Komendant bialskiej Straży Miejskiej Henryk Nędziak twierdzi, że pierwsze zgłoszenie alarmowe otrzymano w niedzielę, 5 maja, o godz. 5.50.
Łosie ginęły tuż po skoku
– Sygnał pochodził z ul. Łomaskiej. Ludzie dzwonili do dyżurnego, że młody łoszak zawisł na ogrodzeniu. Nie mówili, jak długo wisi. Pojechał tam nasz patrol. Okazało się, że łoś nie żył. Wezwaliśmy Państwową Straż Pożarną – wspomina komendant Henryk Nędziak. Dodaje, że następny alarm około godz. 11 dotyczył zdarzenia przy ul. Kościelnej.
– Dorosła klępa o wadze prawie 450 kg też zawisła na ogrodzeniu i się wytrzewiła. Powłoki brzuszne były rozprute. Nie żyła. Zadzwoniliśmy do spółki Zieleń, aby zabezpieczyć ciało. Cały czas mieliśmy kontakt z lekarzem weterynarii, by wezwać go do uśpienia zwierzęcia, ale było to już niepotrzebne – tłumaczy komendant.
Wyjaśnia, iż kolejny sygnał dotyczył okolic ul. Winiarskiej.
– Był to drastyczny widok. Ważący około 250 kg zwierzak poranił się, przeskakując bramę, na której pozostała część jego wnętrzności. Później jeszcze odbiegł około 30 metrów i padł – relacjonuje Henryk Nędziak.
Państwowa Straż Pożarna w akcji
Mł. kpt. Marek Waszczuk, oficer prasowy komendanta miejskiego PSP w Białej Podlaskiej, potwierdza, że 5 maja o godzinie 11.38 Komenda Miejska PSP otrzymała zgłoszenie o łosiu, który jest nabity na płot ogrodzeniowy.
– Po przyjeździe na miejsce zdarzenia dowódca akcji stwierdził, że łoś zawisł na ogrodzeniu garaży przy ul. Łomaskiej w Białej Podlaskiej. W momencie przyjazdu straży pożarnej zwierze już było martwe. Działania przybyłych zastępów straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i zdjęciu łosia z ogrodzenia przy pomocy hydraulicznego dźwigu samochodowego – informuje nas kapitan.
Dodaje, że następnie silnym strumieniem wody zmyto pozostałą krew. Straż Miejska zobowiązała się usunąć truchło poprzez wyspecjalizowaną firmę. W akcji brały udział dwa samochody straży pożarnej (osiem osób). Czas interwencji wynosił 58 minut.
Trudno ratować dzikie zwierzęta
Komendant Straży Miejskiej jest świadomy, że w mediach społecznościowych pojawiły się pretensje, że po pierwszym tragicznym sygnale nie było poszukiwania następnych zwierzaków i ich ratowania. Około godz. 7, w fatalną dla jeleniowatych niedzielę, widziano jeszcze łosie na os. Kołychawa.
– Nic by nie dało chwytanie dzikich zwierząt. One atakują ogrodzenia i bramy, jakby to były naturalne przeszkody. Podjęte zostało płoszenie przy ul. Okopowej przez ludzi, ale nie dało efektu. Niedawno na terenie lotniska znaleziono też dwie martwe sarny. Pewnie zagryzły je psy – wspomina komendant Henryk Nędziak.
Dodaje, że duże zamieszanie powstało kiedyś, gdy do schroniska dla zwierząt dostał się dzik i istniała obawa, że trzeba będzie uśpić psy, które miały kontakt z tym dzikim zwierzakiem, które mogło nieść ASF.
Wilki wpędzają dzikie zwierzęta do wsi i miast
Sebastian Santus, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Białej Podlaskiej, poinformował nas, że z roku na rok obserwujemy wzrost populacji jeleniowatych, do których należy łoś.
– Łosie możemy spotkać praktycznie wszędzie na terenie naszego powiatu. Duże zagęszczenie zwierzyny powoduje to, że szuka ona nowych miejsc żerowania i bytowania, i stąd być może wizyty w miastach czy wioskach – podkreśla.
Dodaje, że kolejnym czynnikiem, który może mieć wpływ na takie zachowanie, jest coraz większa populacja wilka w naszych lasach i coraz liczniejsze przypadki ataków na jelenie, sarny i łosie. Zagrożona zwierzyna być może szuka schronienia w pobliżu ludzkich zabudowań.
Przybywa wilków i łosi
Tomasz Iwaniuk, instruktor Zarządu Okręgowego w Białej Podlaskiej, poinformował nas, że w latach 2019–2024 populacja wilka, według sprawozdań kół łowieckich, wzrosła w czterech powiatach znajdujących się na terenie okręgu z szacowanych 225 do 420 sztuk, a łosi z 1363 do 1993. Okręg Bialski PZŁ obejmuje powiaty: łosicki, bialski, radzyński i parczewski.
Z przekazanych wiadomości przez ten okręg PZŁ wynika, iż myśliwi znajdują coraz liczniejsze ślady ataków wilka na zwierzęta dzikie i domowe. Łowczy koła Dąbrowa Wojciech Kobylarz wspominał jak w sierpniu 2022 r. w godzinach porannych 4 wilki "biesiadowały" sobie na polach wsi Kołczyn.
– Na widok człowieka niczym nieskrępowane odeszły sobie spokojnie do lasu. W miejscu "biesiadowania" ujawniano łeb sarny. Dzisiaj w rejonie tym widziana jest wataha wilków w liczbie 7–8 sztuk. W rejonie Nepli widywana jest wataha licząca 4–5 sztuk – opowiada łowczy.
Liczne watahy pozostawiają zagryzione zwierzęta
Tomasz Bylina, nadleśniczy nadleśnictwa Biała Podlaska Zakaz odstrzału łosia Wiele zdjęć z fotopułapek pokazuje dużo wilków żyjących w lasach. Pojawiają się tam też jelenie w dużych stadach i dziki. Tam, gdzie jest sporo wilków, to łosie wyprowadzają się na pola, aby żerować na rzepakach i kukurydzy. Zwierzęta podchodzą pod budynki. Nic nie reguluje populacji łosia, bo nadal obowiązuje moratorium, czyli zakaz jego odstrzału.
Autor tekstu: Marek Pietrzela
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.