowały, że tegoroczna nasza sytuacja jest dramatyczna. Warto, aby ludzie wstali z kanapy i stanęli za nami. Walczmy razem o polskie rolnictwo, jeśli chcecie kupować jedzenie w normalnych cenach oraz jeść zdrową żywność. Ruszcie szanowne cztery litery sprzed telewizora, bo możemy obudzić się w rzeczywistości, w której narzucą nam nakazy i zakazy, będą wyrzucać z naszych domów, które nie będą zeroemisyjne.

Michał Filipiuk z gm. Łomazy: Na protest przyjechało nas czterech z gm. Łomazy. Teraz hodowcy bydła mają dużo pracy na łąkach. Można powiedzieć, że u wielu rolników jest już po żniwach. Wskutek suszy powstały olbrzymie straty sięgające 80 procent plonów zbóż jarych. Tymczasem maszyny drożeją, a trzeba spłacać kredyty.

Jan Kondraciuk z Cicibora Dużego: Tegoroczne plony będą mizerne. W maju prawie nie było deszczu. Dobrze, że prawie wcale nie sieję zboża jarego, bo byłoby bardzo źle. Straciłem jednak na ubiegłorocznej pszenicy, którą sprzedałem w 2023 r. i nie będę mieć dopłat. Rozwiązania systemowe w polskim rolnictwie leżą. Przejrzałem faktury i okazuje się, że obecnie będę mieć z 30-hektarowego gospodarstwa o 60 tys. zł mniej niż w poprzednim roku

Marek Pietrzela

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama