reklama
reklama

Dyrektor banku buszował na kontach klientów. Kara - więzienie

Opublikowano:
Autor:

Dyrektor banku buszował na kontach klientów. Kara - więzienie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje bialskieZa kradzież z kont klientów banku ponad 400 tys. zł, a także za oszustwa przy rzekomych pożyczkach na ok. 100 tys. zł, jego były dyrektor został skazany na 4 lata więzienia i 20 tys. zł grzywny oraz zwrot tych pieniędzy. Wyrok zapadł po ponad 10 latach od zaistnienia przestępstw.
reklama

Sprawa stała się głośna w lipcu 2020 r., kiedy bialska Prokuratura Rejonowa skierowała akt oskarżenia dotyczący wówczas 42-letniego Marka B. do Sądu Okręgowego w Lublinie.

Najpierw, od 2003 r., Marek B. pracował jako kasjer w terespolskim oddziale Banku Spółdzielczego z Łomaz. Awansował i w latach 2007-2012 r. był już dyrektorem oddziału. Prokuratura ustaliła, że w tych czasach wykonał on kilkadziesiąt przelewów kwot o różnej wysokości z kont dwóch klientów placówki na rachunek swój i dwóch krewnych. Jeden z poszkodowanych stracił 365 tys. zł, drugi prawie 48 tys. zł.

Przelewy "za marchew i kapustę"

Pierwszy z nich był rolnikiem. To on poprosił dyrektora banku, aby dostępu do oszczędności z jego konta nie miała żona. Dyrektor przelewał zatem pieniądze tego znanego mu klienta - J. H. na tajemnie utworzone konta swego teścia i szwagra lub na swój rachunek. Operacje tytułował jako "za marchew i kapustę" lub "zbierak do cebuli".

 Rolnik posłusznie kwitował polecenia przelewów, gdyż Marek B. podsuwał mu dokumenty do podpisania. Poszkodowany zeznał śledczym: – "Podpisywałem. Mówił, że tak trzeba!"

W trakcie śledztwa ustalono, że teść i szwagier Marka B. nawet nie domyślali się, iż dyrektor jest zdolny do przestępczej działalności. Teść nie wiedział o koncie założonym na jego nazwisko, a szwagier dał 42-latkowi pełnomocnictwo i nie sprawdzał operacji na rachunku.

Prokuratura zarzuciła także Markowi B., że miał ukraść ponad 33 tys. zł z rachunku innego klienta – R.S. Oszukał tego terespolanina, iż jego konto zostało zajęte przez bank, ponieważ osoba, której był poręczycielem kredytowym, rzekomo nie spłaca długów. Dogadali się obaj, że dyrektor wyprowadzi oszczędności z konta R. S., by nie zostały zajęte na poczet rzekomych długów. 

Niestety, poszkodowany posłusznie podpisywał większość zleceń przelewów. Gdy ostatecznie chciał wypłacić z banku swoje oszczędności, okazało się, że nie ma ani grosza. Marek B. usiłował mu wyjaśnić, że bank zajął jego pieniądze, gdyż jego kolega nie spłaca kredytu. Z  konta klienta w sumie wypłacono ponad 48 tys. zł. Kiedy złożył reklamację, Marek B. zwrócił mu 20 tys. zł. Bank uznał reklamację zaledwie na ok. 7 tys. zł.

Po tym skandalu w maju 2012 r. zakończyła się kariera bankowa terespolskiego szefa.

"Rozkręcał interes"

Kolejny zarzut prokuratury dotyczył  wyłudzenia ponad 104 tys. zł przez Marka B. w latach 2012-2014 od trzech osób. Śledczy ustalili, iż pożyczał pieniądze na "rozkręcenie interesu", m.in. uruchomienie żwirowni. Oczywiście Marek B. nie zrealizował żadnych inwestycji, a z pożyczonych ponad 100 tys. zł zwrócił zaledwie 2 tys. zł. 

W trakcie śledztwa nie przyznał się do winy. Twierdził, że nic nie jest winien klientom banku, gdyż umawiał się z nimi na przelewy. Zaprzeczał, by brał pożyczki u trzech pokrzywdzonych.

 Sąd Okręgowy w Lublinie wydał wyrok, uznając Marka B. za winnego zarzucanych przez prokuraturę czynów. Zaznaczył, że jako dyrektor oddziału banku wykorzystał informacje stanowiące tajemnicę banków i wprowadzając nowe zapisy danych informatycznych w postaci nieautoryzowanych zleceń przelewów, dokonał kradzieży mienia znacznej wartości od dwóch klientów.

St. inspektor Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie poinformowała nas również, że sąd uznał Marka B. za winnego oszustw w Terespolu, gdy pod pozorem założenia intratnej działalności gospodarczej, obiecywał trzem pokrzywdzonym nieokreślone korzyści majątkowe, pożyczał od nich dziesiątki tysięcy złotych (łącznie 104,5 tys. zł) i nie zwrócił tych pieniędzy.

Za te elektroniczne oszustwa i zwykłe oszustwa lubelski sąd skazał Marka B. na cztery lata pozbawienia wolności i  22 tys. zł. grzywny.  Ma zwrócić  poszkodowanym 425 250 zł! 

Wyrok jest prawomocny.

Autor: Marek Pietrzela

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama